Volubilis to dobrze zachowane ruiny rzymskiego miasta u podnóży Dżabal Zarhun. Pierwotnie teren ten zamieszkiwali Berberowie, którzy swą osadę nazwali "Walili" - od oleandrów rosnących w pobliskim korycie rzecznym, zwykle suchym jak na Afrykę przystało. Berberyjską wioskę podbili Rzymianie i założyli tu swoje miasto, które przeżywało swój rozkwit w II i III wieku. Kiedy Rzymianie opuścili Volubilis, powrócili Berberowie, ale miasto zaczęło podupadać ok. VIII w. i ostatecznie w 1755 r. "dobiło" je trzęsienie ziemi, które wówczas najbardziej dotknęło Portugalię, ale jak widać - nie tylko!
Po przekroczeniu bramy do kompleksu ruin, otwiera nam się taki oto widoczek na pagórek ponad dolinką:
Wkrótce dochodzimy w pobliże starych murów i resztek pięknych kolumn.
Zaczynamy kluczyć wśród ruin aby dotrzeć do najatrakcyjniejszych ich pozostałości
- dziś już nieco poblakłych mozaik podłogowych w dawnych patrycjuszowskich domach. Tych mozaik pozostało w Volubilis około 30, z tym że my dzisiaj obejrzymy tylko kilka z nich (na dodatek nawet tych oglądniętych nie mam
wszystkich na fotkach). Trochę mi się już pomieszało, co było gdzie...
W pierwszej kolejności oglądamy mozaiki w ruinach Domu Wenus niedaleko samotnie stojącego dużego cyprysa (najciekawsze to "Diana w kąpieli" i "Uprowadzenie Hylasa przez nimfy" ).
Imponująca jest główna ulica Decumanus Maximus, położona na łagodnym stoku pomiędzy Bramą Tangerską i łukiem triumfalnym (niestety jakimś cudem nie mam
takiej foty, która to oddawałaby - musicie sobie tego sami poszukać
).
Przechodzimy na drugą stronę Decumanus i oglądamy kolejne pozostałości domów. W niektórych z nich znów są wspaniałe mozaiki
. W Domu Dionizosa podziwiamy dobrze zachowane "Cztery pory roku". Zdjęcie niestety jest zrobione "do góry nogami", ale przy marnym sprzęcie i pod słońce
w dobrym kierunku nie chciało wyjść
..
Niedaleko od poprzedniego jest dom z mozaiką "Prace Heraklesa" , oglądamy też Dom Rycerza z "Dionizosem i Ariadną śpiącą na plaży" (oba te miejsca bez
uwiecznienia) a także Dom Kolumn i kilka innych...
Łuk triumfalny zamykający dolną część Decumanus został zbudowany w 217 r. na cześć cesarza Karakalii i jego matki Julii Domny.
Tuż obok mamy łaźnię miejską i rzymską toaletę spłukiwaną bieżącą wodą, pozostałości akweduktu też są widoczne. Nieco dalej jest Forum i przy nim najokazalsze
budowle: kapitol i bazylika.
Zaglądamy do budynku z kamienną prasą do oliwek (w Volubilis pras zostało sporo, w tym budynku jest najciekawsza - po małej rekonstrukcji) i oglądamy kolejne elementy ruin. Znów mozaiki
- tym razem w Domu Orfeusza. Są tu dzikie zwierzęta, delfinki i i jakieś morskie potworzaki w pobliżu baseniku (basenik na zdjęciu widać - a resztę trzeba sobie wyobrazić, albo oszukać odpowiednią fotkę
w necie).
Ze świadomością, że można byłoby pokluczyć pomiędzy ruinami jeszcze
co najmniej godzinkę i odkryć samemu jakieś inne mozaiki i inne niezwykłe pozostałości z dawnych czasów, opuszczamy
teren Volubilis, schodząc zarośniętym stokiem w dolinkę i dalej pod górkę do wyjściowej bramy...
A
inne mozaikipo powrocie oglądam w internecie, te obejrzanie ale
nie ofocone też
.
Zanim dotrzemy do położonego jakieś 30 km dalej Meknes, zatrzymujemy się po drodze jeszcze dosłownie na chwilkę, żeby popatrzeć na przepięknie położoną wioskę
Moulaj Idriss. Było ją ju z widać z Volubilis, ale stąd prezentuje się jeszcze lepiej.
Moulaj Idriss przez wiele lat była zamknięta dla niemuzułmanów. Znajduje się tam grób Mulaja Idrissa - prawnuka samego Mahometa - miejsce niezwykle ważne dla Marokańczyków. Jeśli kogoś nie stać na wypełnienie nakazu Koranu, żeby pielgrzymować do Mekki, to w zastępstwie (poza jedną i tak obowiązkową wizytą w Mekkce) może częściej odwiedzać lokalne święte miejsca, do których w Maroku zalicza się właśnie Moulaj Idriss. Obecnie "niewierni" mogą już odwiedzać miasto, chociaż oczywiście wstępu do mauzoleum nie mają, od jakiegoś czasu cofnięto również zakaz pozostawania tutaj na noc. Może więc kiedyś, jeśli wrócę jeszcze do Maroka, właśnie tu się zatrzymam na nocleg?