ciąg dalszy DNIA XI
Z Imotskiego wyjeżdżamy parę minut po "w samo południu".
Na Cista Provo i Šestanovac.
Konobę z jagnięciną mijamy bez zwalniania nogi z gazu
.
W piekarni "po drodze" kupujemy świeżutkie pieczywo.
Za namową Mirków za Zadvarje odbijamy w prawo - na
Omiš i ... wijemy się dalej z głodu oraz ... wzdłuż rzeki.
Tacy jesteśmy głodni że .. w czasie jazdy pochłaniamy całą zawartość papierowej torby.
Dla jasności: torbę - zostawiamy
.
Mijamy tonące w zieleni miejsca, skąd zaczynają się "cetingowe" eskapady.
Na koniec ta zieleń ustępuje miejsca skałom.
Zatrzymujemy się w strefie międzytunelowej, wyłapując wzrokiem poprzyklejanych do skał .. amatorów
wspinaczki.
Nie mogę się oprzeć lawendowym kwietnikom ...
... oraz wrażeniu że "Omiš - przelotem" - TAK, ale na stacjonowanie - zdecydowanie NIE
.
Po tym, co się dzieje z daleka na moście .. zostawiamy auto w "strefie" i idziemy się przejść.
Mrowie ludzi przemieszcza się wzdłuż wąskiej ulicy głównej, mijając liczne stragany z pamiątkami.
Szukam banknotodajnej ściany i wyrwawszy z niej jeden słusznej wartości papier idziemy poszukać miejsca na "popas" dla Sebcia.
Skwer przy porcie nadaje się do tego celu znakomicie. Jakaś kobieta moczy nogi w fontannie(?) z zieloną ścianą ... imion, nazwisk i dat.
Przyglądam się bliżej ścianie i ... patrząc znów na kobietę czuję niesmak.
Może sama nie jestem od niej "lepsza"? - bo wypuszczam Sebastiana na chodnik przy pomniku-siedzącej postaci.
Odpoczywamy i ruszamy tam, skąd przyszliśmy.
Po drodze Kuba wypatruje na straganie (tuż przy skrzyżowaniu przed mostem) swoją upragnioną (powiedzmy...) koszulkę "piłkarską".
Kacper poprzestaje przy .. breloczku do klucza.
Czyli temat pamiątek mamy zamknięty
.
Prawie ...
Możemy spokojnie jechać dalej. Już wiem, że Tucepi przełożymy na następny raz.
Wracamy do auta.
Kierunek:
Baška Voda !
Ale-ale .. nie tak szybko!
Jeszcze korek za Omišem.
I rundka w Bašce - w poszukiwaniu miejscówki przy nabrzeżu.
Najpierw siadamy na plecionych ławach przy skrzyżowaniu - każdemu według jego potrzeb: kawa, lody, a może obiadek z gerberowego słoiczka
Młody wyskakuje nieopodal, w celu zaspokojenia swoich potrzeb "pamiątkarskich".
Nie zdawałam sobie sprawy .. jak czasem mało mu do pełni szczęścia potrzeba
Najmłodsi z rodziny zastanawiają się .. w którą stronę pójść na spacer? 5:3 - w prawo!
Idziemy dalej .. prosto. Na falochron. Odwracam się w stronę plaży - nawet nie muszę szukać slapolków .. bo są na Pelješacu przecież
Spacerujemy promenadą wzdłuż nabrzeża.
Miejscowa roślinność przyciąga wizjer aparatu
Sebastian gimnastykuje się przy kotwicy. To zapewne wstęp do nauki samodzielnego chodzenia
Za chwilę nauka idzie w las .. a mały przechodzi do pozycji bardziej horyzontalnej ... froterując przy tym i tak gładki już trotuar.
(bez obawy - obok są małe "fontanny" , m.in. do obmywania takich malutkich rączek
)
Baškiej Vodzie mówimy "do zobaczenia" i ruszamy w drogę powrotną.
Przez Makarską oczywiście.
Konzumując po drodze piwo (czytaj: pamiątki dla rodziców) .. i nie tylko.
Wiedzeni perspektywą ostatniej już chyba kąpieli w Jadranie .. jedziemy prosto do
Drašnic.
Moje Kochanie wyczarowuje w kuchni obiado-kolację, po której schodzimy na plażę nałapać wzrokiem promieni zachodzącego powoli słońca.
Sebcio bawi się dmuchanym kołem ..
.. a potem pomaga mi zebrać kilka kamyków do "butelkowego tryptyku".
Pora ogarnąć nieco rzeczy.
Przed jutrzejszym powrotem do Polski.
Najpierw jednak jedziemy pożegnać się z Plumkiem. Podziękować za Jej serdeczność i ... wyrozumiałość.
Kierunek:
Živogošće Blato .
Anka ugania się za kotem .. ale znajduje dla nas czas. Jest trochę zaskoczona że to JUŻ .
Ona TU będzie pewnie do października. Więc spotkanie w syrenkowie - raczej mało realne.
Może wiosną, w puszczy? Zobaczymy.
Zostawiam jej na zachętę
... źdźbło z puszczańskich mokradeł
W międzyczasie zrzucamy na CD ostatnią-czwartą już chyba partię zdjęć.
Teraz już wiadomo, skąd ich tyle w tej relacji ... .
Żegnamy się i .. wracamy do siebie, do "Mira".
Spotykamy się u nas na tarasie.
Wymieniamy wrażeniami "zdziś", refleksjami na temat tegorocznego pobytu w HR.
Wniosek na przyszłość: lepiej jest nam stacjonować w małej mieścince a w razie potrzeby - jeździć na wypady do bardziej "uczęszczanych" miejsc.
Plaża pod nosem jest świetnym rozwiązaniem. Zwłaszcza że .. nie ogranicza nas to przecież przed korzystaniem z uroków innych plaż ... .
Omawiamy szczegóły jutrzejszej jazdy.
Zapowiadamy, że w Omišu musimy przystanąć na dwie minuty .. po travaricę dla babć naszych dzieci
Odchodzę na bok.
Próbuję złapać księżyc w migawkę aparatu, ale ten ucieka mi poza jej zasięg ... .
Jak pomyślę o wyjeździe, to ... widzę jeszcze głębszą ciemność.
Nie chcę jechać.
Bo czasami - po prostu - nie lubię wracać.
A dokładniej .. nie lubię wyjeżdżać.
Wtedy myślę, że wracam po to, żeby ... za jakiś czas znowu gdzieś wybyć.
Klasyczny Strzelec - mam to zapisane w gwiazdach .................
A
DZIEŃ XII? - w ostatniej odsłonie ... .