napisał(a) andrzej29 » 02.02.2013 17:47
Witam nowe osoby i zapraszam.
Nasza podróż przebiegała dość spokojnie, (żonka sobie smacznie spała
,dzieci oglądały bajki na dvd) do pewnego czasu. W pewnym momencie czujemy w aucie smród palonego plastiku. Na początku myśleliśmy, że zapach dochodzi z zewnątrz. Jak później okazało się przyczyną owego zapachu było topienie się końcówki rozdzielacza w gnieździe zapalniczki. Po krótkiej nieplanowanej przerwie, szybkiej naprawie ruszyliśmy dalej. W drodze powrotnej nastąpiła powtórka z rozrywki a przyczyną była lodówka turystyczna. W czasie dalszej podróży nie mieliśmy już żadnych przygód a droga uciekała szybko. Kilka fotek z trasy.
O piątej godzinie meldujemy się na granicy Słowenii z Chorwacją.
Po szybkiej odprawie, sprawnie to szło obieramy kierunek Jeziora Plitvickie. Bardzo ucieszyliśmy się, iż jesteśmy w Chorwacji choć do punktu docelowego mieliśmy jeszcze sporo kilometrów.
Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zaczyna przebijać się przez chmury chorwackie słoneczko. Chociaż mieliśmy je za plecami musiałem złapać je obiektywem w lusterku (żona trzymała kierownicę).
W pewnym momencie znika i pojawia się mgła. Zrobiło się bardzo ponuro, ale nie na długo.
O godzinie ósmej rano zaczyna się gwar w samochodzie, dzieci się budzą, pogoda się poprawia, znika mgła i a na niebie ani jednej chmurki.
Do Jezior Plitvickich docieramy około godziny 9:00. Ta parkujemy nasze auto, kupujemy bilety i ruszamy na ich podbój.
- Załączniki:
-
-