ODCINEK 7O Widoczku - ratunku dla nie-snoorkujących i o ciszy poranka.Jednym z najbardziej lubianych przeze mnie elementów wczasów w Chorwacji są chłodne i spokojne poranki. Uwielbiamy z Mamuśką z samiutkiego rana chodzić na plażę, zobaczyć czy coś zmieniło się nocą.
Czasem się pokąpiemy, czasem po prostu klapniemy na ławeczce i patrząc na morze gadamy o wszystkim i niczym. Ot, takie babskie chwile
Po prostu gdy rano budzi człowieka coś takiego...
... nie chce się już leżeć na łóżku.
A Drvenik w promieniach delikatnego, porannego słońca ma swój magiczny urok.
Popołudniu to miejsce wygląda już inaczej.
Co do tytułowego Widoczka. Skąd się wziął i czym jest?
Historia jego zakupu jest dość zabawna.
Otóż moja Matula jest osobą która panicznie boi się wsadzać głowę pod wodę.
Nie ma na nią mocnych: pływa ładnie, siedzi w wodzie, leży na materacu - nawet daleko od brzegu. Ale zamoczyć usta, nos a nie daj Boże oczy - nieosiągalne. Panika i kwik
Pozostała trójka naszej grupki lubi snoorkować czy chociażby powisieć sobie w wodzie z maską patrząc na dno. I normą są okrzyki "łał! Ale ryba! Ale jeżowiec! Ale ośmiornica! O, krewetka! O, rozgwiazda!" ... a Mamusia smutna. Bo mimo że woda przejrzysta to jednak marszczy się i na większej głębokości dna już w zasadzie dobrze nie widać.
Więc (po obejrzeniu jednego z odcinków Pani Gadżet) postanowiliśmy sprezentować jej na urodziny...
WIDOCZEK!
Fajny, nie?
Patrzy się przez niego tak:
I ostrość jest dokładnie taka jak podczas pływania z maską
Mamuśka przeszczęśliwa, bo też może popatrzeć i nacieszyć się w pełni przejrzystością Drvenickiego Jadranu.
Koszt takiej radości - około 30 zł, dostępność - słaba (myśmy znaleźli dopiero w Decathlonie). Jakość - bardzo OK. Szybka się nie rysuje, nie paruje; materiał jest mocny; da się oddychać - widoczek ma dziurki i utrzymuje się na wodzie.
Bardzo polecamy!