napisał(a) Franz » 30.08.2012 16:16
Rozpoczynam kolejny sezon wędrówek po Dolomitach. Tym razem - podobnie jak poprzedniego roku - przybywam nie prosto z domu, tylko z
Alp Julijskich, a konkretnie ich części położonej po stronie włoskiej, bądź stanowiącej granicę ze Słowenią.
Prognozy na następny dzień zapowiadają przejście frontu, kiedy dojeżdżam do wschodniej części gór. Pogoda ma się zacząć psuć dopiero od godzin południowych, mam więc nadzieję, że zdążę się jeszcze zmierzyć z górą, która pięknie i dumnie się prezentuje z różnych ston, a która utkwiła mi w pamięci zwłaszcza w ostatni wieczór ostatniej mojej trasy poprzedniego sezonu.
Antelao.
Późnym popołudniem odnajduję wjazd do doliny Oten i mając nadzieję, że żaden zakaz ruchu drogi mi nie zastąpi, podjeżdżam tak daleko, jak to możliwe, tzn. w pobliże schroniska o nazwie Capanna degli Alpini. Parkuję wóz, a że do zmierzchu brakuje jeszcze godziny, ruszam na krótki spacer. Chciałbym zobaczyć kaskadę delle Pile.
Od zachodu niebo zaciąga się prawie zupełnie, zostawiając tylko niewielkie szpary, przez który wlewają się słoneczne promienie, malując skały na złoty kolor.
Szlak wkrótce wciska się w obramowane wysokimi ścianami, suche koryto potoku.
Czy tu w ogóle będzie jakiś wodospad, skoro jest tak sucho? Już po chwili jednak zaczyna docierać do uszu szum spadającej wody. Jeszcze chwila i jestem przy kaskadzie.
Chętnie bym sobie pstryknął fotkę samowyzwalaczem, tylko jak tu ustawić aparat i jeszcze zdążyć dobiec do spadającej strugi wody. Spróbuję, może się uda...
Sezon: Dolomity 2007 uważam za otwarty.