Wracam do głównego ciągu narracji, który zostawiłem na tej stronie.
Zjeżdżam wozem w dolną partię doliny. Jest tu takie miłe miejsce, gdzie można posiedzieć pod dachem. Wykorzystuję je przez resztę dnia, gdyż raz po raz pada deszcz.
Kolejny dzień wstaje chmurny i deszczowy - dzielę czas pomiędzy samochód oraz zadaszony stół z ławami.
Ale kiedy zaczynają się robić dłuższe przerwy między kolejnymi falami opadów, opuszczam gościnny hotel i zmieniam miejsce zakwaterowania. Lokuję się u wylotu doliny Fanes, gdzie też mogę wykorzystać zadaszoną werandę małej drewnianej budki.
Jako że chwile bez deszczu się przedłużają, chociaż prognozy nadal są mało zachęcające, postanawiam wyskoczyć na krótki spacer tą doliną.