napisał(a) ziutt » 12.09.2014 21:36
Witam po dłuższej przerwie.
Rodzina z Anglii na wakacje przyjechała więc czasu za bardzo nie miałem siedzieć przy kompie.
Pobyt w Drveniku dobiegał końca.W przedostatni dzień siedzimy sobie w cieniu na naszym tarasie az tu nale dolatuje do nas dziwny dźwięk,coś jakby syk.Na początku zlekceważyliśmy to ale za chwile się okazało że to nam troche uprzykrzy ten dzień.
Oto powód syczenia
Wentyl nie wytrzymał chorwackiego ukropu.Myślimy co robić-biegać,pytać i szukać wentyla u tubylców,szukać kogoś kto nas podwiezie do najbliższego warsztatu?
Ale przypomnieliśmy sobie że przecież ubezpieczyliśmy przed wyjazdem naszego busa.Dzwonimy po podany numer.Pani mówi że zaraz ktoś zadzwoni już ze strony chorwackiej.Dzwoni pan,dogadujemy się jakoś po angielsku,mamy czekać na pomoc.
Oto pomoc
Oto sposób realizacji pomocy
Pytam kilkakrotnie pana,który przyjechał czy nie da się tego na miejscu naprawić-przecież to wentyl.
Nie ma takiej opcji.Na lawete i jedziemy.OK.A gdzie jedziemy?Do warsztatu w.... Baška Voda!
40 km na lawecie z powodu wentyla
Po drodze próbujemy z kierowcą rozmawiać ale człowiek zupełnie nie rozmowny.No cóż.
Dojeżdżamy
Ciąg dalszy naszej super wycieczki już wkrótce