Pomiędzy wąską i głęboko wciętą doliną Cordevole na zachodzie oraz szeroką niecką górnej części doliny di Zoldo na wschodzie wznosi się potężny mur skalny. To
masyw Civetty i Moiazzy - mapka:
https://www.cro.pl/forum/viewtopic.php?p=450606#450606.
Rozciąga się w kierunku pólnoc-południe, kulminując w szczycie
Monte Civetta o wysokości 3220m n.p.m. Z niego wybiega kilka bocznych grani, z których najdłuższa w kierunku południowo wschodnim, by później skręcić znów na południe do wierzchołka Moiazza Sud. Na tego ostatniego poprowadzono ferratę, uwazaną za jedną z najtrudniejszych w Dolomitach. Przyjdzie na nią czas później, teraz skupię się na północnej partii z Civettą włącznie.
Na ten najwyższy szczyt masywu poprowadzono dwie ciekawe ferraty - Tissi od południowego zachodu oraz Alleghesi od północnego wschodu. Ferratę Alleghesi obrałem sobie, jako sposób dotarcia na Civettę.
Ferrata, oznaczona stopniem "C" - "trudna" stanowi część trasy, która wraz z podejściem od szosy i powrotem jest dosyć długa. Dlatego też poprzedniego dnia zdecydowałem się dojść na wieczór do schroniska Coldai.
Wieczór spędziłem na wertowaniu ilustrowanych magazynów górskich, ktorych wiele w każdym schronisku oraz na pogawędce z dwoma Niemcami, do których przyłączyłem się, słysząc urywki ich rozmowy. Byli właśnie na Monte Pelmo i wymieniali uwagi na temat drogi.
Monte Pelmo zafascynowało mnie swoją potężną sylwetką, ale z przewodnika wiedziałem, że nie prowadzi na niego ferrata a na najłatwiejszej drodze wejściowej półką Balla trzeba się zmierzyć z bardzo niebezpiecznym miejscem. Wypytałem więc ich o wrażenia ze szczególnym uwzględnieniem tego jednego miejsca. Efekt był taki, że zasypiając później, w głowie nie tkwiła mi Civetta, tylko Monte Pelmo.
Jego też właśnie zobaczyłem rano po wyjściu ze schroniska. Ale ruszam - zgodnie z planem - ścieżką na południe.
Po godzinnym trawersowaniu u stóp wschodnich ścian północnej grani Civetty, zaczyna się ferrata. Pokonuję pierwszy ubezpieczony fragment z krótką drabinką pod koniec.
Widzę kolejnych wspinaczy na początku drogi.
Nie widać? To odrobinę ich przybliżę.
Niestety, obłoki wzięły w posiadanie cały masyw. A to taka widokowa trasa! Cóż robić?.. Ruszać w górę!
Decyduję się poczekać chwilę, aż zbliży się ta dwójka z dołu. Jeśli nie zgłoszą obiekcji, to będą mógł chociaż ciekawe fotki ze wspinaczki później zaprezentować.
Nie daruję jednak takiej, mimo iż zamglonej, skalnej szpicy.