Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Zeszłoroczne wyjazdy poszły w zapomnienie, nowych relacji jak na lekarstwo, to pomyślałam sobie, że w oczekiwaniu na tegoroczny wyjazd coś tu napiszę i pokażę. W zeszłym roku byłam na dwóch wycieczkach niedaleko Polski, a mianowicie w Dreźnie i w Wiedniu. Mam z tych wyjazdów sporo materiału filmowego i postanowiłam się z Wami nim podzielić. Może ktoś po obejrzeniu zdecyduje się na wyjazd w te miejsca. Chociaż na pewno wielu z Was już tam było. W tym przypadku przywołam Wasze wspomnienia. Nie mogę się zdecydować, które z tych miast bardziej mi się podoba. Może na końcu relacji wyciągnę jakieś wnioski. Do Drezna pojechałam z wycieczką zakładową (nie z mojego zakładu) na przełomie maja i czerwca. Wiedeń natomiast odwiedziłam we wrześniu (również z wycieczką zakładową - też nie z mojego zakładu, ale już w innym towarzystwie). Obie wycieczki były super, towarzystwo kapitalne, program zadawalający. Z tym że pogoda na tych wyjazdach była diametralnie różna. Drezno po deszczowej podróży przywitało nas pięknym słońcem, natomiast Wiedeń był pochmurny i deszczowy (z małym wyjątkiem).
Od Drezna od Drezna od stolicy Saksonii na łikend majowy wybieram się na stare śmieci do Radebeul i Moritzburga a przy okazji odwiedzić Drezno i okolice Czekam z niecierpliwością na fotorelację
JackDaniels;) napisał(a):Od Drezna od Drezna od stolicy Saksonii na łikend majowy wybieram się na stare śmieci do Radebeul i Moritzburga a przy okazji odwiedzić Drezno i okolice Czekam z niecierpliwością na fotorelację
Ok. Zacznę od Drezna. Moritzburg też był na trasie wycieczki, a i o Miśnię też zahaczyliśmy.
Teraz idę z pieskiem (labrador olbrzym - 50 kg żywej wagi) na spacer. Jak wrócę, to rozpocznę relację.
Drezna nie znam i nie wybieram się, a Wiedeń był kilka tygodni temu... Nie mogłaś w zeszłym roku pisać? Mogłaś nas czymś natchnąć. Ale czekam cierpliwie na miasto Starussa...
piekara114 napisał(a):Drezna nie znam i nie wybieram się, a Wiedeń był kilka tygodni temu... Nie mogłaś w zeszłym roku pisać? Mogłaś nas czymś natchnąć. Ale czekam cierpliwie na miasto Starussa...
W zeszłym roku napisałam relację z Chorwacji Omiš 2014 - ZipLine i inne atrakcje (filmy) i osiadłam na laurach. Nadrabiałam zaległości w czytaniu relacji innych cromaniaków i tak zeszło.
Ja standardowo piszę przełom zimy/wiosny, bo potrzebuję słońca i teraz mam na tapecie Wrocław, potem cofam się w czasie do Wiednia, a potem do Orebicia, a potem będzie lipiec AD 2015 i jadę na wakacje
Nie będę oryginalna i tak jak wszyscy zacznę swoją relację od podróży.
Wyjechaliśmy z Częstochowy około godziny 14-tej. Oczywiście z dwugodzinnym opóźnieniem, bo program wycieczki zakładał wyjazd o 12-tej. Droga, jak droga. Najpierw "gierkówką" w kierunku Katowic, potem wjazd na autostradę i dojazd do granicy, przejazd do Drezna i ... jedziemy dalej. Co jest, przecież wycieczka jest do Drezna. Okazało się, że organizator wycieczki w celu zmniejszenia kosztów załatwił zakwaterowanie w Czechach w miejscowości Teplice. Tak więc minęliśmy Drezno i jechaliśmy jeszcze około godziny do hotelu Panorama. Droga do Drezna to nie to samo, co droga do Chorwacji, a właściwie przez Chorwację, gdzie są piękne widoki do podziwiania. W tym kierunku takich widoków nie ma. I nawet nie miałam zamiaru podczas tej podróży wyciągać kamery, ale pogoda zmieniła moje zamiary. Otóż pogoda podczas naszej podróży była barowa i nie nastrajała nas optymistycznie. Padał deszcz, a gdy chwilami przestawał, to spoza chmur prześwitywało słoneczko. Chmury na niebie były ciężkie, ołowiane, ale promienie słońca i tak się w jakiś sposób przedzierały spomiędzy nich, co dawało wspaniałe efekty wizualne. Na niebie pojawiła się tęcza i to taka dziwna, że musiałam wyjąć kamerkę i to uchwycić, bo nie była ona w kształcie tęczy, lecz jakiejś plamy w kolorach tęczy. Cała reszta tęczy była ukryta w chmurach a ja widać było tylko jej kawałeczek. Za Dreznem rozpoczęły się tunele na autostradzie. Prawie jak w Chorwacji, ale "prawie" robi wielką różnicę. Do Teplic dojechaliśmy w godzinach wieczornych. Nad Teplicami góruje zamek na wzgórzu Hrad Doubravka, ale my nie mieliśmy siły, żeby wspinać się na górę i go obejrzeć z bliska. Popatrzyliśmy tylko na niego z hotelowego balkonu. Wieczorne chmury również nas nie zawiodły i wraz z zachodem słońca stworzyły piękny widok.
Wiedeń znam nieźle, Drezno trochę poznałem jako dziecko, jak istniało jeszcze takie państwo jak Niemiecka Republika Demokratyczna Z demokracją miało tyle wspólnego co krzesło z krzesłem elektrycznym
Niewiele z Drezna pamiętam, chętnie sobie obejrzę relację
Żeby tradycji stało się zadość, to powitam teraz cromaniaków, którzy zgłosili swój akces w mojej relacji. Witam JackDaniels, piekara114, piotrf i Lednice.
Poranek 31 maja 2014 powitał nas pięknym słoneczkiem. Po wczorajszym deszczu nie było śladu. Gęby śmiały nam się od ucha do ucha, bo taka pogoda to bogactwo na wycieczce. Po śniadaniu (oczywiście szwedzki stół) udaliśmy się na zwiedzanie Drezna. Po godzinnej jeździe wjechaliśmy do stolicy Saksonii. Pierwszym przystankiem był sklep z artykułami mlecznymi Molkerei Pfunds. Ponoć jest to najpiękniejszy na świecie sklepik mleczny. Został on założony w 1880 roku przez rolnika Paula Gustava Pfund Leandera1923), który przeniósł się do Drezna z Reinholdshain wraz z żoną Matyldą. Posiadał on kilka krów, które hodował na podwórzu za sklepem, aby sprzedawać mieszkańcom Drezna świeże mleko. Jego klienci mogli przed zakupem oglądać dojenie krów, cedzenie a następnie studzenie mleka. Posiadanie krów tam, gdzie był zbyt wytworzonego mleka Pfund nie musiał tego mleka transportować (a w tamtych czasach transport mleka odbywał się w niezbyt higienicznych warunkach). Ponieważ mleko od Pfunda było świeże i czyste znalazł on wielu klientów. Rozszerzył też swój biznes w innych kierunkach (zakładał laboratoria, miał fabrykę tektury, sale balowe, lakiernie, pracownie krawieckie, warsztaty samochodowe, pralnię parową oraz przedszkola dla dzieci pracowników. Po jego śmierci interes przejęli synowie. W początkowym okresie działalności mleczarnia Pfunda produkowała 150 litrów mleka dziennie. W latach 30 XX wieku produkcja wzrosła do 60 tysięcy litrów na dobę. Jako pierwsi w Niemczech Pfundowie wprowadzili na rynek mleko skondensowane. W czasach NRD sklep został zamknięty. Dopiero po roku 1990 udało się przywrócić sklep do dawnej świetności. Obecnie spadkobiercy Pfunda eksportują swoje wyroby, szczególnie sery z krowiego, koziego i owczego mleka, na cały świat a sklep Molkerei Pfunds przy Bautzner Strasse 79/81 pełen jest turystów o każdej porze dnia. Można tutaj zrobić zakupy lub na miejscu wypić jakiś mleczny specjał. Niestety ceny, stosownie do renomy sklepu, są tutaj dosyć wysokie. Ale nie tylko oferowane przez sklep produkty ściągają do niego turystów. Tym magnesem przyciągającym tłumy jest unikalny na skalę światową wystrój wnętrza sklepu. Ściany, podłogi, sufity i lady sklepu ozdobione są ręcznie malowanymi kaflami słynnej firmy Villeroy & Boch. Dodatkowy efekt wywołują lustra, w których odbijają się te piękne kafle malowane w motywy roślinne, maszkarony czy scenki w wiejskiego życia. W roku 1998 sklep Molkerei Pfunds został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa w kategorii „najpiękniejsza mleczarnia świata". W sklepie jest zakaz robienia zdjęć, ale wielu turystów nie stosowało się do niego. Co chwila podchodził do nich ktoś z obsługi sklepu i przypominał o zakazie, ale za chwilę już kolejny turysta cykał fotki. Ja z moją małą kamerką nie rzucałam się w oczy, więc co nieco udało mi się nakręcić, ale niestety tłumy turystów nie sprzyjają kręceniu. Co chwila ktoś się o mnie obijał albo przysłaniał obiektyw. Same niedogodności w tym sklepie. Jedynie bananowy koktajl mleczny za 2 EURO był rewelacyjny. Panorama sklepu Molkerei Pfunds Obok sklepu mlecznego znajduje się maleńki sklepik z musztardami. Udaliśmy się tam na degustację musztard. W sklepie w olbrzymiej wazie przygotowane są opłatki (takie jak w kościele podczas komunii), które smaruje się musztardą i w ten sposób spożywa. A tych musztard jest bez liku, wszelkie smaki i kolory, z różnymi dodatkami, np. chilli, imbir, śliwka, mango, gruszka i jeszcze wiele, wiele innych. Nawet była musztarda "erotyczna". Mnie najbardziej posmakowała musztarda "trabantowa" w pięknym niebieskim kolorze, jak Jadran w Chorwacji.
dhmegi napisał(a):Żeby tradycji stało się zadość, to powitam teraz cromaniaków, którzy zgłosili swój akces w mojej relacji. Witam JackDaniels, piekara114, piotrf i Lednice.
Zapraszam do dalszego oglądania i czytania.
Jest jeszcze grupa, która czyta, śledzi lecz pozostaje w ukryciu...
Po musztardowej degustacji pojechaliśmy w kierunku Starówki. Przejechaliśmy autokarem przez most Carolabrücke, z którego rozpościera się słynny widok na Starówkę. W 2004 roku Drezno wraz z doliną Łaby zostało wpisane na listę zabytków UNESCO. Niestety od 2009 roku na tej liście już nie widnieje. Dlaczego? Otóż za karę. W Dreźnie w roku 2007, po wieloletnich przygotowaniach a także walkach z ekologami, rozpoczęła się budowa mostu na Elbie. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) uznała, iż konstrukcja mostu za bardzo ingeruje w krajobraz i niszczy barokową panoramę saksońskiej stolicy, i w związku z tym zagroziła wykreśleniem Drezna z listy zabytków UNESCO, jeśli budowa mostu nie zostanie wstrzymana. Władze stolicy Saksonii nie ugięły się przed naciskami UNESCO i przeprowadziły referendum wśród mieszkańców Drezna, podczas którego w 2005 roku 70% jego uczestników opowiedziało się za budową mostu. Most oprócz tego, że usprawnił ruch pomiędzy dwoma brzegami rzeki i odciążył ruch przez notorycznie zatłoczone dotychczas śródmieście, to jeszcze pośrednio przyczynił się do ochrony zabytków Starówki, bowiem zmniejszył się hałas wywoływany przez silniki samochodów jeżdżących do tej pory przez mosty w pobliżu Starówki. UNESCO nie przekonały żadne argumenty i spełniło swą groźbę, skreślając w 2009 roku Drezno wraz z Doliną Łaby z listy zabytków. To pierwszy taki przypadek karnego skreślenia obiektu z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. A most Waldschlösschenbrücke został oddany do użytku latem 2013 roku i dobrze służy mieszkańcom Drezna. Czy Drezno na tym straciło. Chyba nie. W dalszym ciągu przyjeżdża tutaj bardzo wielu turystów. Przejechaliśmy przez śródmieście, wjechaliśmy na Starówkę, minęliśmy Zwinger, Operę i skierowaliśmy się w kierunku parkingu. Potem już na nogach udaliśmy się na zwiedzanie Starówki Drezna.