Mam teraz Sciliar z jego odstrzelonymi turniami pod słońce, ale i tak wspaniale wygląda, zwłaszcza z tej niewielkiej odległości. Za to po drugiej stronie, ponad zieloną halą, wyrasta w pełnej krasie Sassolungo, a po jego kamiennej scenie pełzają cienie drobnych obłoków, zaglądając po kolei we wszystkie żleby i szczeliny. Zostawiam główny szlak, prowadzący do górnego parkingu i skręcam w lewo drogą jezdną, którą wkrótce dochodzę wprost na mój dolny parking.
Przy piwku i kawie przeglądam mapy, po czym ruszam w dół. Przejeżdżam przez długą Val Gardena na Sellajoch pomiędzy Sassolungo i Sellą i zjeżdżam do Canazei. Kawałek wyżej w Alba zatrzymuję się na parkingu przy dolnej stacji kolejki linowej - tu spędzę dzisiejszą noc. Na następny dzień zaplanowałem ferratę dei Finanzieri na Il Collaccio, a następnie Sentiero Pederiva w szeroko pojętej grupie Marmolady.