napisał(a) Franz » 29.06.2014 21:42
Po posiłku - nie tracąc więcej czasu, niż to konieczne - zarzucam garb na plecy i ruszam w dalszą drogę. Jeszcze mi jej sporo pozostało. A wody? Już widać dno drugiej flaszki, czyli dwie trzecie zapasów już zużyłem. Wystarczy do końca? Oby...
Przede mną strome podejście obsypującym się piargiem, wyciągam zatem kijki, które zdecydowanie ułatwiają poruszanie się takim terenem. Dosyć mozolny, chociaż niezbyt długi odcinek i wydostaję się na przełączkę z kolejnymi wspaniałościami w zasięgu wzroku, a więc wykorzystuję to miejsce do fotki z samowyzwalaczem.