napisał(a) praulinka » 20.09.2007 21:13
Nie bywałem za granicą, aż tu nagle w tym roku najpierw zrobiłem 1500km po Niemcach i teraz 3000km Polska - Chorwacja.
I niestety tu nie chodzi o ilośc km autostrad, tylko o system przemieszczania się. U nas albo jest autostrada, albo lepiej nie jechać.
560km z Wrocławia do Cisnej w Bieszczadach pokonywałem 10h. 200km do Katowic 2h, a pozostałe 300km 8h. A co by było, gdyby nie kawałek A4? 14h jazdy?
Kiedyś maksymalnie narzekałem na drogę Wrocław - W-wa, którą od dwóch lat pokonuję 2 razy w tygodniu. Jak przejechałem się z Rewala do W-wy i W-wy do Zakopanego to mi przeszło marudzenie, bo poza kawałkami autostrad i dróg ekspresowych ( W-wa - Katowice) to chyba w tej chwili najlepsza droga między głównymi miastami w Polsce. I to tylko dlatego, że ma przyzwoitą przepustowość. Po prostu jak nie trafisz na mega nagromadzenie tir'ów to w 4 godziny spokojnie ja pokonasz. Chociaż po zamontowaniu 20 fotoradarów nie wiem....
Aby mieścic sie w temacie postu - jechałem przez Olomunc, Brno, Wiedeń, Graz, Maribor i potem do Splitu - nie wpadłem w ani jedna dziurę. Nawierzchnia w Czechach czy Słoweni, gdzie nie zawsze to jest droga ekspresowa czasami pozostawiała coś do zyczenia, ale nigdzie nie mozna urwać koła. A drogi na stokach gór na niewielkiej wyspie brac - chciałbym mieć takie we Wrocławiu.
Zreszta tak samo jak te z Bieszczad - wąskie, ale nie zniszczone.
A jak ktoś mi mówi, że nasze drogi sa nawet niezłe, to polecam zastanowić się dlaczego w moim 2-letnim Passacie przywiezionym z Niemiec z przejechanymi 144000km, zawieszenie jest jak nowe. Bo w Polsce to nie jest mozliwe, chyba, że ja jako wrocławiak mam juz tak skrzywione uzasadnione podejście, że jestem niereformowalny