Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Drašnice 25.06-5.07.2006

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Dalmatinka
Cromaniak
Posty: 735
Dołączył(a): 19.01.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dalmatinka » 17.08.2006 21:12

Ja tez ja tez :D :D Sledze watek z wielkim zainteresowaniem :D

Ze pisac piekne potrafisz to wiem...nie od dzisiaj :D

Jestem pod niesamowitym wrazeniem Sebastianka i poprostu musialam to napisac :D

Pozdrovka
JasioJasio
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 480
Dołączył(a): 03.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) JasioJasio » 18.08.2006 15:32

Część druga moich wakacji w Cro.

Moje Draśnice lipiec 2006

Draśnice i apartament „Puntin” znaleźliśmy my. My, znaczy się ja i Najlepsza z Żon. Zdjęcia w porządku ale na miejscu mała konsternacja. Ale po kolei. Pożegnaliśmy wodospady Krka i zabraliśmy się na południe Chorwacji. Autostrada jechało się szybko i przyjemnie (u nas po trzech latach na NOWYCH autostradach SA wyrwy i koleiny, tam żadnej!), potem było już mniej komfortowo ale sprawnie. Do czasy natknięcia się na patrol z „suszarką”, co kosztowało mnie 150 kuna i wiekszą ostrożność czyli mniejszą prędkość ale o dziwo nie zepsuło mi humoru. Wręcz przeciwnie. Żałuję tylko, że na Jadranke wjechaliśmy około 21-ej, fantastyczne wrażenie robi na człowieku, gdy z pomiędzy gór wyjeżdża na wydawałoby się wiszącą w powietrzu drogę. Do Draśnic dojechaliśmy jakieś pół godzinki później. Wg wskazówek Zuzanki z Travelcro wypatrywałem … cmentarza. Tam miał na nas czekać gospodarz, Nenad. Czy zmęczony już troszkę byłem, czy bardziej musiałem na krętych uliczkach na auta uważać, których było mnóstwo, w każdym razie nie zauważyłem nikogo, kto wyglądałby jak czekający na dwie rodziny z Polski miejscowy gospodarz. Dojechałem do morza, zawrócić nie było specjalnie gdzie (sobota wieczór, cały świat przyjechał samochodami do Draśnic) przeciskałem się między turystami kawiarnianymi stolikami (tak się tam jedzie- nawet fajnie) aż skończyła się droga. Wyszedł „złapać języka” ale wtedy Iwonę dorwał zasapany Neno, który jak się okazało gonił nas od cmentarza. Neno okazał się być bardzo miłym i jak widziałem po dziewczynach przystojnym gościem. Jeszcze bardziej byo miło jak się okazało, że wiedziony jakąś podświadoma tęsknotą za domem trafiłem dokładnie tam, gdzie miałem trafić. Trochę problemów było z parkowaniem aut, ale daliśmy radę, co prawda mój bagażnik kończył się 5 metrów od morza, już na plaży ale to ponoć normalne. Teraz będzie o konsternacji. Szukając kwatery kierowaliśmy się oczywiście cena, póki co nie śpimy na pieniąchach, ale również bliskością morza, wygladem pokoi itp. Apartament „Puntin” to czyściutkie, świeżo wyremontowane studia, to fakt, leży niespełna 50 metrów od plaży, to też fakt. Niestety, pomiędzy „Puntin” a plażą jest jeszcze jeden rząd budynków i morze to z pokoju widziałem, ale jak się wychyliłem przez balustradę tak, że głowę miałem na balkonie sąsiedniego budynku. Radki mieli lepiej, bo jak stanęli na palcach to widzieli nawet morze. To pierwsze wrażenie. Dziewuchy trochę zmarkotniały, Jaśka coś bąkała nawet o wcześniejszym wyjeździe, ale przecież nie przyjechałem na koniec Europy żeby siedzieć w pokoju na tyłku, tylko żeby korzystać z morza, gór. W pokoju to sobie mogę teraz siedzieć do woli. W dodatku okazało się, że do dyspozycji mamy całkiem pokaźny taras, bez widoków co prawda ale za to tonący w zieleni, do morza rzut beretem, na lody, obiad czy piwko jeszcze bliżej, góry pod ręką, sklep i poczta też. Czegóż chcieć więcej? Na przyszłość nauczka, żeby prosić o zdjęcia okolicy budynku.
Drugi powód konsternacji był o wiele poważniejszy. Jak się okazało, a wcześniej o tym nie wiedzieliśmy, w Dranicach jest mnóstwo cykad. Wyłazi toto wieczorkiem na nagrzane chodniki i ściany i sobie siedzi. Osobiście w niczym mi to nie przeszkadzało, za to nasze dziewczyny w osobach Joaśki – Najlepszej z Żon i Iwony odstawiały istny kabaret. Joaśka przy wieczornej próbie wyjścia na lody widziała jak cykady ją osaczają i chca zaatakować (naprawdę to jedna sobie szła po chodniku nie zważając na moje kochanie całkowicie), wpadła w autentyczna panikę, powystraszała też małe dzieciaki i opieprzyć musiałem brzydkimi słowami. Oczywiście niewiele to zmniejszyło przerażenie Najlepszej z Żon i były to najkrótsze lody w historii. Więcej wieczorem nie wychodziliśmy z pokoju poza werandę. Przynajmniej Joaśka nie wychodziłaJ Radek nazwał cykady przerośniętymi konikami polnymi, a dzieciaki skróciły do „przerośniaki” i latały za nimi jak opętane. Nie mogłem sobie odmówić raz czy dwa zrobienia fałszywego alarmu „przerośniakowego” żeby zobaczyć jak szacowne mamy wieją w podskokach nie zważając na stoły, krzesła i własne dzieci. Świnka ze mnie co?

Obrazek
„Przerośniak” we własnej osobie.

Po odespaniu podróży, wieczornych przygód i kwaterunkowania się, rano po śniadanku wybraliśmy się na plażę poleconą przez Neno. W sumie nieduża plaża, druga na północ licząc od portu, żwirkowa rzecz jasna ale bardzo przyjemna. Dzieciaki mogły same pohasać w wodzie, choć płytko dla maluszków Ani i Hani było tylko na 2-3 metry od brzegu, potem już robiło się głęboko i zdradliwie. Czysta woda to skandal, parę razy się jej napiłem myśląc, że już mogę stanąć skoro widzę wyraźnie dno, a tym czasem do dna to jeszcze mi z pół metra wzrostu brakowało. Woda wyraźnie cieplejsza niż na Pagu, nie podejmę się określić temperatury ale nawet leżąc tylko spokojnie można było przez godzinę nie wstawać, a dzieciakom to w zasadzie obiad materacem trzeba było dowozić bo łatwiej jak wyciągnąć je z morza.

Obrazek
Hania i Joaśka na draśnickiej plaży



Obrazek
Marcin pod palmą.

Odpoczęliśmy sobie plażując przez weekend, a potem już planowaliśmy co by tu w okolicy zobaczyć. Wybór padł na Svety Jure całkiem spory szczyt 1762m w parku Biokovo , Dubrownik i fish-picnic. Ja zarezerwowałem sobie godzinkę czy dwie samotności na odwiedzenie Starych Draśnic. Strasznie tajemniczo i kuszaco wyglądają zdawałoby się nietknięte budynki u podnóża gór, jaki kilometr od morza. Jak się okazało kilkadziesiąt lat temu region nawiedziło trzęsienie ziemi i zniszczyło Dranice. Mieszkańcy przenieśli się bliżej brzegu i założyli nową osadę. Część z nich pozostawiła rodzinne strony, wg słów Neno Dranice poza sezonem liczą około 300 stałych mieszkańców, około 600 „drasniczan” mieszka we Włoszech, Nowej Zelandii, Austrii i Niemczech.
Wybrałem się tam w samo południe i nie był to dobry pomysł. Żar lejący się z nieba sprawił, że momentalnie byłem mokrusieńki a przeciez miałem wyłącznie aparat ze sobą, w tej chwili zacząłem podziwiać ludzi, którzy w takim klimacie budowali domy i kościoły. Stare Dranice okazły się nie do końca tak opuszczone jak się spodziewałem. Nie spotkałem co prawda żywego ducha, ale widac było ślady bytności ludzi, zadbane kwiaty czy narzędzia na podwórzach domów. Raczej jednak ludzie z „dołu” po prostu dbają o dawną własność od czasu do czasu niż tam mieszkają. Sporo budynków z bliska okazuje się zupełnie opuszczona, zniszczona, często bez dachów i podłóg za to porośnięta od wewnątrz krzewami.

Obrazek
Widok na Stare Draśnice z Jadranki


Obrazek
Sam ja na dowód, że tam byłem 

Dyspensę miałem krótka ale to chyba lepiej inaczej zupełnie bym się pewnie rozpłynął z gorąca. Dołączyłem szybciutko do reszty familii, która zażywała kąpieli w leniwym Adriatyku.



Obrazek
Joaśka solo.

Obrazek
Bziumba coś knuje …

Obrazek
Full zestaw że tak powiem.

Obrazek
A to sam ja! Prawie jak Małysz, co?


Dorotka, jak będę w domu to wyślę do Ciebie część pierwszą z Pagu, jesli oczywiście cię interesuje.
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 18.08.2006 20:11

JasiuJasiu!
Ale miła niespodzianka :D

Zaglądam na moment na cro - a TU taki fajny wpis 8)

Poczytam jutro bo ... w Białymstoku walą pioruny i leje.
Wyłączam kompa.

Pag? - ależ proszę! :D
Jeny, ale grzmoci 8O
Pozdravki dla Jasiowej rodzinki :papa:

P.S:Dwie z tych fotek, które TU wkleiłeś ... mamy niemal takie same :lol:
Narka!
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 18.08.2006 20:46

Aleś się sprytnie jasiojasio podłączył :lol: :lol: Fajnie piszesz i fajnie focisz.Pisz dalej-Dorotka jak widać nie ma nic przeciwko.
Pozdrav

P.S

Sam ja na dowód, że tam byłem


Nie wierzę - nie masz gazety :lol:
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7920
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 18.08.2006 21:33

wojan napisał(a):Aleś się sprytnie jasiojasio podłączył :lol: :lol: Fajnie piszesz i fajnie focisz.Pisz dalej-Dorotka jak widać nie ma nic przeciwko.
Pozdrav

P.S

Sam ja na dowód, że tam byłem


Nie wierzę - nie masz gazety :lol:

No właśnie. :lol: Dlaczego do tej pory jestem osamotniony. :)
JasioJasio
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 480
Dołączył(a): 03.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) JasioJasio » 19.08.2006 15:30

Gazety powiadasz? Kurcze miałem! Ale wyrzuciłem :( Bilety mam z Krka, Plitvic i Dubrownika i chyba jakiś paragon z Konzuma. Mam pokazać? :)

Zapomniałbym! Chciałem, a właściwie to nawet powinienem dodać dwa słowa o gospodarzu.

Nenad Glucina najlepszym gospodarzem jest!

Jak już wspomniałem gdzieś to gość koło 40-stki, przysłowiowy "kawał chłopa" ale raczej Arnold Schwarzenegger jak Ryszard Kalisz:) i przede wszystkim okrutnie miły i uczynny. Na większość naszych próśb o co by nie były jego odpowiedź to "no problem" i to podana z autentycznym uśmiechem. Przytoczę dwie sytuacje:

1. Zbierając się już do domu chcielismy uniknąć korków w drodze powrotnej i sprytnie pomyslelismy, że warto wyjechac tak koło 20-22. Problem, że pokoje trzeba było zwolnić do południa najdalej. Idziemy do Nenada (właściwie to dziewuchy wysłaliśmy:)). Odpowiedź oczywiście "no problem", co prawda apartamenty musimy zwolnić ale - UWAGA! - Neno powiedział, że on z rodzina na ten dzień przeniesie się na dach (!) a my możemy zostawić rzeczy w JEGO mieszkaniu, wyjechać kiedy chcemy i oczywiście uzywać lodówki, kuchenki czy łazienki.
No powiedzcie czy nie złoty chłopak?
Na szczęście okazało się, że jeden apartament będzie wolny do poniedziałku i nie trzeba było nikogo z domu wyganiać.

2. Ostatni wieczór przed wyjazdem, postanowiliśmy się udać na pożegnalne piwko i lody do pobliskiej knajpki. Siadając do stolików zauważyliśmy Neno z kumplami również popijającego jakiś browar, usmiech-usmiech, ale nei zagadujemy skoro jest w towarzystwie. W końcu chlopu też należy się trochę spokoju:). Co miało być wypite zostało wypite, co zjedzone-zjedzone wołamy zatem kelnerke o prosimy o rachunek. I tu niespodzianka. "Państwo nie płacą, Neno powiedział że jesteście jego gośćmi - on już wszystko załatwił". Jak tu nie wołać "Neno na prezydenta!" ?

Raz jeszcze szczerze polecam, tym bardziej że na nastepny sezon Neno obiecał skończyć budowę nowego domu z lepszym widokiem:)

PS Dziekuję wszystkim za ciepłe słowa o moim skrobaniu i fotkach, fajnie wiedzieć że podobają się nie tylko mi, he he.
Dorotka, wieczorkiem dostaniesz maila z opowieścią o Pagu.
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 19.08.2006 16:45

DZIEŃ IX

W skrócie: lektura obowiązkowa; laweta; plażowanie; spacerki; Igrane; Mr Olimpia

NIEDZIELA.

Dotknięci złośliwością przedmiotów martwych (patrz: awaria auta i zapchanie karty :wink: ) i ... nieświadomi dalszego biegu wypadków śniadamy spokojnie na tarasie.

Lektura obowiązkowa :"Ogólne warunki ubezpieczenia Generali Assistance - Lew Pomocnik. Wariant na zagranicę - Assistance Lux".

Wkładając tą broszurkę na dno torby wyjazdowej nie myślałam, że będę zmuszona jednak po nią sięgnąć .
Hm ... . Co my tu mamy?
Teoretycznie - tzw. "full wypas". Wszystko poza kosztem rozmów telefonicznych z ubezpieczalnią oraz wymienianych części.

Wertuję słowniczek i szukam .. "sprzęgła". Jest! - spojka.

Nic - tylko dzwonić do Ubezpieczyciela.
Ale .. najpierw zjeść, bo można się udławić po tym, co się usłyszy w słuchawce :D

Moje Kochanie dzwoni pod wskazany numer, zgłasza awarię, podaje kraj i miejsce zdarzenia oraz telefon kontaktowy. Pani z Europ Assistance informuje, że za 30 minut zadzwoni ktoś z chorwackiej pomocy drogowej.

MK idzie do auta a my ... na plażę.
Tłoczniej się jakoś zrobiło.
Niechybnie znak to, że kolejny tydzień w turystycznym interesie się rozpoczął 8)

O dziwo za .. 25 minut dzwoni .. ale pomoc słowacka.
Oooops... .
Pani z EA znowu odbiera połączenie i próbuje naprawić swój błąd.

Dzwoni pomoc chorwacka. Będą za 45 minut. MK czuwa przy aucie. I czeka na rozwój sytuacji.
Przyjeżdża pomoc drogowa z Makarskiej. Rzut oka pod maskę auta i werdykt: nie da się tego naprawić "na drodze", konieczne holowanie do Splitu, do serwisu Fiata.

Dziś holowanie - tylko do Makarskiej. Split - dopiero jutro rano.

My na plaży: plusku, plusku ... a tam, na drodze, MK szybko podejmuje decyzję - trzeba jechać razem z autem. Może w warsztacie da się coś zrobić?Przecież wymiana linki nie potrwa długo.
A poza tym gościu z pomocy drogowej ma od tak sobie odjechać i zostawić tylko numer telefonu?
Jednym telefonem wyciąga Mirków z wody - jadą jako asysta, żeby "w razie czego" było czym wrócić do domu.

Biorą nasze palio na lawetę
(fotki z telefonu komórkowego)
Obrazek Obrazek

Auto z lawetą trafia na parking firmy pomocy drogowej w Makarskiej. Okazuje się, że jednak trzeba czekać do jutra :( .
Mirki i MK wracają ... .

Po południu Kuba wymyka się na mecz. Nie pierwszy raz na tym wyjeździe.
Grają na boisku szkolnym: miejscowi i przyjezdni.
Wysyłam w kosmos kilka "klatek" i robię troszku miejsca na nowe

Obrazek

Dziś drugi dzień lipca.
Wg kalendarza wyjazdowego i rozmowy z antkiem - powinna już być w Drašnicach ... Beasza z Bielska Białej.
Idziemy więc z wózkiem na spacer i .. mały rekonesans.
Na tarasach rzeczonego apartmana - pustki. Jakaś babeczka wychodzi na chwilę i rozwiesza ręczniki. Ale to chyba nie "ona"?

Schodzimy do portu na cóś chłodnego.

Obrazek

Spotykamy "naszych" i opowiadamy przy piwku o rozwoju dzisiejszych wypadków ;-)

Grześki wpadają na pomysł, że ... może by tak przy niedzieli skorzystać z zaproszenia i wpaść do Plumka do Živogošćy?
Jadę z nimi. Jako pilot, fotograf i "desantowiec" :wink:

Po drodze łapię w aparat "Ženę Biokovkę"

Obrazek

Grześki chcą "wykorzystać" moją obecność i wpaść na moment do Igrane. Zajeżdżamy do portu, strzelam im kilka fotek, łapię Kacpra w nasz aparat

Obrazek

i ruszamy dalej.

A u Plumka? ... tłoczno i gwarno. Bo dziś wieczór z tańcem i muzyką.
Wszyscy - na powietrzu, przy stołach. Brakuje krzeseł.
W Mr. Olimpii wolny jest tylko jeden barowy stołek.

Cała "trójka" pracuje jak w ukropie.

Obrazek

Ludzi - mnóstwo! Sypią się zamówienia .. . Istne "show by night" 8) .
Przy sprzęcie - płyty z muzą do tańca.
Na barze - brunowe "Sve najbolje" , drusillowe składanki i sławkowe66 osiołki ciągnące wozy.
I patera pełna cytryn.
I .. napływająca fala szkła :wink:

Jednym słowem ... barowy zawrót głowy

Plumek - niedostępna :wink: . Pomaga koledze w żółtej koszulce.
Spokojnie robi .. "nie swoje".
Ale czas na rozmowę ma zawsze.

W wolnej chwili przynosi na bar swoją "maszynę", do niebieskiego płaskiego pojemnika wkłada serce mego Olympusa i ... dalej już samo leci.

A potem wraca z odsieczą do "swoich". Spokojnie, na luziku.
W międzyczasie częstuje nas - czym chata bogata tym rada

Grześków dwa razy do tańca zapraszać nie trzeba. Zielona sukienka Moniki jest wielofunkcyjna: można w niej zarówno ... wjechać na szczyt Sv. Jure jak i ... wywijać na parkiecie w Mr. Olimpii :lol:

Żegnamy się i dziękujemy za wszystko :D

Obrazek

Tak miło zaczęty wieczór ma swój ciąg dalszy...
... w sąsiedzkiej pizzerii (bierzemy coś na ząb "naszym")

Obrazek

a jeszcze później na najwyższym tarasie naszego "Mira" - tym, w którym za daszek robi gwiaździste niebo.

Pierwszy raz w życiu widzę księżyc wchodzący ... do morza. Dosłownie
JasioJasio
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 480
Dołączył(a): 03.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) JasioJasio » 19.08.2006 17:52

Sprzęgło powiadasz? Moje nie przetrwało korków w górach:) To znaczy przetrwało, ale bez lawety też się nie obeszło.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 19.08.2006 20:43

PS Dziekuję wszystkim za ciepłe słowa o moim skrobaniu i fotkach, fajnie wiedzieć że podobają się nie tylko mi, he he.
Dorotka, wieczorkiem dostaniesz maila z opowieścią o Pagu.


Jasiu - a może wrzuć tą opowieść o Pagu na forum.Wszyscy chętnie poczytamy :lol:
Pozdrav.
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 707
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 19.08.2006 21:19

A to ja - bosko sie czyta i oglada.A jakie wspomnienia człowieka nachodzą :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 19.08.2006 21:29

Czyta może i tak...ale ogląda?...jakis image...coś tam mi nie chodzi.. :cry: ...mamwysłać jakiegoś smsa 2,44 zł brutto Dorotko?....no i na jaki numer? :wink: :lol:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 19.08.2006 21:32

....no kapkę ruszył :lol: ...widocznie sporo ludzi odląda Twoje fotki :lol:
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 19.08.2006 23:45

Do slapola
Nie tylko Ty masz problem z oglądaniem.
U mnie kilka fotek JasiaJasia otwiera się ... w sepii :D

Do JasiaJasia
Pag doszedł :D . Jest 8)
Wklejaj go do działu z relacjami!

Sądząc po fotkach z drašnickiej plaży byliście...albo za cypelkiem z sosną, albo na samym niemal początku ?
Chyba raczej to drugie.

Pozdravki
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 20.08.2006 22:38

DZIEŃ X

W skrócie: serwis Fiata; deszcz; spacer po Drašnicach; Vrgorac; wieczór piwny

Od rana zaczyna się tango z Europ Assistance.
A dokładniej ..od wczorajszego wieczoru.
I nie tango ... a raczej jakieś podrygi ;-)
EA czekało na potwierdzenie naszej polisy z Generali (oni są tylko firmą zewnętrzną, świadczącą usługi).
A dopóki potwierdzenia nie będzie - nie są w stanie zapewnić MK transportu do serwisu.

Obiecany telefon z EA - milczy
Mirki zawożą Moje Kochanie do Makarskiej. Kochani są :hearts:
Reszta ekipy szykuje się do wypadów: Tomki do Mostaru, Grześki do Medjugorje.
A my? - baraszkujemy tymczasem po kamykach.

Obrazek

Wraca Mirek i pociesza mnie, że "to tylko linka" i na pewno da się ją szybko zrobić :) . Nie jadą do Mostaru bo ... może trzeba będzie jechać znów do Splitu?
Fajnie wiedzieć, że ma się kogoś takiego, na kogo można liczyć 8)

Jestem z MK w kontakcie.

Żartów ciąg dalszy: dzwoni MK i mówi że ... w splitskim serwisie Fiata linki do tego modelu nie posiadają.
Czas oczekiwania na dostarczenie części: 7-10 dni.
Buahahahaha :evil: .

Tak być nie może .
Szukam numeru do zlotowej znajomej ze Splitu. Zardzewiał, bo nie był używany ;-)
Wysyłam "helpa" do Bruna, a gdy ten chwilowo milczy - do Dalmatinki.
Odpowiedzi przychodzą jedna za drugą. Mam!

Dzwonię do MK i mówię o moim "pomyśle z Bożeną".
Może ona nas uratuje? Na pewno lepiej się dogada z mechanikiem niż on sam.

W międzyczasie Pani z EA stara się go przekonać, że musi czekać aż serwis sprowadzi linkę ! 7-10 dni - to chyba jakiś żart ?
Dowiadujemy się, że .. prędzej już kupić linkę w Polsce i przesłać ją przesyłką kurierską - bo trwałoby to ok. 4 dni. W Białymstoku czekają tylko na znak ... .

Pani z EA ma kolejną ofertę: hotel w Splicie dla całej rodziny.
Albo powrót do kraju samolotem.

Ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby w HR zostać dłużej, ale ... ze sprawnym samochodem do dyspozycji.

MK rozmawia z Bożeną. Nie ma jej w Splicie, ale "spróbuje coś pomóc".

Kładę Sebcia do przedpołudniowej drzemki i .. sama też tnę komara :wink: (to jedyny komar widziany w HR w tym roku).

Budzi mnie szum.
Szum ... wody.
Coś .. jakby kapało.
Bynajmniej to nie z powodu prania u sąsiadów z góry.
To ... deszcz :D

Obrazek

I burza. Gdzieś .. daleko.
Wychodzę na schodki - popatrzeć ... .
Tym razem się nie boję. Od błysku do grzmotu mija wystarczająco dużo czasu żebym mogła poczuć się .. bezpiecznie :)

Dzwonię do MK. Ma dla mnie dobrą wiadomość!
Serwis zaczyna trochę główkować i wymyślają że ... eureka!!! - wstawią przerobioną linkę od innego modelu!
(fotki z telefonu komórkowego)
Obrazek Obrazek

Koszt części i jej wstawienia: 670 kun.
Trzeba było tak od razu!:-)

A więc jest szansa że ... jeszcze dziś gdzieś wyskoczymy.

Kiedy przestaje padać - zabieram dwie najmłodsze latorośle i .. idziemy na spacer.
Tuż przy apartmanie są kamienne schodki do .. ogródka

Obrazek

W centrum robię "przy okazji" kilka "innych" fotek

Obrazek

Obrazek Obrazek

Wysyłamy jeszcze jedną widokówkę z Drašnic

Obrazek

a potem idziemy spacerkiem .. do jadranki

Obrazek Obrazek

Wypatrujemy naszego tatę. I autko!

Obrazek

Kacper pokazuje gdzie teraz stoimy, a ja - gdzie mieszkamy

Obrazek Obrazek
Sebastian pokazuje i tu itu że ... jest już znudzony :lol:

A tu ... nie dotarliśmy

Obrazek

czyli, dokładniej, tu:

Obrazek

Dzwonię do MK. Wszystko OK.! Dopiero wyjeżdża ze Splitu.
Dzieci są już głodne więc ... czas wracać.
"Niedoczekanie nasze" :wink:

Późnym popołudniem Mirki jadą do Vrgoraca. Jedziemy z nimi!
W drodze ... deszcz.
A droga? - kręta i .. monotonna. Wokoło skaliście i ... "sucho". Chociaż pada . I auto nie zawsze pewnie trzyma się mokrego asfaltu.
Przebiega mi przez głowę myśl: a jak lince nie spodoba się nasze autko?;-)


Przestaje padać. Dojeżdżamy ... .
Miasteczko .. spokojne.

Obrazek

Na latarniach ... flagi

Obrazek

Na skwerze w centrum "coś" się szykuje... .
Ustawiają krzesła, ktoś sprawdza nagłośnienie.
Idziemy się przejść. Uliczki prowadzą "pod górę".
Zaglądamy do piekarni (po lewej)

Obrazek

.. po burki z serem i bułki z nadzieniem. Mniam. A potem vis'a'vis do samoobsługowego.
Do zamkowej baszty ... nie dochodzimy

Obrazek

Po drodze stała stara przyczepa kempingowa. Mijając ją , kątem oka, widziałam w środku stertę różności: jakieś góry szmat i papierów, inwalidzkie kule . Nieopodal tej przyczepy, przy ścianie opuszczonego domu, rosły śliwki. Mirki stanęły tam na trochę .

Obrazek

Wtedy z przyczepy wyszedł człowiek. Starszy, ogorzały, wyglądał na bezdomnego. Określił te śliwki jako "samojedy". Uśmiechał się przy tym .. chyba życząc "smacznego".
:D

Zanim robimy nawrotkę - wstępujemy na kawę do małej restauracji

Obrazek

z "sufitem ciężkim od kwiatów".

Obrazek

MK zabiera małego na trochę do środka, żeby mógł poskakać sobie po kanapie i ... rozprostować nóżki

Obrazek

Zbieramy się i wracamy do siebie.
Dwa dni nie parkowaliśmy w wiosce i gdzie nam się przyszło zacumować? - daaaleko od "Mira", najdalej.

Obrazek

Wieczorem - spotykamy się u nas na tarasie. Na ... "przegląd chmielowego dorobku HR" :lol:

Obrazek

... oraz opowieści dnia mijającego ( Tomki - o burzy i Mostarze, Grześki o wodospadzie Kravica, Medjugorje i Mostarze, my - o spojce i Vrgoracu)

Jutro w planach: oni - Imotski, my - Omiš, Baška Voda i Tucepi. Rzutem na taśmę.
Bo pojutrze ... wyjazd.
Ostatnio edytowano 21.08.2006 00:03 przez a to ja, łącznie edytowano 1 raz
JasioJasio
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 480
Dołączył(a): 03.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) JasioJasio » 21.08.2006 00:02

wojan napisał(a):Jasiu - a może wrzuć tą opowieść o Pagu na forum.Wszyscy chętnie poczytamy :lol:
Pozdrav.


Kurcze, sławny będę :)
Relacja z Pagu, Plitvic i Krka jest tutaj:

https://www.cro.pl/forum/viewtopic.php?p=159767#159767
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Drašnice 25.06-5.07.2006 - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone