napisał(a) Franz » 18.08.2017 13:53
Miejscami drobny żwir, rozsypany na głazach, nieco utrudnia podejście, odcinek jednak nie jest długi, więc szybko docieram do widocznego z dala krzyża. Sam wierzchołek jest kilka metrów dalej i tam ponownie spotykam mojego kompana.
- Berg heil!
- Berg heil! – Heiligkreuzkofel, lub Sasso Santa Croce, czyli Szczyt Świętego Krzyża zdobyty.
Urządzamy sobie pogawędkę. Mój towarzysz będzie już stąd wracał, ale ja mam w planie jeszcze kolejny szczyt. Korzystając z faktu, że mam do czynienia z tubylcem, wypytuję o możliwość skrótu, ale spotykam się ze sceptycyzmem z jego strony.
- Nie w tych warunkach…
Schodzimy zatem wspólnie do rozstajów, gdzie nasze drogi definitywnie się rozchodzą.