napisał(a) andy_n » 15.03.2012 08:01
Jadę dalej z relacją
Po dopłynięciu do Makarskiej, jak pewnie wszyscy pamiętają, musieliśmy zmierzyć się z problemem poruszania się po Chorwacji bez użycia własnego samochodu.
Wiem, wiem... Każdy powie, że są autobusy, busy i taksówki.
Tyle, że z Makarskiej do Draśnic jest kilkanaście kilometrów, więc kwoty wołane przez taksówkarzy wywoływały ciarki na plecach.
Busy podobno mają postój w okolicach promenady, ale tak naprawdę ich nie było. Oprócz oznakowanego miejsca postoju (słupka), nie było żadnych informacji z rozkładem jazdy.
Pozostał autobus. Udaliśmy się więc na najbliższy przystanek, ale tu też nie było rozkładu jazdy. To nic - pomyśleliśmy, pewnie jacyś wandale pozrywali.
Do czasu przyjazdu autobusu próbowaliśmy jeszcze załapać się na "stopa", ale i to nie poskutkowało.
Nasz pech nie miał końca. Prawdziwy autobus też nas olał. Okazało się, że ten przystanek jest wyłączony z użytku, a jedynym miejscem gdzie można wsiąść do autobusu jest dworzec główny w Makarskiej
Koniec, końcem musieliśmy tam doczłapać.
Ot taka przygoda wakacyjna
Ku pokrzepieniu serc, takie sobie nocne widoczki z balkonu na port w Draśnicach.