Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

"Drugie koty za płoty..."-Pag i trochę Słowenii

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 19.08.2009 18:43

mallgola napisał(a):Dokładnie tak ,za to podobały nam się apartamenty przy plaży w Mandre,takie zadbane,z ogrodami pełnymi roślin i ławeczkami .

Tak, dlatego warto tam zakotwiczyć będąc na Pagu, jeśli ma się zamiar jeździć po wyspie i bywać codziennie na innej plaży ;) . A wieczory spacerowe w Mandre są bardzo przyjemne.

18 lipca - sobota

Mija tydzień jak wyjechaliśmy z domu, Słowenia zdaje się być baaaardzo odległą już historią. Nowy dzień wita nas chmurami, wychodzimy na balkon a tam już nasi sąsiedzi obserwują zaczynający się na niebie spektakl, nadciągają coraz gęstsze chmury, grzmi, a błyskawice przecinają niebo.

Obrazek
Obrazek

Jednak nie można wymarzyć sobie lepszej pogody, jakieś 2-3 godziny później wychodzi słońce, a temperatura spada do bajecznych 25 stopni. Do końca naszego pobytu już nie będzie przekraczać 32 stopni. Wczorajszy dzień aż się prosił o taką rewolucję.

Biorąc pod uwagę, że chmury jeszcze się po niebie kulają, wiaterek wieje, wybieramy się znowu na wycieczkę, zabieramy jednak majdan kąpielowy ze sobą, do wody można wejść wszędzie, to nie musi być Mandre.

Nasza droga jak prawie codziennie, wiedzie przez Kolan, to tu m.in. produkuje się słynny 'paski sir' , Sirana "Gligora" położona jest przy drodze, w sklepie firmowym można nabyć ser owczy, kozi i taki z mleka krowiego sprowadzanego z Zadaru, wizytę w tym sklepie mamy jeszcze w planach.

Obrazek
Obrazek

mijamy naszego znajomego dziadka, który jak zwykle nas pozdrawia i kierujemy się na odległy kraniec wyspy, czyli do Lun i Tovarnele.
masmedia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 580
Dołączył(a): 11.01.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) masmedia » 19.08.2009 19:43

Helen super się czyta tylko za krótko :? Pozdrawiam !!!
Jak się posuwa remont ?
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 19.08.2009 19:59

masmedia napisał(a):Helen super się czyta tylko za krótko :? Pozdrawiam !!!
Jak się posuwa remont ?

Właśnie dlatego krótko, że remont, przysiadam, jak już mam dość wycierania kurzu. A remont, posuwa się wolno do przodu, mamy nadzieję skończyć pojutrze ubikację, a potem zacznie się demolka łazienki.
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 20.08.2009 07:45

Droga do Lun nie trwa długo, przejeżdżamy przez stary gaj oliwny i zamierzamy zatrzymać się tu w drodze powrotnej, w tej chwili na poboczu stoi już kilka samochodów. Może potem będzie mniej ludzi.

Docieramy do Tovarnele , parkujemy i od razu podoba nam się klimat tego miejsca "na końcu świata" , ławeczki zachęcają do posiedzenia; tak po prostu, bez planu zostajemy na dłużej.

Obrazek

Samochód stoi tuz obok, z czasem wyciągamy ręczniki, jedzenie, słodkie bułeczki z Mandre, w końcu córa wchodzi do wody,

Obrazek

za nią mąż, a ja oddaję się błogiemu lenistwu i kręceniu filmików dla dziadków, dlatego też nie mamy zbyt wielu zdjęć. Woda po burzy jest dużo zimniejsza, za to temperatura powietrza idealna.

Plaża jest kawałek dalej tam gdzie kończy się asfaltowa droga, to tam gdzieś jest właściwy "koniec świata" , ale my zostajemy blisko centrum Tovarnele na ławce i betonowo-kamiennej plaży.

Ciszę przerywają tylko radosne wygłupy francuskich nastolatków, robią to tak uroczo, że sama nie mogę powstrzymać się od śmiechu, nie rozumiejąc oczywiście ani słowa. Fajnie tu. Na pamiątkę zabieram maleńką opuncję, która samotnie rośnie koło sporej grupy starszych, kwitnących "koleżanek",

Obrazek

Nasza pamiątka, zabrana z odrobiną rudej, chorwackiej ziemi, w której rosła, dotrwała do powrotu do Polski i już pięknie rośnie w górę, pewnie nigdy nie zakwitnie, ale przypomina miłe chwile.

Na koniec pobytu spisuję jeszcze namiary na apartamenty i jedziemy do końca asfaltowej drogi, dalej jest już zakaz ruchu.

Obrazek
Na małej plaży niewiele ludzi, a na kamieniu w wodzie, kawałek od plaży siedzi sobie takie ptaszysko:
Obrazek

Wracamy do Lun.
krakusowa
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6447
Dołączył(a): 08.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakusowa » 20.08.2009 08:09

Pag "chodzi nam po głowie" juz od kilku lat. :o
W tym roku pewnie się nie uda, bo nie wiem czy wylądujemy w tym rejonie Chorwacji :cry: ( na początku jedziemy do Włoch ), ale w przyszłym :?:
Trzeba pomysleć.
Relacje Cromaniaków - w tym Twoja :D , na pewno się nam przyda.
Mam nadzieję, że do dnia wyjazdu przeczytam całość :la:
pozdrawiam Ania

p.s. remont przerabiałam w tamtym roku, wiem co to znaczy.
współczuję :(
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 20.08.2009 08:17

W gaju oliwnym nie ma nikogo, tylko owce i my, stajemy przy drodze. Oliwki są baaaaaardzo stare, wyglądają jak drzewa z horroru ;),

Obrazek

między nimi kamienie, osty i bobki owiec, ciężko gdzieś postawić stopę, bo albo kłuje... albo wdep w kupy :D. Co te owce jedzą, wszak tu nie ma nic jadalnego... wyjadają ziółka na bieżąco chyba. Ziółka, trawa tu się nie uchowa, dlatego ich mleko jest takie wyjątkowe, a sery takie pyszne. Tak jest niemalże na całej wyspie, tylko raz widzieliśmy niemalże prawdziwą łąkę a na niej owce.

Obrazek

W oddali widać Velebit

Obrazek

Szwędamy się chwilę między oliwkami
Obrazek
Obrazek

i jedziemy dalej

Obrazek
z drogi wkrótce widać zalew , postanawiamy zjechać na jedną z lepiej dostępnych plaż, wybór pada na plażę Sv. Duh . Nic nie zapowiadało, że dzień, który nie najlepiej się zaczął miałby się też nie najlepiej skończyć :( .

Obrazek

edit. witaj Aniu :)
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 20.08.2009 09:29

Zjeżdżamy w kierunku plaży, wjazd jest płatny, 10 kun? Chyba tak. Parkujemy kawałek dalej od wody niż niektórzy z plażowiczów, którzy chyba z aut robili sobie osłony przeciwsłoneczne, rozkładamy się na trawce, hmm... jaka miła odmiana :)

Obrazek

Trudno powiedzieć, czy nam się tu podoba, miejsce śliczne, czemu nie, ale ludzi sporo, sporo aut, jednak bliskość wody i brak kamieni sprawia, że zostajemy. Tylko ta woda jakaś zimna, nad Velebitem wiszą jeszcze ciemne chmury z rana, jest jakoś tak... nie do końca fajnie, teraz powiedziałabym, że trzeba było zabrać się stamtąd i jechać dalej, ale zostaliśmy... na krótko.

Córa wchodzi do wody, drepcze tam i z powrotem, obserwuję i ją i widoki i chmury...

Obrazek
Obrazek

W końcu młoda decyduje się na nurkowanie z rurką, mąż przejmuje kontrolę nad nią, ja układam się na trawce i wydaje się, że będzie miłe plażowanie, wtedy z lewej strony mojego kocyka parkuje wypasiony terenowy samochód, a z drugiej peugeot na zagrzebskich numerach.

Grrrr... dziecko w wodzie, więc nie będę się przenosić, niech im będzie, leżę dalej.

Obrazek

Rodzinka z terenówki idzie się kąpać a ja obserwuję sąsiadów z prawej strony. Z auta wysiadła kobieta, po 40-stce, z mężem. Rozłożyli leżak, postawili lodówkę, po czym kobieta wyprowadziła z auta staruszka. Założyła mu kamizelkę ratunkową, pozapinała i od razu wprowadziła do wody. Zamarłam... jak to? tak po prostu? bez ochłodzenia ramion, klatki piersiowej? sruuu do Adriatyku i gotowe?

Starszy pan ewidentnie ma za sobą udar, wylew, czy coś w tym stylu... może ta kąpiel to jakiś rodzaj terapii, ale to na basenie, nie w morzu chyba, człowiek ma po 80-stce.... no nie, nie... nie podoba mi się to jakoś. A może się czepiam, może robią tak nie pierwszy raz. Starszy pan pływa, ramiona poruszają się powoli, ale pływa... kobieta żartuje na plaży z mężem, śmieją się... głupio tak się przyglądać, pewnie wiedzą co robią.

Przewracam się na plecy, wkrótce przysypiam.... słyszę jak przez mgłę uparcie powtarzane słowo, może imię... potem ktoś krzyczy: "Sv.Duh , Novalja...." , co jest grane? Obracam się i widzę mojego męża reanimującego na krawędzi wody i plaży tego starszego pana, pomaga mu mężczyzna, który wcześniej pływał na desce, kobieta krzyczy do telefonu...

Jezuuu , co się stało?!

Pierwsza moja myśl to wyciągnąć z wody córkę, młoda wychodzi przerażona, ludzie wstają z miejsc, jednak nikt nie podchodzi, nie ma tłumu gapiów. Mąż z mężczyzną z deski próbują wytłumaczyć kobiecie, żeby się odsunęła, żeby nie podnosiła taty, żeby pozwoliła im go reanimować, ona krzyczy, starszy pan nie daje znaku życia.

Po straszliwe długich 10 minutach słychać zza gór sygnał karetki, wreszcie jest, reanimację przejmują lekarze, nic nie pomaga, staruszek dostaje adrenalinę, walka o jego życie trwa, ktoś przynosi kobiecie wodę z cytryną.... a mi brak słów... brak mi do dziś. Zła jestem, że nie obserwowałam staruszka, może bym zdążyła coś zauważyć... on nie powinien znaleźć się w tej zimnej wodzie, tak po prostu "wrzucili" go do wody. Ale czy ja mam prawo ich oceniać... stało się...

Ludzie zaczynają się pakować i opuszczają plażę, mąż zmusza nas do tego samego, nasza obecność jest już zbędna, gdy wsiadamy do auta sanitariusze niosą z karetki miskę i ręczniki... nigdy się nie dowiem, czy udało się, czy ten człowiek przeżył, chcę wierzyć, że tak... ale boję się, że nie... :(

W drodze do domu mąż opowiada co się stało: W pewnym momencie starszemu panu przekręciła się kamizelka, kobieta weszła do wody i poprawiła ją. Chwilę później mąż usłyszał , że ona gwiżdże w gwizdek przy kamizelce, mąż woła jej męża i razem wynoszą staruszka z wody. Jest nieprzytomny, nie wiadomo co się stało... może zawał, wylew... raczej nie zachłyśnięcie... resztę już widziałam sama.

Milcząc wracamy do Mandre. Marija jak zwykle wita nas radośnie przy furtce. Pyta jak spędziliśmy dzień.
Próbuję powiedzieć co się stało... łzy same płyną po policzkach ... "zapomnijcie, macie wakacje... nie myśl o tym" słyszę mniej więcej od Mariji , łatwo powiedzieć. Jak nazywa się ta plaża? Święty Duch? O ironio...
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 20.08.2009 09:38

8O 8O 8O Ale nieprzyjemna przygoda :cry: :cry: :cry:
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 20.08.2009 09:41

Tak niewiele trzeba, żeby w wakacyjny, ciepły dzień brutalnie przypomnieć sobie jak kruche jest ludzkie życie. Długo to w nas siedziało, każdy na swój sposób próbował zapomnieć, udało się, urlop mieliśmy udany, ale gdzieś głęboko jeszcze siedzi złość i żal...
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 20.08.2009 10:20

Życie tak kruche jest...
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 20.08.2009 10:45

Jejku 8O
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 20.08.2009 13:44

JacYamaha napisał(a):Życie tak kruche jest...

. . . a my stale sprawdzamy jego elastycznośc . :?
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 20.08.2009 14:07

Robimy obiadokolację, wieczorem mąż zabiera córkę na billard, a ja mam czas dla siebie, długi prysznic, porządki w apartamencie, potem rodzinny wieczór na tarasie... i koniec tej pechowej soboty.

19 lipca - niedziela

Dziś poszukamy plaży, na której nie będzie ludzi, wczoraj wracając ze Sv.Duha ustaliliśmy, że pojedziemy szutrową drogą wzdłuż zatoki w stronę miasta Pag i tam gdzieś znajdziemy "naszą plażę".

Nie powiem, dziwnie nam się po wczorajszych przeżyciach jechało tą drogą, drogą którą po zakrętach gnała karetka i aż biłam się z myślami, żeby zjechać i w budce przy plaży, której pracownicy stali z nami podczas akcji ratunkowej, zapytać jak to się skończyło. Nie zjeżdżamy, wolę myśleć, że jednak się udało.

Skręcamy na rozwidleniu w prawo, droga dobra, wśród trzcin, od czasu do czasu widać zatokę po prawej stronie wzgórza z najwyższym szczytem Pagu. Mijamy zaparkowane auta, to pewnie do jednej z plaż, nie... 5 aut to za dużo, następna zatoczka parkingowa... 2 auta, włoskie i słoweńskie.. ok, wysiadam i idę na zwiady, jedna ścieżka prowadzi w dziwne krzaki, idę w prawo... po chwili widzę już, że tędy da się lepiej zejść, wracam po rodzinkę i rzeczy. Jeszcze tylko zdjęcia, żeby ich przekonać , że warto:

Obrazek
Obrazek

Tu będziemy zapominać o wczorajszym dniu :)
Schodzimy, wąska ścieżynka wiedzie w dół, jeżyny czepiają się nóg, ale warto. Na plaży ktoś z trzciny zbudował coś w rodzaju namiotu, wykorzystujemy również krzaki, tak, że powstaje niezły, zacieniony zakątek, w pobliżu odkrywamy źródełko słodkiej wody. Poezja, najbliżsi plażowicze ledwo widoczni, jesteśmy prawie sami.
Tu Pag jest inny, zielony, przyjazny, zejście do wody łagodne, ktoś nawet zadał sobie trud i wyjął z wody większe kamienie, tak, że powstała podwodna ścieżka. Zostajemy do popołudnia i oddajemy się błogiemu nicnierobieniu... opalanie, pływanie, nurkowanie, spacer i tak w kółko.

Obrazek
Obrazek

nasz samotny parasol

Obrazek

i widok na zatokę i przesmyk między dwoma częściami Pagu

Obrazek

oraz na drugą stronę zalewu, tam też się wybierzemy, jutro..

Obrazek
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 20.08.2009 22:02

Helen oczywiście jestem nadal z Tobą..sytuacja na plaży ze staruszkiem..eh..brak słow :(
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 20.08.2009 23:18

Przepiękny jest Twój Pag. Byłam na Pagu tylko jeden dzień, stanowczo za krótko. Czuję niedosyt i chęć spędzenia tam jakiegoś czasu. Może kiedyś uda mi się przekonać męża na urlop właśnie tam. Na krótkie plażowanie wybraliśmy się ,tak jak i Wy, do Tovarnele. Spędziliśmy tam kilka godzin. Posiedzieliśmy na ławeczkach,przespacerowaliśmy się promenadą, ale na sam koniec nie dotarliśmy.

A staruszka szkoda. Sama sytuacja bardzo nieprzyjemna. Czyjaś lekkomyślność jest zagrożenie dla życia, a świadków naraża na stres.

Bardzo intensywne mieliście wakacje, szczególnie pierwszą ich część. Pozdrawiam i czekam na więcej 8)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
"Drugie koty za płoty..."-Pag i trochę Słowenii - strona 9
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone