napisał(a) Franz » 15.11.2015 21:16
Wkrótce pojawia się stożek Antelao, zaś ja docieram do... skrzyżowania ferrat. Dziwnie brzmi? Fakt, nietypowe zjawisko, ale tak właśnie na tej turni się dzieje. Brak na nią zwykłego wejścia, a że jakoś trzeba powrócić, to poprowadzono drugą ferratę, łatwiejszą, a do tego krzyżująca się z trasą wejściową. Czegóż to ludzie nie wymyślą?...
Od tego miejsca lina asekuracyjna jest lepiej napięta, jednak zaledwie na krótkim odcinku, po czym znowu wraca sportowy luz. Następują kolejne przeplatanki krótkich trawersów z pionowymi odcinkami, a kiedy na jednym z nich, pozbawionym dobrych chwytów ruszam szybko w górę, momentalnie odczuwam gwałtowne szarpnięcie i jeszcze szybciej wracam do haka, przy którym przepinałem karabinek. Okazuje się, że przez niedopatrzenie, lonża zawinęła się o linę poniżej tego haka. Poprawka idzie już bez przeszkód i wkrótce dobieram do miejsca, gdzie ponownie spotykam trasę zejściową, która zaraz odbiega wąskim piarżystym skosem, a ja już bez większych trudności osiągam po chwili szczyt Torrione Comici.