napisał(a) Franz » 15.03.2015 16:27
Praktycznie opadam z sił. Stało się to tak gwałtownie, że po prostu mogę określić ten moment - taki przełącznik dwustanowy: jest siła, nie ma...
Zamiast szybko schodzić, człapię noga za nogą. Staram się pilnować, żeby nie zahaczyć o jakiś korzeń czy kamień - byłoby śmiesznie połamać się tutaj po przejściu takiej trasy. Ba! Po przejściu dzień po dniu dwóch takich tras! Tkaczyk napisał, że Costantini jest długa, zaś Stella Alpini jest trudna. W moim odczuciu, bezpośrednio porównując obie ferraty, Stella Alpini jest nie tylko trudna, ale równie długa, jak Costantini. Mam prawo opadać z sił...