Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Drugie oko na Maroko...

Afryka jest drugim co do wielkości kontynentem. W Afryce są 54 kraje. Prawie jedna trzecia światowych języków jest używanych w Afryce. Jezioro Wiktoria w Afryce jest największym jeziorem i drugim co do wielkości jeziorem słodkowodnym na świecie. Nigeria ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń bliźniąt. W Sudanie znajduje się ponad 200 piramid, czyli więcej niż w Egipcie.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 07.07.2008 12:57

panoramka 1.jpg
Ostatnio edytowano 25.11.2019 12:23 przez dangol, łącznie edytowano 1 raz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 07.07.2008 13:15

O używaniu moczu do mieszania z barwnikami w tych farbiarniach usłyszałam we fragmencie w filmu o Maroku. Był wyświetlany w czerwcu w TVP. Nie pamiętam dokładnie w którym programie i kiedy. :?

Coś o niezwykłym składzie mieszanki do garbowania jest napisane w Wikipedii.

Każdy kto był w pobliżu farbiarni wspomina zapach - fetor, do którego nie sposób się turyście przyzwyczaić.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 07.07.2008 13:44

A wiecie , że Hipokrates próbował powstrzymać wypadanie włosów wcierając mazidło zawierające między innymi opium, chrzan oraz .... gołębie odchody.

Natomiast wędkarze używają gołębie odchody jako zanętę na duże płocie

Jak widać różne wykorzystanie mają te odchody :roll:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 07.07.2008 13:51

Lidia K napisał(a):O używaniu moczu do mieszania z barwnikami w tych farbiarniach usłyszałam we fragmencie w filmu o Maroku. Coś o niezwykłym składzie mieszanki do garbowania jest napisane w Wikipedii.


I jest to o ile nie pewne, to co najmniej bardzo prawdopodobne - siuśki i ptasie kupki dla udelikatnienia :!: dość trwadej skóry wielbłądów. To w zasadzie nic takiego :lol: , skoro niektórzy stosują urynoterapię...

Turyści mogą mieć rzecz jasna odruchy wymiotne, gdy znajdą się w polu rażenia aromatów garbiarni, ale cóż przeżywają ci biedni ludzie, którzy tam muszą pracować oraz ich rodziny? Przecież nie ma mocnych, robotnicy muszą być cali przesiąknięci :evil: tym zapachem...
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 07.07.2008 17:59

1 - P1018998.JPG


Zawija i meczet XVIII-wiecznego marabuta Sidi Tijani Obrazek :arrow: dzięki oznakowaniu tego obiektu w terenie :D mogliśmy się zlokalizować na planie Fezu i stwierdzić fakt niezaprzeczalny w tym momencie, jak bardzo błędną :? pozycję wskazali nam wcześniej nasi przewodnicy. Może nie znają się na mapie :lol: :?: Bo jeśli to nie ten powód, to należałoby się zastanawiać, dlaczego? Czyżby celowa zmyłka, żeby poczuć, jak przewodnicy są ważni i że faktycznie bez nich lepiej się samemu nie zapuszczać w labiryncik medyny :wink: ? Ale ta teoria z kolei nie pasuje :D mi do miłego i uczynnego Salima (marokański przewodnik który cały czas towarzyszył naszej wycieczce), miejscowy przewodnik też był w porządku. Przyczyna nieporozumienia z mapą zostanie więc dla nas dalej tajemnicą...

2  P1019001.JPG


3  - P1019000.JPG


Po ponownym przejściu prawie przez całą szerokość medyny odnajdujemy pierwsze miejsce, do którego wejść musimy koniecznie :D , Jest to medresa Bu Inania.

4  P1019002.JPG


5 DSCF0157.JPG


Przed wyjazdem dokładnie zapoznałam się :roll: z relacją Wojana, w której były zdjęcia z tej medresy. Cały czas miałam złudną nadzieję, że dotrzemy tutaj z wycieczką, mimo braku zapisu w programie... Informacja w Pascalu, że jeśli ktoś miałby zwiedzić w Fezie tylko jeden budynek, to powinna to być właśnie ta medresa, nie jest przesadzona. Pięknie tu - kolorowe mozaiki zellidż , czarne napisy kufickie, skomplikowane motywy wyrzeźbione w cedrze, misterne stiuki, marmurowe posadzki - wszystko jest absolutnie doskonałe 8) . Szkoda tylko, że możemy obejerzeć wyłącznie :( dziedziniec, bo galeryjki z pokojami dla uczniów mieszkających kiedyś w medresie są zamknięte - od jakiegoś czasu są ponoć w remoncie. Sam dziedziniec też jest dziś mało fotogeniczny, bo wokół fontanny do ablucji poustawiano krzesła i daszki osłaniające przed gorącym feskim słońcem - odbędzie tu wkrótce jakiś koncert w związku z 800-leciem założenia miasta. Nie udaje się więc zrobić fotki na której byłoby widać szerszy plan pięknej budowli...

6- P1019005.JPG


7- DSCF0158.JPG


8  = P1019007.JPG


9  P1019008.JPG


10 DSCF0159.JPG


11-DSCF0161.JPG


Szkołę koraniczną Bu Inania zbudował w połowie XIV w. sułtan Abu Inan z dynastii Merynidów (syn tego sułtana, którego grobowiec podziwialiśmy w Szelli!). Bu Inan znany był z rozpusty oraz brutalnych mordów, modlitwa i życie zgodnie z zasadami islamu jakoś go nie pociągały :lol:. Skąd więc się wziął pomysł zbudowania :o świętego przybytku? Jedna z legend mówi o tym, że było to zrobione na złość :mrgreen: religijnym przywódcom, którzy skrytykowali sułtana za ożenek z kobietą lekkich obyczajów i uważali, że ktoś tak zepsuty jak Abu Inan nie powinien budować medresy. Sułtan zrobił im psikusa :wink: i postawił na wysypisku śmieci najpiękniejszą w ówczesnym Fezie budowlę, która rzecz jasna wzbudziła powszechny zachwyt. Sułtan wykorzystał te ochy i achy i stwierdził, że skoro piękną i świętą może być budowla zbudowana na śmieciach, to i jego żonie nie powinno się wypominać jej przeszłości :!: Jest też oczywiście teza, że to właśnie :idea: religijni przywódcy zmusili sułtana do budowy na śmietniku, odmawiając zbereźnikowi praw do wystawienia jego medresy w bardziej godnym miejscu...

Z medresy jest blisko do zachodniego wejścia do medyny, którym wchodziliśmy wcześniej z przewodnikiem.

12 P1019011.JPG


Ale to jeszcze nie pora, żeby ostatecznie wyjść z Fes El-Bali :arrow: mamy w planie jeszcze jedno miejsce do zwiedzenia :D
Ostatnio edytowano 25.11.2019 12:41 przez dangol, łącznie edytowano 1 raz
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 11.07.2008 20:28

1 P1019009.JPG


Zanim dotarliśmy w kolejne miejsce zaplanowane na to popołudnie, zatrzymaliśmy się jeszcze koło poczty :idea: aby powysyłać widokówki. Sama poczta nie jest jakąś interesującą budowlą, ale gdy tak sobie siedzieliśmy na schodkach przed wejściem i wypisywaliśmy kartki (specjalnym długopisem 8) do arabskiej kaligrafii, który przypadkiem kupiliśmy w sklepiku z przyborami szkolnymi), mieliśmy całkiem fajny widoczek na drugą stronę ulicy.

2  P1019012.JPG


Dodatkowym atutem takiego trochę dłuższego siedzenia na tych schodkach był oczywiście odpoczynek :D , bo stopy już trochę bolały :( po całym dniu intensywnych spacerków. Przy okazji mieliśmy możliwość dyskretnej obserwacji :roll: przechodzących ulicą mieszkańców miasta - z tym, że przez krótki czas, bo wkrótce mieliśmy dosyć absorbujące :lol: towarzystwo. Podeszło do nas dwóch chłopców - :x wracali właśnie ze szkoły objuczeni tornistrami. Coś do nas zaczęli mówić, najpierw po ichniemu, potem widząc nasze miny :o zaczęli po francusku :lol: (chyba jednak nadal mają ten język w szkole!), ale tu też nie znaleźli zrozumienia :wink: , Na nasz angielski i polski z kolei oni zrobili 8O duże oczy. Wpadło nam do głowy że - jak większość tutejszych dzieci - przyszli prosić o cukierki (chociaż może jednak nie po to, bo magicznego bonbon wtedy jeszcze nie usłyszeliśmy), więc wyjęłam z plecaczka dwa przygotowane na takie okazje... Ucieszyli się, grzecznie podziękowali :) i wydawało się że odchodzą - no i w tym momencie dopadła nas :o cała szarańcza dzieciaków z tornistrami. Jak nic - cała klasa :lol: .

3 - P1019013.JPG


A ci dwaj pierwsi chłopcy oczywiście też wrócili :lol: i grali przed resztą strasznych cwaniaków. Trudno było pozostałym dzieciom wytłumaczyć, że nie mamy przy sobie tylu słodyczy, żeby poczęstować każde z nich - na szczęście jakoś się pogodzili się z tym, że nie każdy dziś miał cukierkowego farta!. Część z nich zadowoliła się tym, że mogła się nam na pamiątkę podpisać na widokówkach :D .

Dzieci we wszystkich zakątkach świata zachowują się podobnie :wink: .

4- P1019014.JPG


Kiedy już nam się udało wyrwać dzieciakom :) , ruszyliśmy realizować kolejny punkt planu. W związku z tym, że w programie wycieczki nie było zwiedzania żadnego muzeum z prawdziwego zdarzenia, takiego z wystawionymi w gablotkach eksponatami, postanowiliśmy zrobić to sami w Fezie, bo być może taka okazja dużej ilości wolnego czasu już się więcej nie powtórzy :!: Wybór padł na :idea: Muzeum Marokańskiej Sztuki i Rzemiosła - trochę z przypadku, bo to muzeum było najbliżej miejsca, w którym się znaleźliśmy. Do pałacu Dar Batha, w którym jest to muzeum, dotarliśmy ok. 16:30 tj. jakieś pół godziny przed jego zamknięciem (niestety, informacja z Pascala że czynne do 18-tej, jest grubo przesadzona :wink: ).
Pałac Dar Batha to mauretańska budowla z 1873 r. Zbudował go sułtan Moulaj al-Hassan I z przeznaczeniem na audiencje dla ambasadorów, ale najczęściej budowlę użytkował jego syn Abd el-Azia, który urządzał tu ekstrawaganckie uczty.

5 - P1019015.JPG


Obecnie jest tutaj ciekawe muzeum marokańskiej sztuki użytkowej i można tu zobaczyć sporo naprawdę interesujących przedmiotów 8) . Eksponaty zgromadzono w salach dookoła głównego dziedzińca. Zbiory są różnorodne - stare arabskie rękopisy, mapy, przyrządy astronomiczne, stroje i biżuteria, ceramika i wyroby metalowe, berberyjskie dywany i hafty, ozdobne drzwi i ich okucia...

Z dziedzińca wychodzi się na ogród andaluzyjski otoczony arkadami.

7  - P1019017.JPG


6 - P1019016.JPG


Na końcu ogrodu znajduje się malutka pracownia, siedział tam akurat jakiś pan i tworzył prześliczne przedmioty z pachnącego różnokolorowego drewna. W związku z rocznicą powstania miasta, na tyłach ogrodu była wystawa poświęcona marabutom z rejonów w pobliżu Fezu (kwoty z biletów wstępu do muzeum są przeznaczane na renowację tych starych grobowców). Na głównym dziedzińcu (zaraz po zakończeniu godzin otwarcia muzeum) miał się odbyć koncert muzyczny.
Ostatnio edytowano 25.11.2019 13:03 przez dangol, łącznie edytowano 1 raz
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 15.07.2008 20:55

Z koncertu w Dar Batha zrezygnowaliśmy, bo koncert mieliśmy własny :wink: - po tylu godzinach byliśmy już tak głodni, że kiszki nam marsza grały :lol: . Czym prędzej wróciliśmy w pobliże Bab Bou Jeloud, gdzie jest mnóstwo małych przybytków z lokalnym jadłem. Tym razem padło na budkę mieszczącą jeden stoliczek z trzema krzesełkami właśnie. Znów zdecydowaliśmy się na przyrządzane na naszych oczach mięsko, tym razem jednak nie mielone, lecz pokrojone na małe kawałeczki. No i to mięsko jak zwykle przyprawione było jakimś aromatycznym :P kolorowym proszkiem wzmagającym tylko apetyt! Przypraw na sukach mnóstwo i wszystkie wspaniale pachną, jak wśród nich :roll: poznać tę, z którą mieliśmy właśnie bliski kontakt? Postanowiliśmy zapytać o to pana, który nam potrawę przyrządził! Bariera językowa znów ta sama, co przed pocztą z dziećmi :x , ale już mamy trochę wprawy w takich "rozmowach" :wink: , jakbyśmy jeszcze trochę pobyli w Fezie, to kto wie, czy nie bylibyśmy dobrym materiałem :lol: do teatru mimów? Nasz kucharz wypowiedział magiczne nazwy dwóch przypraw, które najbardziej :) przypadły nam do gustu, ale kto :? by to zapamiętał? Poprosiliśmy o napisanie na karteczce. Pan był co prawda niepiśmienny :( , ale na szczęście zaradny :) i czym prędzej poszedł do którejś z sąsiednich budek, gdzie znalazł bardziej uczonego :wink: od siebie. Mieliśmy więc w końcu czarno na białym - i to arabskimi robaczkami - to na czym nam zależało :D .

Nasyceni opuszczamy arabską medynę i przez już dobrze znajomą :D bramę Bou Jeloud wychodzimy na duży plac Baghdadi. Po lewej stronie mamy duże (ale ukryte za wysokim murem) liceum im. Moulaya Idrissa, a po prawej taki oto widok:

8- P1019019.JPG


Idziemy dalej prosto, mijając po lewej dość ładny park. Od naszej strony jest on jednak ogrodzony :( , w miejscach gdzie nie ma muru zaglądamy tam tylko przez zakratowane zamknięte bramki (zdjęcie oczywiście krzywe, jak to u mnie :wink: ).

9- P1019020.JPG


Wejście do parku jest gdzie indziej, ale nie decydujemy się go szukać, bo godzina już dość późna, a chcielibyśmy jeszcze trochę :idea: pochodzić po starej części Fezu, zanim się ściemni.

Dochodzimy do małego zamkniętego placyku zwanego Mały Meszwar, który kiedyś stanowił główny punkt życia miejskiego (działo się tu coś podobnego jak do dziś jest w Marrakeszu, chociaż ze względu na powierzchnię - na mniejszą skalę). Miejsce dla większości już nie jest więc tak ekscytujące - dla mnie było, o czym za moment.
Plac ma pięć wyjść, w tym jedno prowadzące do Fas el-Jidid, który mamy w planie. Jest też po zachodniej stronie mała Bab Mulaj Abdullah wiodąca do dzielnicy wcześniej nie rozważanej przez nas jako miejsce na spacerek, ale gdy znaleźliśmy się w jej pobliżu, postanawiamy zaglądnąć tam w pierwszej kolejności 8) . Jest też monumentalna XIV-wieczna Bab Dekakan (Brama Ławników) słynąca z tego, że w właśnie na niej w poł. XV w. powieszono infanta portugalskiego Ferdynanda, a potem jego zabalsamowane zwłoki zdobiły :wink: bramę przez około 30 lat... Mnie najbardziej zaintrygowała jednakże brama południowa - może niezbyt duża, ale fajnie ozdobiona Bab Mechouar, wiodąca do pałacu królewskiego. Kiedyś przez tę bramę zwykli ludzie mogli wejść do pałacu z petycją dla króla, a Mały Meszewar był dlań "poczekalnią". Zdobienia nad bramą tak mi się spodobały :D , że postanowiłam zrobić fotkę. No i okazało się, że :? szpiegiem nie mogłabym być... Brama była otwarta, gdyż chwilę wcześniej stał pod nią jakiś wojskowy samochód. Pewnie dlatego strażnik przed bramą był :? niezwykle czujny. Chociaż byłam prawie na najbardziej oddalonym od bramy krańcu placu, chociaż ludzi się trochę po nim kręciło, chociaż próbowałam cyknąć zdjęcie najbardziej dyskretnie jak tylko umiałam - zauważył :( moje manewry i od razu zagwizdał ostrzegawczo :!: i żeby nie było wątpliwości o co mu chodzi, pokiwał ręką w moją stronę nakazując podejść do niego :mrgreen: . No to co miałam zrobić :? :arrow: musiałam iść ... Tyle że po drodze szybko wykasowałam :lol: zrobioną fotkę i jak już podeszłam, to mu pokazałam "czystym" sumieniem, że zakazanej fotki nie ma! Skończyło się na ostrzeżeniu (tym razem nie było potrzeby używania języka migowego, bo strażnik wydawał się być poliglotą - ale chyba i po arabsku zrozumiałbym wszystko :wink: ) i nie trafiłam do królewskich lochów :lol:.

Po ochłonięciu :arrow: przez zachodnią bramkę, za którą znajduje się Wieki Meczet z XIII w., wchodzimy do dzielnicy Mulaj Abdullah. Po medynie Fez el-Bali panująca tutaj cisza aż dzwoni w uszach 8). Tylko gdzieniegdzie są jakieś małe sklepiki i kramiki, a towar tu uboższy, zresztą wszystko wokół jest takie... Cóż, turyści tu pewnie nieczęsto zaglądają. Wierzyć się nie chce, ze w czasach francuskiego protektoratu było tu inaczej - restauracje i :o domy publiczne.
Pomimo stosunkowo małych rozmiarów dzielnicy, łatwo tu się "zagubić" wchodząc w jakiś ślepy zaułek, jakich tu jest wiele ze względu na zamknięcie dzielnicy przez wysokie mury terenu należącego do królewskiego pałacu. Też tak głupio się wpakowaliśmy :? . Pewnie bez większego błądzenia trafilibyśmy do drugiej bramy (w tej dzielnicy bramy są właśnie tylko dwie!), ale daliśmy okazję "zarobku" dwóm młodym chłopaczkom - entuzjastom futbolu. Zbierali na piłkę. Dla nas jedno euro (dla każdego z nich po pół na głowę rzecz jasna - już wiemy, że wszystkie datki dla dzieci trzeba od razu :!: dzielić pomiędzy nie, bo oni sami nie zawsze są do tego skłonni :wink: ) to tyle co nic, a dla nich to szansa na wcześniejsze spełnienie marzenia.
Brama wyjściowa znajduje się przy placu, z którego jest jakieś kolejne wejście na zamknięte tereny królewskie. Ponieważ tu też było jakieś :? wybitnie spore zgromadzenie strażników (czyżby :idea: król właśnie gościł w Fezie w związku z tym 800-leciem miasta?), na wszelki wypadek nawet za bardzo nie patrzyłam w tamtą stronę :wink: , nie mówiąc już o aparacie. Chociaż mój olympusik i tak był już niegroźny :lol: , bo skończył mu się prąd. Chyba właśnie w tym momencie, jak odchodziłam "skruszona" po odpuszczeniu mi przewinienia, bo w Mulaj Abdullah już nie mogłam :( zrobić żadnego klimatycznego zdjęcia, a właśnie tam było najwięcej okazji na uwiecznienie prawdziwego życia w Fezie...
Wyszliśmy na ruchliwą ulicę naprzeciw rozległego muzułmańskiego cmentarza, niedaleko bramy Bab Segma i XVII-wiecznej kazby Cherarda, w której obecnie mieści się część uniwersytetu Karawijjin i szpital. Zrobiliśmy "kółeczko" i wróciliśmy na Mały Meszwar. Jakby nic się wcześniej nie wydarzyło, minęliśmy "mojego" strażnika :lol: i weszliśmy przez kolejną z bram do Fes el Jidid...
Ostatnio edytowano 25.11.2019 13:07 przez dangol, łącznie edytowano 1 raz
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 15.07.2008 20:57

Coś mi się pomieszało i wysłałam to samo :o raz jeszcze. Nie wiem jak wykasować zdublowany post :?: - dlatego wyczyściłam zawartość, nie wnosząc nic nowego do tematu.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 15.07.2008 23:32

Danusiu - powiem tylko dwa słowa:jesteś wielka :!: :D
:papa:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 16.07.2008 10:01

dangol napisał(a):nie mogłam zrobić żadnego klimnatycznego zdjęcia, a właśnie tam było najwięcej okazji na uwiecznienie prawdziwego życia w Fezie...


I tak zdążyłaś zrobić mnóstwo zdjęć uwieczniających życie codzienne ulicy mieszkańców Maroko. I muszę przyznać, że to jest coś czemu się przyglądam z wielkim zaciekawieniem.

wojan napisał(a):Danusiu - powiem tylko dwa słowa:jesteś wielka :!: :D


Też tak myślę :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 16.07.2008 17:56

Lidia K napisał(a):
wojan napisał(a):Danusiu - powiem tylko dwa słowa:jesteś wielka :!: :D

Też tak myślę :D


Dzięki za miłe słowa :D , chociaż nie zasługuję na takie pochwały...
Zdjęcia wklejam krzywe :lol: i na dodatek strony się przez nie dłuuugo otwierają, co niektórych niektórych śledzących tę relację na pewno wkurza, o ile już dawno nie zrezygnowali z czytania. Chyba że chodzi Wam o konsekwencję w kontynuacji relacji :wink: .
A że udało mi się zwiedzić trochę więcej miejsc, niż większości uczestników naszej wycieczki, to w dużej mierze zasługa nie moja, ale Jurka 8). Tylko we dwie z Gochą - bez męskiej obstawy - pewnie odważyłybyśmy się na o wiele mniej :roll: :wink:
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 16.07.2008 20:43

Danusiu - może dla kogoś kto nie widział medyny w Fezie Twój spacer samotrzeć po uliczkach tak sprytnie przez Ciebie obfotografowanych może się wydawać zwykłą przechadzką po np.warszawskiej starówce :D
Ale ja tam byłem i dlatego jestem pełen podziwu dla Waszej odwagi i decyzji samodzielnego przejścia przez ten egzotyczny labirynt, w dodatku bez dokładnego planu.Dlatego jeszcze raz powtórzę - jesteś wielka.
Pozdrav.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 16.07.2008 21:18

Stach ma wielkie oczy 8O , ale rzeczywistość czasem okazuje się o wiele bardziej przyjazna :D .
W labiryncie medyny przecież nie byliśmy sami więc nawet moja natura panikary nie była w stanie pokrzyżować poczynionych planów 8) . Gdyby coś było nie tak, trzeba byłoby po prostu :idea: odżałować kilka euro dla "wyprowadzacza" :arrow: i po kłopocie :wink:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 16.07.2008 22:30

Główna ulica prowadząca z Małego Meszwaru do Bab Semarine (bramy, którą widzieliśmy rano po spacerku przez mellah) to jeden wielki suk (przede wszystkim tekstylia), ale nie jest on wśród turystów tak popularny, jak ten w arabskiej Fez El- Bali. Marokańczyków były tłumy - turystów poza nami chyba tylko kilku... Sprzedawane na suku towary takie sobie :x , ale na pewno było tu tanio :wink: , bo miejscowi co rusz coś kupowali. Dla nas główną atrakcją były rzecz jasna nie ciuchy, ale "nieturystyczna" atmosfera tego suku. A dla Marokańczyków atrakcją byliśmy my :D, a zwłaszcza jasne włosy moje i Gochy :lol: . Niektóre młode dziewczyny wręcz bezpośrednio okazywały to zainteresowanie :roll: dotykając naszych włosów. Gocha miała lepsze pole do obserwacji :D , bo ja szłam zazwyczaj tuż przed nią i Jurkiem (pilnowali, żebym się nie zgubiła w tłumie :wink: ), więc dobrze widziała, jakie miny :roll: miały Marokanki (zwłaszcza te "nowocześniejsze", które próbowały rozjaśniać swoje włosy) gdy porównywały swe ciemne kosmyki z moimi jasnymi :lol: - oraz jakie niektóre z pań robiły "podchody" zanim zdecydowały się na dotknięcie moich włosów :wink:.

Za Bab Semarine spacer przez mallah, początkowo ulicą "jubilerską" której kraniec widzieliśmy ramo, potem przez zdecydowanie biedniejszą część tej dzielnicy dawniejszą jej główną ulicę. Było już za późno na zwiedzanie synagogi (jeden dzionek na Fez to zdecydowanie za krótko :( ) i pobliskiego dużego cmentarza żydowskiego (chyba jakieś kilkanaście tysięcy białych nagrobków) :arrow: szkoda...
"Medytowaliśmy" więc tylko przez kilkanaście minut siedząc w cichym miejscu na murku pomiędzy cmentarnymi murami a ostatnią bramą starej części Fezu. No i dopiero teraz :wink: przypomniała nam się piersióweczka noszona cały dzień w plecaku - z nadmiaru wrażeń zupełnie zapomnieliśmy :? o zdezynfekowaniu się bezpośrednio po mięsku. No i żadna cholera nas nie wzięła :lol: :!:

Po przekroczeniu Bab Lamar "wpadliśmy" wkrótce w nowomiejską atmosferę Ville Nouvelle. Moglibyśmy dojechać do naszego hotelu wagonikami turystycznej ciuchci albo autobusem czy taxi, ale postanowiliśmy się totalnie "dobić" i poszliśmy na piechotę bulwarem. Po drodze na straganie kupiliśmy przepyszne soczyste owoce, które zjedliśmy już w hotelu.

Całe ciało krzyczało SPAĆ - poddałam się temu bez większych oporów, chociaż w domu już o godzinie 22-giej byłoby to nie do pomyślenia! No tak, ale u nas to już byłaby północ :wink: - to chyba czas najwyższy na sen...

A od rana przed nami kolejne "wycieczkowe" punkty programu:

"Po śniadaniu wyjazd z Fezu. Będziemy podróżować przez malownicze góry Atlasu Średniego, zamieszkałego przez plemię Zayanne. Cała trasa jest niezwykła widokowo. Po drodze krótki postój w otoczonym przez lasy cedrowe górskim kurorcie Ifrane. Spacer po kurorcie. Wieczorem przejazd do Beni-Mellal, miasteczka położonego u stóp Atlasu Wysokiego. Nocleg w hotelu."

Chyba muszę :? zacząć zażywanie lecytyny, bo po prawie trzech miesiącach nie za bardzo pamiętam szczegółów typu godzina pobudki, śniadania, wyjazdu z Fezu... W zasadzie nie jest to istotne, bo inne rzeczy z tego dnia pamiętam w miarę dobrze :) , niemniej jednak trochę mnie niepokoją :x te luki w pamięci...
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 16.07.2008 23:26

Czekam niecierpliwie na następny odcinek i fotki z tej "niezwykłej widokowo trasy", bo my podziwialiśmy tylko niezwykle widokową mgłę... :D :D :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Afryka


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Drugie oko na Maroko... - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone