Altos de Chavon...
W tych "starych domkach"ulokowali się przeróżnego autoramentu artyści działający pod opieką bogatych mecenasów,w tym domku akurat jest sklep "golfowy'...nie pytajcie ile kosztuje piłeczka....
Wioska otoczona jest polami golfowymi znanych postaci,więc gdzieś te piłeczki trzeba kupić....
Słońce operuje niemiłosiernie....dobrze mieć kremy z największym filtrem...
albo chować się w cieniu lub przy fontannach...
albo sobie gulnąć wspaniałego brazylijskiego piwka...coś jak Karlowac....może i lepsze...
...i tak sobie dalej ...łazimy..
...posłuchamy miejscowych " pinkfloydów"
...miało być "tubular bells"...
..wnętrze kościółka św.Stanisława....skromniutkie jak większość hiszpańskich kościołów...
....przeurocze zwierzę.....czy to osiołek dominikański,czy cypryjski ,kreteński ,grecki lub turecki...
wszystkie są.....piękne...
...kanion rzeki Rio Chavon....w dole czeka na nas "parostatek",powyżej pola golfowe...
...jeszcze parę ujęć uroczej wioseczki....
Przy wiosce znajduje się dość spory amfiteatr mieszczący 5000 ludzi,ze świetną akustyką..
Występowali tam m.in.Sinatra.Iglesias,Duran-Duran,Pet Shop Boys.
.....noi oczywiście moja Maniunia...
Tyle z pięknej wioseczki....
Pozdrawiam
Adam..