napisał(a) Franz » 14.06.2014 17:28
Schodzę w jego kierunku, starając się pilnować biegnącej teraz terenem trawiasto-kamienistym ścieżki, co jednak nie jest łatwe. Dwukrotnie ją gubię, lecz za każdym razem udaje mi się po chwili wytropić ją ponownie. Trafiam w efekcie na dno niewielkiej dolinki, obrywającej się odrobinę dalej skalnymi zerwami, skąd podchodzę ostatnie metry do Bivacco Alberto Musatti. Sprawdzam czas... kiepsko - idę wolniej niż zakładałem. Nic mnie nie uchroni przed wędrówką po nocy w kończowej fazie. O ile w ogóle nie padnę. Tak to jest, kiedy ktoś zamierza przejść trasę dwudniową w jeden dzień. W takim razie tylko bardzo krótki popas, w trakcie którego pochłaniam kolejną bułkę i zarzucam ponownie plecak na grzbiet.
Kapsuła biwakowa zostaje za mną.