tiwa napisał(a):... i ciągle za nimi tęsknię...
Już kiedy się z tamtąd wyjeżdża, człowiek czuje, że bez nich będzie ciężko.
Słoneczny i rześki poranek nie zapowiadał tego, co czekało mnie dalej.
Kończąc dzień, kiedy w nogach miałem kilka kilometrów, miałem ochotę otworzyć aparat i popatrzeć na zdjęcia, które zrobiłem.
W pamięci pozostawał obraz soczystej zieleni, przyjemnej szerokiej ścieżki i lekkiego wiatru sunącego wzdłuż zbocza. Na plecach natomiast, a szczególnie w nogach i rękach, pulsował jeszcze mocny rytm ciężkich kroków, nabity, kiedy po śniegu mocowałem się z podejściem na przełęcz.
Wchodzenie sprawia mi większą przyjemność, dlatego też, zwykle naprzeciw innym, wybieram trasę ukierunkowaną na taki właśnie profil.
Spodziewałem się, iż od północnej strony, w kotle będzie zalegał śnieg.
Z mapy wynikało, że w zasadzie ostatni odcinek, tuż przed samą przełączą, będzie bardziej stromy. I tutaj ewentualnie może być ciężej.
Śnieg o tej porze roku i przy takich warunkach nie sprawia trudności. Jest raczej ubity, choć miejscami zdarzają się pod taką warstwą wytopione jamy, w które można się zapaść.
Wejście z kijkami, bez raków, w dobrych butach, nawet po śniegu było do zaakceptowania, kiedy planowałem trasę.
Górska aura jednak, delikatnie pokrzyżowała plany. Słońce i ciepły wiatr ciągnący w górę przełęczy „wysuszył” wcześniej wydeptane ślady. Warstwa podatnego śniegu znikneła. Pozostała za to twardawa powierzchnia lekko przypruszona rudawym kurzem. Nie pozostało więc nic innego jak wczepiać się w śnieg butami i kijkami i pchać się w górę. Ścieżka pewnie prowadziłaby zakosami, mnie jednak „łatwiej” było piąć się wzdłuż linii prostej.
Kilka ostatnich kroków i jestem u celu.
Czuję jak do przewentylowanych do czysta płuc, wpływa na przemian ciepłe powietrze odbijające się od pobliskich skał i zimne, ostre, najeżone chłodem topiącego się śniegu. Przez chwilę staram się uspokoić oddech.
Czuję się jak przy zapaleniu górnych dróg oddechowych.
Szorstkość i gorąco słabnące wraz ze spowalniającym rytmem pulsu, studzę drobnymi łykami wody.
Dolomity, ...
Pozdrawiam
T