DZIEŃ X
W skrócie:
serwis Fiata; deszcz; spacer po Drašnicach; Vrgorac; wieczór piwny
Od rana zaczyna się tango z Europ Assistance.
A dokładniej ..od wczorajszego wieczoru.
I nie tango ... a raczej jakieś podrygi
EA czekało na potwierdzenie naszej polisy z Generali (oni są tylko firmą zewnętrzną, świadczącą usługi).
A dopóki potwierdzenia nie będzie - nie są w stanie zapewnić MK transportu do serwisu.
Obiecany telefon z EA - milczy
Mirki zawożą Moje Kochanie do Makarskiej. Kochani są
Reszta ekipy szykuje się do wypadów: Tomki do Mostaru, Grześki do Medjugorje.
A my? - baraszkujemy tymczasem po kamykach.
Wraca Mirek i pociesza mnie, że "to tylko linka" i na pewno da się ją szybko zrobić
. Nie jadą do Mostaru bo ... może trzeba będzie jechać znów do Splitu?
Fajnie wiedzieć, że ma się kogoś takiego, na kogo można liczyć
Jestem z MK w kontakcie.
Żartów ciąg dalszy: dzwoni MK i mówi że ...
w splitskim serwisie Fiata linki do tego modelu nie posiadają.
Czas oczekiwania na dostarczenie części: 7-10 dni.
Buahahahaha
.
Tak być nie może .
Szukam numeru do zlotowej znajomej ze Splitu. Zardzewiał, bo nie był używany
Wysyłam "helpa" do Bruna, a gdy ten chwilowo milczy - do Dalmatinki.
Odpowiedzi przychodzą jedna za drugą. Mam!
Dzwonię do MK i mówię o moim "pomyśle z Bożeną".
Może ona nas uratuje? Na pewno lepiej się dogada z mechanikiem niż on sam.
W międzyczasie Pani z EA stara się go przekonać, że musi czekać aż serwis sprowadzi linkę ! 7-10 dni - to chyba jakiś żart ?
Dowiadujemy się, że .. prędzej już kupić linkę w Polsce i przesłać ją przesyłką kurierską - bo trwałoby to ok. 4 dni. W Białymstoku czekają tylko na znak ... .
Pani z EA ma kolejną ofertę: hotel w Splicie dla całej rodziny.
Albo powrót do kraju samolotem.
Ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby w HR zostać dłużej, ale ... ze sprawnym samochodem do dyspozycji.
MK rozmawia z Bożeną. Nie ma jej w Splicie, ale "spróbuje coś pomóc".
Kładę Sebcia do przedpołudniowej drzemki i .. sama też tnę komara
(to jedyny komar widziany w HR w tym roku).
Budzi mnie szum.
Szum ... wody.
Coś .. jakby kapało.
Bynajmniej to nie z powodu prania u sąsiadów z góry.
To ...
deszcz
I burza. Gdzieś .. daleko.
Wychodzę na schodki - popatrzeć ... .
Tym razem się nie boję. Od błysku do grzmotu mija wystarczająco dużo czasu żebym mogła poczuć się .. bezpiecznie
Dzwonię do MK. Ma dla mnie dobrą wiadomość!
Serwis zaczyna trochę główkować i wymyślają że ... eureka!!! - wstawią przerobioną linkę od innego modelu!
(fotki z telefonu komórkowego)
Koszt części i jej wstawienia: 670 kun.
Trzeba było tak od razu!:-)
A więc jest szansa że ... jeszcze dziś gdzieś wyskoczymy.
Kiedy przestaje padać - zabieram dwie najmłodsze latorośle i .. idziemy
na spacer.
Tuż przy apartmanie są kamienne schodki do .. ogródka
W centrum robię "przy okazji" kilka "innych" fotek
Wysyłamy jeszcze jedną widokówkę z Drašnic
a potem idziemy spacerkiem .. do jadranki
Wypatrujemy naszego tatę. I autko!
Kacper pokazuje gdzie teraz stoimy, a ja - gdzie mieszkamy
Sebastian pokazuje i tu itu że ... jest już znudzony
A tu ... nie dotarliśmy
czyli, dokładniej, tu:
Dzwonię do MK. Wszystko OK.! Dopiero wyjeżdża ze Splitu.
Dzieci są już głodne więc ... czas wracać.
"Niedoczekanie nasze"
Późnym popołudniem Mirki jadą
do Vrgoraca. Jedziemy z nimi!
W drodze ... deszcz.
A droga? - kręta i .. monotonna. Wokoło skaliście i ... "sucho". Chociaż pada . I auto nie zawsze pewnie trzyma się mokrego asfaltu.
Przebiega mi przez głowę myśl: a jak lince nie spodoba się nasze autko?;-)
Przestaje padać. Dojeżdżamy ... .
Miasteczko .. spokojne.
Na latarniach ... flagi
Na skwerze w centrum "coś" się szykuje... .
Ustawiają krzesła, ktoś sprawdza nagłośnienie.
Idziemy się przejść. Uliczki prowadzą "pod górę".
Zaglądamy do piekarni (po lewej)
.. po burki z serem i bułki z nadzieniem. Mniam. A potem vis'a'vis do samoobsługowego.
Do zamkowej baszty ... nie dochodzimy
Po drodze stała stara przyczepa kempingowa. Mijając ją , kątem oka, widziałam w środku stertę różności: jakieś góry szmat i papierów, inwalidzkie kule . Nieopodal tej przyczepy, przy ścianie opuszczonego domu, rosły śliwki. Mirki stanęły tam na trochę .
Wtedy z przyczepy wyszedł człowiek. Starszy, ogorzały, wyglądał na bezdomnego. Określił te śliwki jako "samojedy". Uśmiechał się przy tym .. chyba życząc "smacznego".
Zanim robimy nawrotkę - wstępujemy na kawę do małej restauracji
z "sufitem ciężkim od kwiatów".
MK zabiera małego na trochę do środka, żeby mógł poskakać sobie po kanapie i ... rozprostować nóżki
Zbieramy się i wracamy do siebie.
Dwa dni nie parkowaliśmy w wiosce i gdzie nam się przyszło zacumować? - daaaleko od "Mira", najdalej.
Wieczorem - spotykamy się u nas na tarasie. Na ...
"przegląd chmielowego dorobku HR"
... oraz opowieści dnia mijającego ( Tomki - o burzy i Mostarze, Grześki o wodospadzie Kravica, Medjugorje i Mostarze, my - o spojce i Vrgoracu)
Jutro w planach: oni - Imotski, my - Omiš, Baška Voda i Tucepi. Rzutem na taśmę.
Bo pojutrze ... wyjazd.