napisał(a) Franz » 07.01.2016 22:17
Dzień ósmyKiedy odzywa się dźwięk budzika w telefonie, pierwsze, co stwierdzam, to brak uderzeń kropel deszczu o samochód. A że od płachty nieba oddzielają mnie liczne gałęzie drzew, to oznacza, że minęła już nawet jego trzecia faza. Czyli prognoza się sprawdza - opadów brak. Chwilę jeszcze się lenię, po czym opuszczam legowisko i zaglądam na drogę, by oszacować stan zachmurzenia. I wtedy... totalne zaskoczenie! Rzeczywistość przeskoczyła prognozy o cały jeden dzień - w górze czysty błękit...
Co robić w tej sytuacji?! Miało być Sottogudo, Rocca Pietore, jakieś inne wioski, ale przy tej pogodzie przecież szkoda marnować czas! Z drugiej strony wstałem później niż zwykle, plecak rozbebeszony, prowiant w proszku...
Zapada decyzja - szybko się przygotować i ruszać w góry! Jeszcze mały dylemat: brać sprzęt asekuracyjny? Elementem planowanej trasy jest również krótka i łatwa ferratka. Ee... tam! Pogoda pewnie zmusi mnie do odwrotu, zanim w ogóle się do niej zbliżę. A gdyby jednak aura sprzyjała nadal, to i tak dam sobie radę.