napisał(a) Franz » 21.03.2013 00:55
Szybko docieram w rejon przełęczy. Szlak skręca najpierw do czerwonej puszki schronu, gdzie trafiam na jedną z dróg długodystansowych, przecinających Dolomity z północy na południe. Teraz, mając przed oczyma potężną ścianę Monte Pelf, skręcam w lewo.
Po chwili docieram do głęboko wciętej przełęczy, z której na południe spada gwałtownie wąziuteńki, piekielnie ostry żleb, podczas kiedy na północ otwiera się przyzwoita dolinka. Tu rozstaję się ze szlakiem długodystansowym - moja ferrata odbija wprost na ścianę Monte Pelf.
I już po kilku pierwszych metrach dociera do mnie, że to nie będzie łatwa droga. Nie dlatego, że sama w sobie jest trudna. Nieee... jest coś, o czym jakoś wcześniej nie pomyślałem.
Lód...