Do bladości ściany dochodzi lekka czerwień czegoś przede mną. To bivacco Slataper. Zaglądam do środka. Niestety, odrobinę zdewastowany - ze standartowych dziewięciu wyrek zostały zaledwie trzy. Można się naciąć, planując nocleg tutaj.
Jeszcze parę metrów i moje pole widzenia nagle zaczyna się rozszerzać, jeszcze kilka kroków i - jest!!
Zastygam w podziwie ale tylko na moment. Wyszedłem ponad górny pułap chmur. Jeszcze mam ograniczony horyzont, bo do przełęczy zostało jakieś dwieście, trzysta metrów. W mig się do niej dostaję i niemalże zamieniam się w słup soli...