napisał(a) Franz » 30.12.2012 17:31
Zjeżdżam do Cortiny d'Ampezzo, skąd kieruję się na południowy wschód. Podziwiam piękny cycek Antelao, który przedwczoraj odrzucił moje zaloty. Może innym razem...
Za Borca di Cadore skręcam na Cibianę. Zatrzymuję sie na Passo Cibiana, by sprawdzić na wszelki wypadek awaryjny punkt startu na następny dzień. Inspekcja przebiega pozytywnie - jeśli nie wypali plan "A", wrócę tutaj.
Teraz jednak zjeżdżam do Forno di Zoldo i dalej nad Lago di Pontesei. Tu zaczynam dokładne śledztwo.
Miejsce do zostawienia samochodu - od biedy - by się znalazło. Szlak w górę prowadzi. OK, zatem jeszcze tylko muszę zlokalizować nieznakowaną ścieżkę, którą mógbym zamknąć pętlę.
I tutaj napotykam problem nie do przejścia. Trochę czasu spędzam na poszukiwaniach, kolejnych przystankach, przeczesywaniu wzrokiem stromych zboczy. Nic z tego...
Nie udaje mi się znaleźć rozsądnego, logicznego zamknięcia pętli, a nie uśmiecha mi się powrót po własnych śladach, który - z konieczności - ograniczy zasięg dzialania, nie pozwalając mi na poznanie całej grupy. Pozostaje mi zatem ograniczyć się do jej północnej części, ale w takim wypadku bez sensu byłby start stąd, z dołu. Szkoda czasu na długie podchodzenie lasem. Zostawiam więc Lago di Pontesei i wracam na Passo Cibiana, znajdując sobie własne miejsce na dużym placu. Tu zanocuję, by jutro wyruszyć w Czarny Las - Bosconero.