napisał(a) Marko66 » 30.05.2017 12:45
W drugim tygodniu pobytu przydarzyła mi się mała awaria i wyszła z tego trochę śmieszna historia. Po powrocie z plażowania na parking zauważyłem, że w tylnym kole samochodu znacznie spadło ciśnienie, auto nie stało jeszcze na feldze, ale oglądnąłem koło i nic nie zauważyłem. Po powrocie z plaży wymieniłem koło i po spryskaniu opony wodą z płynem do naczyń zauważyłem małe bąbelki powietrza. Gdy to robiłem od razu zgłosił się do mnie Chorwat mieszkający w sąsiednim apartmanie oferując pomoc, ale powiedziałem, że mam „zapas” i podziękowałem. Koło trzeba było sprawdzić i naprawić albo wymienić oponę – trzeba znaleźć jakiś warsztat. I tu zaczęły się schody. Gospodarz Dario (kierowca tira) pojechał do Włoch i był nieosiągalny, a z jego żoną nie mogłem się dogadać ani po angielsku ani po niemiecku, że chodzi o oponę. W tym momencie spróbowałem skorzystać z assistance - konsultant mnie wysłuchał i obiecał, że znajdzie mi warsztat, podpowiedziałem mu że jestem blisko Labina. Oddzwonił po kwadransie i podał mi adres w Puli
- jakieś 60 km. Postanowiłem, że sam znajdę bliżej i pojechałem do Labina. Na stacji benzynowej pan z obsługi po angielsku powiedział mi, że jest warsztat czynny do 19, a że była 18:15 to myślałem, że załatwione… ale nie
Wg pana ze stacji jak czynne do 19 to o 18 nikogo już tam nie ma. Pojechałem więc jeszcze raz do Labina następnego dnia rano – po 30 minutach opona naprawiona, przyczyna awarii ujawniona, stówka (kun) zapłacona a dodatkowo poznałem nowe słówko chorwackie opona to guma
a ja się kurde męczyłem jak głupi próbując dogadać się z żoną "szefa". A to przyczyna ubytku ciśnienia w oponie, kawałek przerdzewiałego gwoździa czy drutu:
Ostatnio edytowano 07.06.2017 11:04 przez
Marko66, łącznie edytowano 1 raz