Wyjeżdżając z Krk-a kierujemy się lokalnymi drogami na autostradę A1. Zmęczeni już jesteśmy bardzo a tu okazuję się, iż trochę serpentyn czeka na pokonanie w głebokim lesie.
Dlatego, jak już wjechaliśmy na autostradę, kierujemy się na pierwszy parking i spać...
a rano tak to wygląda....
rękawiczki jak ulał pasują na stopki
Wiedzeni sentymentem (pierwszy pobyt) zjeżdżamy z autostrady na wysokości Omisza. Udajemy się do Duce tam jeszcze nie byliśmy, pierwsze pytania o kwatery….. Rezygnujemy jednak, wole spokojne plaże bez miejskiego zgiełku.
Zatrzymujemy się w Nemirze, tam gdzie byliśmy za pierwszym razem…
tez kilka pytań o noclegi, na razie nic ciekawego. Dzwonimy do znajomych, którzy już tydzień są w Baśce. „Przyjeżdżajcie jest peeeełno wolnych miejsc”.
To ruszamy, godziny jeszcze ranne, czasu dość na szukanie noclegu a i jakby co - namiot w bagażniku jest
.
Przejeżdżamy przez Brelę - pytamy o noclegi. Nie trafiliśmy na nic wolnego. Tzn. Przepraszam jeden by się znalazł.
Pani właśnie sprząta pokój dwuosobowy. Dobra może być i tak chcemy się żywić na mieście.
Kuchnia na innym piętrze, wspólna mała lodówka w przedpokoju na 4 inne pokoje. Łazienka minimalna, widoku z balkonu brak….
No dobra to może cena nas skusi. Pytamy magiczne „ile”? To miła Pani odpowiada 65e….
pytamy niewinnie: „Za tydzień”?
…. A pani na to „To BRELA” takie ceny…. (nie generalizuje
)
Jedziemy (tzn.turlamy się kilka kroków) do Baśki gdzie znajomi już uprawiają plażing pełną parą, szukamy noclegu. Jeden prawie zaklepany ładny pokój z łazienka, widokowy cena 40e…. Nawet rakija wypita z właścicielem
. Idziemy jeszcze na plaże do znajomych. Jednak rozmyślamy się, jak dla nas za dużo hałasu, tłoku itp.
Na południe dalej nie chcemy jechać - już tam byliśmy.
Wracamy do Nemiry!