Dugi Otok 2022, Zaglav III, czyli "szyszka+"

boboo napisał(a):4:50
Siedzę i czekam z zegarkiem na cykady
4:55
Tym (trzecim) razem się pospieszyły

Starsze już są to i cierpliwości brakuje

boboo napisał(a):To miłego dnia Wam, czytającym (piszącym, milszego )

To mam nadzieję na ten milszy dzień

boboo napisał(a):4:50
Siedzę i czekam z zegarkiem na cykady
4:55
Tym (trzecim) razem się pospieszyły

Może panna cykada, dla której chłopaki tak ładnie koncertują wcześniej się przebudziła.

boboo napisał(a): Microsoft pisał kiedyś w swojej reklamie: "where do you want to go today?"

Miałem tu coś napisać o cytowaniu i przywoływaniu, ale... sam rozumiesz

boboo napisał(a):Może na śniadanie do Delicji na wyspie Rava?
Ta konoba ma najwyższe notowania u Olgi. A i w googlach przybyło jej sporo pozytywnych wpisów.
A dokąd dalej fata poniosą? Nie wiem. Ale według prognozy, z kierunku północnego będzie nam się po południu lepiej wracało.

Dylematy człeka szczęśliwego.

Vedran z Delicji "made our day"
Teraz może przyjść nawet sztorm i dnia nie zepsuje. Fotki ze śniadania później.

Dzisiaj Olga nadała Zodiakowi nową ksywkę: falorezun

Świt zapowiadał piękny dzień


Fajnie spotkać starych znajomych. Vedran z konoby Dellicia był naprawdę mile zaskoczony naszym przybyciem.


Zaserwował nam wspaniałe śniadanko

Jutro powtórka , bo dziś jest cały dzień w Zadarze

A po śniadaniu, kilkaset metrów dalej, czas i miejsce na pluskanie


Ale im dalej w las...

... tym więcej drzew

Tutaj woda miała 29°C (profesjonalny termometr z baseniku Olki)

I dalej, i dalej


Nie tylko Lavdara oferuje skalne meble, wyspa Iž również


Prognoza nie zawiodła, powrót był w dobrym kierunku, z falami. Można było bez bicia, a tylko z bujaniem, troszkę poszarżować.

Po czym Olka przemianowała ponton na: "falorezun"

Dzień udany na ponad 100%.
Z małym zgrzytem spowodowanym moimi grubymi paluchami na sprytfonie. Gdy pstrykałem zdjęcia musiałem niechcący wyłączyć GPS-loggera i dlatego track jest niepełny


Nic to, bo Bernard pocieszył nas dobrym obiadkiem.
Dla Olgi tartuffi di mare (venus muscheln), dla mnie skorpena



I wciąż myślałem, że to Olka gra jeszcze,
a to echo grało

Kawka na Vrgadzie

Jak zwykle na urlopie przychodzi dzień, w którym Lolik robi zakupy suvenirów.
Ponieważ w zeszłym roku spodobał się jej Biograd, trzeba było powtórzyć.
Żeby nie tracić czasu, zapadła decyzja o śniadaniu tamże.
Śniadanko ubogie w roślinność, ale da się żyć.

I hajda na zakupy. Olga nazywa to "suveniry", ja nazywam to "survivale"

A sobie zafundowałem miseczkę na olivę wykonaną z bračkiego białego kamienia z gustownym dekielkiem i łyżeczką z drewna olivnego. Będzie pasować na taras.
Na szczęście temperatura wygoniła Olkę z zaułków i można było płynąć dalej i szukać przyzwoitych miejsc na wodne przystanki, nie tracąc z oczu pejzaży

Minęliśmy Pakoštane oraz Drage i przypomniała mi się "półkorzenna" pinia na Vrgadzie.
Wypiliśmy kawkę i pomachaliśmy sosence
Trzyma się dzielnie

Jakkolwiek pociągniesz rumpel, zawsze jest na czym oko oprzeć. I nie ma, że już widziałem


I taki był nasz dzisiejszy rejs


Nie była by to relacja boboo, gdybym nie umieścił zdjęcia z kolacji
Bernard mięsną platą przeszedł samego siebie


Dobrej nocy czytającym


Konradzie, pakujcie się i ruszajcie w drogę. Uściskaj Dziewczyny od nas

Dobrej i Wam, piszącym.

Jak patrzę na te mapki, to powiem Ci, że miałeś nosa.
Region ideales ... skrojony pod pływadło.
Dziewczyny dziękują i również pozdrawiają
Pakowanie w sobotę. Dzisiaj fryzjer, jutro winiety, ...metoda małych kroków
Boguś, ten Bernard chyba z Wami jada ?
Co za plata..OMG

Wczoraj czując pismo nosem wypiliśmy południową kawę bez palacinek. Dlatego daliśmy radę tej placie

Echhh, lubię te poranki na tarasie. W swojej wiosce też.
Ptaszki się budzą, zaczynają coraz śmielej ćwierkać...
Tu dochodzą cykady, u mnie czasem zahuczy sowa...
Ale nie mam u siebie tego miłego, choć technicznego, dźwięku jednocylindrowego motorka rybackiej pasarki
Absolutnie nie odczuwam tego jako inwazję w poranną ciszę.
Łoskot traktora u siebie już tak.
Echhh, fajnie jest. Kawka, cygarko, zieleń, woda... horyzont.

Dziś znów śniadanko u Vedrana w Dellicji
Na wyraźne zaproszenie
Jak niektórzy wiedzą, lubię poeksperymentować w kuchni.
Na zdjęciu ze śniadania u Vedrana widać na desce 2 białe łyżki z białą i brązową masą. To brązowe, to domowa marmolada figowa. Pyszna, ale posypana lekko... pieprzem zamienia się w cudeńko.

To miłego dnia, czytelnicy

Uff, w taki upał ice coffee czyni cuda

Na Mazowszu też żar - 34°. Tylko Jadranu brak.
I więcej zdjęć, Boguś, więcej zdjęć.
Ukłony dla Olgi.

U nas grzmi. Będzie pompa

Zdjęcia to mogę wrzucać wieczorem albo rano. Z tableta. Na sprytfonie nie mam zainstalowanej "pomniejszarki" a i też smyranie po małym ekraniku nie należy do przyjemności