napisał(a) Franz » 01.05.2014 13:57
Wertuję mapę i znajduję sobie krótką wycieczkę, o której w innych okolicznościach zapewne bym nie pomyślał - przejadę przez Passo di Fedaia do Rocca Pietore, skieruję się na północ w kierunku Passo Falzarego, ale krótko przed przełęczą zjadę do Castello, skąd zrobię pętlę przez Col di Lana. Ta mała i niezbyt wybitna grupa górska stała się symbolem zaciętości walk w czasie I Wojny Światowej. Obsadzony przez Austriaków szczyt był przez ponad rok oblegany przez Włochów. W końcu podeszli na tyle blisko, że udało im się wykuć sztolnie w skale i wysadzić w powietrze kopułę szczytową. Sukces był jednak iluzoryczny, gdyż Austriacy utrzymali się na sąsiednim Setsas.
Opuszczam więc Albę, gdzie mój wóz tkwił przez ostatnie kilka dni i przejeżdżam w kierunku Passo Falzarego, zatrzymując się po drodze na zdjęcia - po przejściu zimnego frontu spore fragmenty nieba się wypogodziły i Dolomity ukazały się w nieco zimowej szacie. Niestety, gdzieś udaje mi się przeoczyć zjazd na Castello i w efekcie dojeżdżam aż na przełęcz. Nie chce mi się wracać, zwłaszcza że mijany po lewej Col di Lana jakoś mnie nie zachwycił swoimi pokrytymi śniegiem trawiastymi zboczami sięgającymi aż po wierzchołek. Natomiast tuż nade mną sterczy zachęcająco skalna piramida Sas de Stria. Przejeżdżam więc jeszcze dwa kilometry w stronę Passo di Valparola i zostawiam wóz w pobliżu.