Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Drasnice + Trogir/Ciovo, fakty i mity, sierpień 2013

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
ARTUR_KOLNICA
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 19.05.2011
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) ARTUR_KOLNICA » 16.09.2013 11:48

Ze zdjęcia z Vrboski (te z butelkami ), wnioskuję, że byliście blisko gdzie mieszka pan, który sprzedaję świetne produkty alkoholowe :mrgreen:

Sami, dwa razy byliśmy tam uzupełnić zapasy POLECAM!!!!

:papa:
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 18.09.2013 21:53

- 6 -

No i nie mogę coś przebrnąć przez Ciovo :) Po małej przerwie, czas na kolejną próbę ukończenia mojej relacji. GaR, co do drugiej miejscówki, to po części (tak jak napisałeś) może być to kara za grzechy, a po części – w jakiś tam sposób - przemyślany wybór. Otóż, ja sam celowałem w miejscówkę w takiej części wyspy (nie ukrywajmy, brzydkiej części), aby do Trogiru być w stanie dojść w kilkanaście minut spacerkiem, bez konieczności chodzenia ruchliwymi ulicami. Celem drugiego tygodnia naszych wakacji był głównie Trogir, a Ciovo wyniknęło więc tak jakby „przy okazji” - właśnie podczas szukania optymalnej miejscówki.

Pisałem już o tym wcześniej, ale muszę to jednak po raz kolejny podkreślić, bo wiąże się to z tym wyborem, że irytuje mnie - tak zwane - zwiedzanie „z jęzorem na wierzchu”, w stylu „Split w kwadrans”, „Dubrownik w 7 minut” itd. na zasadzie „odfajkowania” kolejnego miejsca na mapie. Mam wrażenie, że niektóre osoby robią to trochę „pod publikę”, nie dla siebie, swoich wrażeń, ale dla „pokazania się” później innym, zapominając o swoich własnych przeżyciach. Nawiasem, podobne zjawisko obserwuję często gdy jestem na koncertach. Część osób, zamiast słuchać w skupieniu muzyki, przez 2/3 trwania koncertu nagrywa go na swój telefon, tak jakby „chęć podzielenia się / pochwalenia” tym wydarzeniem była dla nich ważniejsza niż samo wydarzenie. Po koncercie natomiast nie są w stanie powiedzieć o nim nawet dwóch zdań.

Ale odchodzę od tematu. Z Trogirem chcieliśmy więc zrobić po swojemu. Powoli, bez pośpiechu - spędzić w nim tydzień, nacieszyć się klimatem i „poczuć” to piękne miasteczko. Mimo, że jest ono stosunkowo malutkie, to nie da się – moim zdaniem – docenić jego uroku w jeden czy dwa dni (nie mówiąc już - rzecz jasna - o paru godzinach). W naszym wypadku to więc Ciovo było „dodatkiem” do Trogiru, a nie Trogir do Ciovo. Podsumowując, gdyby nie Trogir, na Ciovo byśmy się z pewnością nie znaleźli. A z perspektywy czasu, stwierdzić mogę, że – delikatnie mówiąc - wyspa nie ujęła mnie na tyle, aby kiedykolwiek na nią wrócić – choć być może nie dałem jej takiej szansy, traktując ją nieco po macoszemu (czego nie ukrywam).

Obrazek
Nieczęsty widok za dnia - "duży (w praktyce nie taki znów duży) most" całkowicie pusty

Obrazek

Obrazek

Wracając do sedna. Chodniki na części wyspy - na której byliśmy - to prawdziwa rzadkość. Albo nie ma ich wcale albo są tak krótkie, jak passy zwycięstw naszej reprezentacji w piłkę nożną i tak wąskie, jak amplituda wzrostu kwoty wolnej od podatku w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat.

Poruszanie się głównymi ulicami na nogach nie należy zatem ani do łatwych, ani do przyjemnych czynności. Warto nauczyć się na Ciovo umiejętności błyskawicznego „przyklejenia się” do ściany, gdy mamy akurat to nieszczęście, że przechodzimy obok dwóch mijających się ciężarówek. Nie muszę dodawać, że spacer z dzieckiem jest w tych warunkach dodatkowo utrudniony. Ze współczuciem i niepokojem obserwowałem rodziny prowadzące wózki z dziećmi wśród lawiny aut (a powtarzam, ze Chorwaci jeżdżą tam nad wyraz „pewnie”) - czasem włos jeżył nam się na głowie.

Tym bardziej więc wybór naszego apartamentu okazał się być trafiony. Dzięki – sprawdzonemu wcześniej – skrótowi, mogliśmy dojść do centrum Trogiru w około 10 minut i to nie ulicą, a fajnymi, wąskimi uliczkami, bez aut (choć i na tych wąskich uliczkach zdarzały się skutery). Nie mniej droga była przyjemna i dość bezpieczna, a „na miasto” wychodziliśmy w uliczce przy samym „dużym moście” zaraz obok Pizza-Cut 7.

Obrazek

Obrazek

A co mogę napisać o samym Trogirze? Mam wrażenie, że prawie wszystko zostało już o nim napisane. Wszelkie zachwyty, które wcześniej słyszałem, mogę tylko potwierdzić. To niezwykle inspirujące, urokliwe miejsce o niepowtarzalnej atmosferze i klimacie. Nie będę tu książkowo - niczym Robert Makłowicz - wyliczał wszystkich tamtejszych zabytków i pisał o historii tego miejsca, bo o tym poczytać można wszędzie, a skupię się tylko na kilku subiektywnych wrażeniach.

Obrazek
Widok po drodze z apartamentu do miasta

W Trogirze bywaliśmy codziennie. Czasem raz, a czasem i dwa razy w ciągu dnia. W dzień było owszem, ładnie (można było to i owo pozwiedzać), ale dopiero popołudniami, wieczorami i nocą miasto czarowało najbardziej. Wieczorne spacery wąskimi uliczkami Trogiru nie nudziły nam się nigdy. Czasem bez celu po prostu „błąkaliśmy się” (bo ciężko się tam oczywiście zgubić) pośród gwaru, szukając coraz to nowych miejsc na piwko, drinka, czy kolację. Nawet w ostatnich dniach pobytu, gdy wydawało nam się już, że znamy tam każdy zakamarek i każdą knajpkę, wciąż natrafialiśmy na jakieś nowe, nieodkryte miejsce. Zamiast banalnych słów, lepiej więc wrzucę kilka zdjęć pokazujących miasto nocą, choć z góry powiem, że po pierwsze oddają one tylko ułamek tej atmosfery, a po drugie z racji na to, co pisałem wyżej – nie wszędzie nosiłem ze sobą aparat, bo... nie i tyle :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Kosmiczne cacka o nazwach w stylu "Harmony", "Moonshine" czy "Pershing" za każdym razem robiły wrażenie
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W Trogirze - przy małym moście - umiejscowiony jest targ warzywno – owocowy. Tak naprawdę można tam kupić jednak znacznie więcej ciekawostek. Niektórzy sprzedawcy, gdy wzbudzimy ich zaufanie, proponują rakiję i inne trunki „spod lady”. Wydaje się niestety, że czasy łatwo dostępnych domowych trunków odeszły już do lamusa – a szkoda.

Targ jest miejscem dość specyficznym, w którym turysta postrzegany jest trochę jak chodzący bankomat. Na początku jest to dość zabawne, jednak po kilku dniach – zaczyna nieco irytować. Wystarczyło, abyś przechodząc pomiędzy stoiskami, zwolnił ciut kroku, a już z każdej strony padają nieco natrętne okrzyki „Izvolite!, Izvolite!!, Izvolite!!!”. Marny twój los, gdy ukradkiem nieopatrznie spojrzałeś na jakiegoś pomidora, czy inną paprykę! Sprzedawca natychmiast – w ułamku sekundy – był wtedy w stanie zapakować ci kilogram pomidorów, 2 kilogramy papryki i worek suszonych fig, żądając 100 kun i wyciągając już ręce po kasę. Oczywiście to wszystko nim zdążyłeś sobie przypomnieć, jak się nazywasz, nie mówiąc już o tym, żebyś skojarzył co właściwie miałeś dziś kupić. Jednym słowem bardzo „agresywny marketing”. Rozumiem, że sprzedawcy chcą zarobić i takie zachowania są „wpisane” w to miejsce i ten fach, ale jednak, trochę przesadzali. Mimo tego, targowisko ma swój urok, a niektóre kupione tam produkty były po prostu genialne w smaku (choć trochę się trzeba było naszukać). Ciekawostka, że targ działa praktycznie non-stop (acz wieczorem / nocą czynnych stoisk jest, rzecz jasna, dużo mniej).

Zaraz obok targu warzywnego znajduje się targ rybny, ulokowany w osobnym budynku (po drugiej stronie ulicy). Nie jest niestety tak okazały jak ten w Splicie, ale przyzwoicie zaopatrzony, a ceny w nim całkiem niezłe. Rozczarował mnie tam jedynie brak tuńczyka. Za 10 kun można również poprosić o wypatroszenie i przygotowanie 1kg rybek, co odpowiedzialna za to pani „załatwia” w około 45 sekund.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
A to już efekt zakupów na talerzu :)

Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym Trogirowi czegoś nie wytknął i nie przypominam sobie, aby ktoś wcześniej o tym wspomniał. Jak pisałem wyżej, chcieliśmy „poczuć miasto” i faktycznie udała nam się ta sztuka, również w sensie dosłownym. Otóż, przy mostach otaczających Trogir niestety nieco śmierdzi. „No to nareszcie poczułeś ten swój Trogir :) - podsumowała żona, gdy pierwszy raz zaskoczyła nas fala smrodu. Nie jest to jakiś dramatyczny odór, ale Małgorzata Rozenek z pewnością nie byłaby tym faktem pocieszona i „test białej rękawiczki” raczej by tu nie przeszedł. Wiem, że tak czasem bywa w „miastach portowych”, ale jednak trochę psuło mi to sielankę. Na szczęście poza okolicami mostów było już ok – chociaż miałem wrażenie (patrząc na przykładowe menu), że z uwagi na ową zapachową atrakcję, ceny piwa i żarcia w knajpach ulokowanych najbliżej mostów były najniższe – mimo wszystko nie dałem się skusić.

W miasteczku (najczęściej w okolicach mostów, gdzie „da się” zaparkować) często można być świadkiem następującej scenki. Nagle – praktycznie znikąd – pojawia się laweta i zatrzymuje się przy jakimś samochodzie. Nie mija nawet kilka minut, a auto jest już na nią załadowane i laweta znika, tak szybko, jak się pojawiła.

Obrazek

Zawsze mnie nurtowało potem pytanie, co się dzieje dalej? Wraca sobie taki kierowca na swoje miejsce parkingowe i nie widząc swojego auta jest pewien, że ktoś mu je zaj.....ł. Laweciarze – z tego co widziałem – nie zostawiają żadnej wiadomości / informacji. Łamania prawa nie podzielam, ale jednak gdy widziałem te scenki pachniało mi to kolejnym sposobem na trzepania kasy na turystach. Mandat czy blokada na koło chyba by wystarczyły.

Obrazek
Przereklamowana nieco "łódź podwodna".
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Akurat ląduje samolot
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jako, że (mimo wszystko) nie samym Trogirem człowiek jednak żyje, w następnym (chyba już ostatnim) odcinku relacji napiszę kilka słów o plażach na Ciovo, a także wrócę do tematu mojej ulubionej stoczni :)

Obrazek
Lokalni mieszkańcy podczas kłótni o sens reformy emerytalnej i przyszłość OFE w Polsce

CDN
Ostatnio edytowano 10.07.2016 11:24 przez sneer, łącznie edytowano 1 raz
termondar
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6522
Dołączył(a): 06.07.2009
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) termondar » 19.09.2013 08:17

Och ten Trogir, zawsze miło powspominać, czekam na cd. :)
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 19.09.2013 09:00

sneer napisał(a): Z Trogirem chcieliśmy więc zrobić po swojemu. Powoli, bez pośpiechu - spędzić w nim tydzień, nacieszyć się klimatem i „poczuć” to piękne miasteczko. Mimo, że jest ono stosunkowo malutkie, to nie da się – moim zdaniem – docenić jego uroku w jeden czy dwa dni (nie mówiąc już - rzecz jasna - o paru godzinach).


W pełni się zgadzam - dlatego wybraliśmy miejsce w jego sercu na tygodniowy pobyt. I prawdę mówiąc już nas korci kiedyś tam powrócić...

sneer napisał(a):A co mogę napisać o samym Trogirze? Mam wrażenie, że prawie wszystko zostało już o nim napisane. Wszelkie zachwyty, które wcześniej słyszałem, mogę tylko potwierdzić. To niezwykle inspirujące, urokliwe miejsce o niepowtarzalnej atmosferze i klimacie.

Znowu muszę się z Tobą zgodzić. Cudowne jest to, że każdego dnia zauważa się co innego.

sneer napisał(a):W Trogirze - przy małym moście - umiejscowiony jest targ warzywno – owocowy. (...) Ciekawostka, że targ działa praktycznie non-stop (acz wieczorem / nocą czynnych stoisk jest, rzecz jasna, dużo mniej).


Ale pachnie owocami i warzywami tylko rano. Przy zejściu z mostu jest kantor z najkorzystniejszym kursem euro i PLN, piekarnia i lodziarnia, w której sprzedawczyni mixowała gałki (można było mieć dwusmakowe).


sneer napisał(a):Zaraz obok targu warzywnego znajduje się targ rybny, ulokowany w osobnym budynku (po drugiej stronie ulicy).
Tam niestety nie trafiliśmy :-(

sneer napisał(a):Jak pisałem wyżej, chcieliśmy „poczuć miasto” i faktycznie udała nam się ta sztuka, również w sensie dosłownym. Otóż, przy mostach otaczających Trogir niestety nieco śmierdzi.

NIECO???? O rety, jak dla mnie to waliło jak z murzyńskiej chaty po deszczu :-?

sneer napisał(a):W miasteczku (najczęściej w okolicach mostów, gdzie „da się” zaparkować) często można być świadkiem następującej scenki. Nagle – praktycznie znikąd – pojawia się laweta i zatrzymuje się przy jakimś samochodzie.

Czyli widzieliście pająka, o którym pisał Leon, w akcji.

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 19.09.2013 09:11

mama_Kapiszonka napisał(a):
sneer napisał(a):

Jak pisałem wyżej, chcieliśmy „poczuć miasto” i faktycznie udała nam się ta sztuka, również w sensie dosłownym. Otóż, przy mostach otaczających Trogir niestety nieco śmierdzi.

NIECO???? O rety, jak dla mnie to waliło jak z murzyńskiej chaty po deszczu :-?


Faktycznie, masz rację. Wydaje mi się, że czas trochę zatarł u mnie akurat to wspomnienie. W niektóre dni smród był potężny, czasem jednak udawało się przejść mostem bez maski gazowej :D
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4240
Dołączył(a): 07.07.2006
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 19.09.2013 09:12

Przez Ciebie nie będę kontynuowała własnej relacji bo za ładne masz zdjęcia :) Piękne są!!
Ja co prawda jestem z tych co laptopa, table na wakacje zabiera, ale potwierdzam - malowanie kamieni super sprawa. Przetestowaliśmy to już w zeszłym roku, w tym Julia od dawna męczyła o zapas malowideł i sporo balastu kamiennego przyjechało z nami do Polski :)
jakrena
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 77
Dołączył(a): 21.07.2009
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) jakrena » 13.01.2014 11:06

Świetna relacja.. my w tym roku po raz kolejny po 5 letniej przerwie jedziemy na ciovo zabieramy znajomych, oglądam fotki i czytam relację mając nadzieję że nie wyspa zaskoczy nas niemiło, ale oczywiście opinie o ciovo są różne.. więc albo stracimy znajomych albo nas ozłocą za ten nasz wybór;) klamka już zapadła, zaliczka zapłacona i czekamy;)
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 04.06.2014 08:39

- 7 -

Co za pech, zostałem niedawno (i to poza forum) wywołany do tablicy w sprawie mojej (wciąż) niedokończonej relacji z wakacji 2013, choć już sam prawie o niej zapomniałem 8) Paradoksalnie przyznam, że sam nie lubię czytać na forum takich wątków / relacji, które się nagle urywają, a tu taka niekonsekwencja. Wszystkich tych moich nielicznych Czytelników pragnę więc serdecznie przeprosić :) A jako, że niedawno (znów) przewinął się na forum ogólny wątek o Ciovo, postanowiłem wrócić do swojej walki ze słowem pisanym. Wiele już nie zostało, więc chyba dotrwam do mety.

Obrazek

Tak jak wspomniałem, mieszkaliśmy na Ciovo niedaleko stoczni,jeszcze w tej "trogirskiej" części wyspy. Niewątpliwym plusem była możliwość pieszego spaceru do Trogiru, ale sporym minusem był brak ładnych plaż w okolicy. Plaże w tej części Ciovo są po prostu fatalne. Im bliżej Trogiru tym większy dramat. Pierwsza "plaża" po drodze, ta w okolicy sklepu Studenac (jeśli mnie pamięć na myli) mogła by być wręcz anty-wizytówką Chorwacji. Brudna, zielonkawa woda, pływające w niej czarne gluty, glony i rożne dziwne formy życia znane mi wcześniej z filmu "Alien". Jednym słowem - koszmar. Dodatkowo niedaleko ulokowane są pordzewiałe kontenery z wysypującymi się śmierdzącymi śmieciami.

Na szczęście im dalej od Trogiru, tym z plażami i wodą lepiej. Choć dopiero na "przeciwnych końcach" wyspy, woda była dla mnie akceptowalna. I mimo, że do tej z Riwiery Makarskiej, Brac czy Hvar, ciut jej brakowało, to było już naprawdę nieźle. Wyspa nie jest duża, więc łatwo można poszukać sobie na własną rękę ciekawych plaż i plażyczek. My po małej plażowej eksploracji, rekomendacji naszego gospodarza i paru dobrych opiniach z forum, finalnie wybieraliśmy sobie różne plażę w okolicy w której znajduję się Konoba Duga i kampng Labadusa. Choć dojazd tam jest trochę upierdliwy, kawałek się jedzie, a do tego ta wąska szutrowa droga, z kamiennym murkiem po obu stronach, który tradycyjnie dodaje nieco adrenaliny przy mijaniu aut :), to chyba warto.

Poniżej kilka zdjęć z tamtych rejonów:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sama Konoba Duga również nas zaintrygowała. Knajpa ma w sieci masę doskonałych opinii, nie można więc było tego nie sprawdzić organoleptycznie. Miejsce urokliwe, jakieś sieci rybackie na suficie, względny spokój, malownicze położenie.

Obrazek

Kolejne wrażenie też niezłe - knajpa ma krótkie menu - a to najczęściej dowód na to, że dania są świeże, smaczne i "dopracowane". I tak też było. Podano nam bardzo smakowite rybki z grilla (czas oczekiwania niemały).

Obrazek

Nieco mniej miło było jednak później :) Okazało się, że w konobie nie można płacić plastikiem, a jedynie gotówką. Na szczęście po (dłuższej) chwili poszukiwań po różnych zakamarkach bielizny + powrocie do auta po drobniaki udało się skompletować cała kwotę, która trochę mnie zaskoczyła. To o tyle ciekawe, że wcześniej spotkałem się z opinią, że w knajpie tej są niskie ceny :) Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w Chorwacji za nasz "standardowy zestaw", czyli 2 rybki, cevapi + napoje zapłacił więcej. Cóż, widocznie moja kieszeń robi się już "za krótka" na Chorwację :) Może trochę marudzę, ale i tak nie żałuję. Rybki były naprawdę pyszne, a miejsce ładne.

Obrazek

Z naszej miejscówki blisko mieliśmy piechotą do "Copacabana Beach" :) Nie było to nasze ulubione miejsce wypoczynku - hałas a'la Międzyzdroje, woda nieco mętna, choć - trzeba przyznać - bardzo ciepła. Ale czasem, gdy nie chciało nam się już nigdzie dalej jechać, wpadaliśmy tam na chwilę. Gdybym miał szukać jakichś plusów tej plaży, to na pewno była by to bliskość sklepów/marketów, zaplecze sanitarne, dmuchany "zamek" dla dzieci na wodzie i sporo plażowych barów z czasem niezłymi zimnymi drinkami. Dodatkowo z niektórych barów sączyła się od czasu do czasu przyjemna muzyczka (z większości wydobywał się niestety jakiś straszny łomot). Nie mniej na pewno nie było to miejsce, gdzie mógłbym spędzić całe wakacje.

Obrazek

CD(chyba)N
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 07.06.2014 11:29

- 8 -

O stoczni w Trogirze napisano już bardzo wiele. Obiekt ten - szczególnie w kontekście "wakacyjnym" - budzi sporo kontrowersji. Czytałem, że jest szpetny jak noc, że woda w okolicy przypomina szambo, albo, że wydobywający się ze stoczni hałas zagłusza własne myśli w promieniu 3 kilometrów. Zacznę od końca. Akustycznie stocznia była dla nas zupełnie nieuciążliwa. Owszem, raz po raz było z niej coś tam delikatnie słychać, ale miałem wrażenie, że ogólnie pracuje ona "na pół gwizdka". Zresztą odgłosy ze stoczni to mały pikuś w porównaniu z przelatującymi co chwilę samolotami nad naszym balkonem :) O wodzie w okolicy stoczni już pisałem - tutaj jest sporo prawdy, należy ją omijać z daleka. A co do walorów wizualnych? W dzień - przy promieniach słońca - owszem, stocznia nie jest może taka piękna jak Megan Fox. Ale za to wieczorem / w nocy była dla nas fascynująca. Pięknie oświetlona, nadawała okolicy zacny klimat, niczym jakaś stacja kosmiczna / silos rakietowy. Osobiście bardzo lubię wszelkie industrialne / steampunkowe klimaty, więc stoczni poświęciłem trochę czasu na zdjęcia. Wrzucę poniżej, stocznie w kilku różnych "odsłonach";

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeszcze jedno krótkie wyjaśnienie odnośnie komarów, którymi straszono nas przed wyjazdem na Ciovo i w ogóle przed tegorocznymi wakacjami w Chorwacji. W Drasnicach ugryzł mnie - przez cały pobyt - jeden komar. A może nie był to nawet komar, bo winny nie został odnaleziony i komisyjnie stracony.

W Trogirze natomiast, kilka komarów się zdarzyło. Pierwszy raz w Chorwacji mieliśmy kilka ugryzień. Nie cięły one jednak w dzień, czy na mieście wieczorem, ale tylko w nocy i to w apartamencie. W ogóle była to jakaś inna, mała odmiana komarów, które ciężko się ubija. Tak czy owak, to raczej ciekawostka. Nie była to bowiem żadna plaga, jak u nas w Polsce, ale kilka owadów, które raz po raz dały o sobie znać w środku nocy.

Obrazek

Podsumowując Drasnice to fajne, spokojne miejsce do wypoczynku na leniwe wakacje na Riwierze Makarskiej. Jest tam wszystko, co potrzebne i z przyjemnością można się tam zregenerować po ciężkim roku pracy. Jeśli ktoś jednak lubi zgiełk i hałas nocnego miasta, niech Drasnice omija. Tutaj czeka nas tylko sielanka, senna atmosfera i święty spokój.

Obrazek

Ciovo/Trogir to miejsce zupełnie inne. Dokładne przeciwieństwo Drasnic. Tętniące życiem, hałaśliwe i pełne ludzi. Sam Trogir to miasteczko niezwykle urokliwe, które każdy szanujący się fan Chorwacji musi odwiedzić (i to - moim zdaniem - na co najmniej kilka dni). Powiem więcej, gdyby w kręgu naszych zainteresowań nie było Trogiru, to nigdy w życiu nie wybralibyśmy wyspy Ciovo na typowe wakacje (plażowanie, wypoczynek itd.). Wyspa jest mało atrakcyjna, niezbyt ładna, a do tego posiada szereg słabych stron, o których tu już nie raz pisałem. Gdyby usunąć z mapy Trogir, to osierocone Ciovo niczym nie byłoby się w stanie "obronić". Do Trogiru z pewnością jeszcze kiedyś wrócimy, na Ciovo nie mamy zamiaru. Jest masa ładniejszych miejsc w Chorwacji, z mniejszą ilością walających się po ulicach śmieci (na Ciovo śmieci to bez wątpienia problem i nie ma sensu zaklinać rzeczywistości, że jest inaczej).

Argument, że Ciovo to "dobra baza wypadowa" również polecam wsadzić między bajki. Co z tego, że jest stamtąd blisko w różne, ciekawe turystycznie miejsca, skoro sam wyjazd / wjazd na wyspę to prawdziwy "ból w dupie"? No a ponadto, do zestawu znanych powiedzeń, w stylu "obyś zginął na drogach Hvaru" należałoby dodać koniecznie "obyś otarł sobie auto na drogach Ciovo".

Jeszcze krótkie podsumowanie w punktach:

Drasnice:

Obrazek

plusy:
- spokój, sielanka
- całkiem klimatyczne miejsce, wielkościowo pomiędzy Igrane (większe), a Brist (mniejsze)
- kilka fajnych plaż do wyboru
- konsum, piekarnia, knajpy - wszystko co trzeba

minusy:
- utrudniony dostęp do bankomatu (choć jak pisałem wyżej, jest ponoć taka opcja)
- dziwnie "opustoszała", niezagospodarowana prawa strona miasteczka (patrząc od morza)
- mały port

Trogir/Ciovo:


Obrazek

plusy:
- Trogir!
- Trogir!
- Trogir!
- masa knajp, sklepów,
- targ rybny, owocowo-warzywny
- bliskość stoczni :) (to plus dla fanów industrialnych klimatów)

minusy:
- brudna woda w okolicy
- kiepskie plaże
- korki :/
- ciężkie warunki do poruszania się autem
- "zapachy" na mostach wjazdowych i wyjazdowych z Trogiru
- bliskość stoczni :) (to minus dla tych co nie lubią industrialnych klimatów)
- lotnisko, hałas

Powrót do domu przypadł nam niefortunnie w sobotę. Niestety nadal wielu właścicieli kwater (w tym i nasz sympatyczny Chorwat), uwielbia wynajem apartamentów w systemie sobota - sobota. Wyjazd z wyspy zajął nam prawie 2 godziny. Stanie w korku umilił nam w pewnej chwili taki, oto ciekawie "opisany" pojazd, należący do kogoś z naszego kraju:

Obrazek

A później już tylko korek i korek...

Obrazek

Na autostradzie było też wyjątkowo kiepsko, mega obstrukcja:

Obrazek

No i tradycyjnie gdzieś w okolicach Czech, pogoda - jak zwykle przy każdym powrocie z Chorwacji - przygnębiła nas dodatkowo, dobitnie przypominając, że ciepły klimat i ciepłe morze, to już tylko mgliste wspomnienie...

Obrazek

KONIEC :)
kakunia
Autostopowicz
Posty: 4
Dołączył(a): 13.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) kakunia » 07.06.2014 12:45

Bardzo dziękuję za dokończenie relacji bo my w tym roku właśnie do Drasnic się wybieramy :D . Brzmi zachęcająco :) .Pozdrawiam
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 17.06.2014 11:00

Jeszcze taki szybki dopisek, żeby nie uleciało mi z pamięci i zostało dla potomnych.

Drasnice to miejsce, gdzie całkiem często można spotkać w morzu fale, co w Chorwacji - jak wiemy - nie należy do częstych zjawisk. W innym wątku pietja10 potwierdza zresztą, że Drasnice pod względem fal są szczególne. Filmy na YouTube z tej mieścinki również zdają się to potwierdzać.
pietja10
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 136
Dołączył(a): 16.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) pietja10 » 17.06.2014 11:10

sneer napisał(a):Jeszcze taki szybki dopisek, żeby nie uleciało mi z pamięci i zostało dla potomnych.

Drasnice to miejsce, gdzie całkiem często można spotkać w morzu fale, co w Chorwacji - jak wiemy - nie należy do częstych zjawisk. W innym wątku pietja10 potwierdza zresztą, że Drasnice pod względem fal są szczególne. Filmy na YouTube z tej mieścinki również zdają się to potwierdzać.


Sneer nie reklamuj tak tych Draśnic bo mi je Cromaniacy rozjadą, a ja tam chce mieć spokój :P
anna chmiel
Croentuzjasta
Posty: 137
Dołączył(a): 18.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) anna chmiel » 22.06.2014 13:04

Dzięki za dokończenie relacji i przypomnienie o Ciovo. Już za 2 tygodnie sprawdzimy czy i tym razem wyjedziemy bez zarysowania autka jeżdżąc po wąskich uliczkach i mijając się z dostawczakiem :-)
Paucik
Plażowicz
Avatar użytkownika
Posty: 6
Dołączył(a): 20.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) Paucik » 22.06.2014 14:49

Ciekawa, w miarę zwięzła i rzeczowa relacja ubarwiona ładnymi fotkami. Duży plus za wiele subiektywnych i szczerych odczuć. Trogir mnie zauroczył podczas zeszłorocznych wakacji mimo, iż nie byłam tam nigdy w porze wieczornej czy nocnej (po Twojej relacji koniecznie wybiorę się tam ową porą). I pamiętam ten straszny korek przy wjeździe na Ciovo - makabra! Dzięki za podzielenie się wspomnieniami z wakacji. Pozdrawiam :papa:
kaeres
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3056
Dołączył(a): 11.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaeres » 30.06.2015 11:24

Z cenami ryb już Chorwaci od 2 lat szaleją.
W 2010r. w Breli wsuwałem różne ryby. Każdy obiad to inna (Dorada, Skusa, Tuna).
Tylko syn wcinał pizzę.
W tym roku może raz zaszaleję z jakąś marną, małą rybką.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Drasnice + Trogir/Ciovo, fakty i mity, sierpień 2013 - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone