DOLOMITY ... "Les plus belles architectures du monde" i ...
... i ... no właśnie !
Nasze tegoroczne wakacje to ponownie Włochy ... ponownie Dolomity ... i ponownie Veneto oraz Wenecja.
W ostatnich latach Wenecka końcówka stała się już tradycją naszych podróży.
Decyzja o takim właśnie spędzeniu urlopu anno Domini 2011 ... zapadła już podczas wakacji w 2010 roku ... tam i wtedy !.
Przez ten między-urlopowy rok wszystko ułożyło się nam tak jak powinno i 3 września nastąpił tak długo oczekiwany wyjazd.
Tym razem pogoda w dniu wyjazdu dopisała (rok wcześniej padało jak z cebra), trasa dobrze nam znana "przebyta" już kilkukrotnie.
Wyruszyliśmy z pod domu wcześnie, bo o czwartej z minutami.
Potem pusty, pogrążony we śnie Poznań, kawałek polskiej autostrady, Świecko i dalej już niemieckie autobany ... najpierw na Berlin, później Monachium i Salzburg, aby w Siegsdorf zjechać na Austrię w kierunku Zell am See.
Później już tylko Mittersill, Felbertauern Tunnel, Lienz, Dobiaco, Cortina d'Ampezzo i po przejechaniu jeszcze około 14 km osiągamy cel podróży ... czyli miejscowość Borca di Cadore.
Z krótkimi przerwami na śniadanie, kawę, tankowanie przejechaliśmy 1250 km w 13 godzin, z czego austriacko-włoską część trasy lokalnymi drogami ... a więc widokowo wspaniale.
Cały koszt przejazdu to cena paliwa + oplata za tunel pod Taurami (Felbertauern Tunnel ).
Wybraliśmy tę trasę głównie z powodów długości, szybkości przejazdu, a także z powodów ekonomicznych.
Gdybyśmy jechali przez Insbruk , przełęcz Brenner (Brennerpass ) i Brixen (Bressanone) doszłyby opłaty takie jak :
...7 dniowa winieta (za ok. 100 km) austriackiej autostrady, ekstra opłata za Przełęcz Brenner i krótki odcinek włoskiej autostrady - koszt przejazdu byłyby więc kilkanaście euro większy.
Także już z autopsji wiedząc o częstych korkach na autostradzie Insbruk-Bolzano, szczególnie w okolicach Brenner (sobota) ... podejrzewaliśmy, że czas naszej podróży mógłby się tylko wydłużyć.
W zeszłym roku jadąc przez Brenner ... jak nie staliśmy w korku to poruszaliśmy się z "szybkością" 20/40 km/godz.
Pogoda przez całą drogę słoneczna i ciepło, autostrady bez korków więc jazda przebiegła bezstresowo ... po prostu wakacyjnie.
Nawet specjalnie nie zmęczeni tą kilkunastogodzinną podróżą, po siedemnastej zameldowaliśmy się w pensjonacie.
... o tu ...
Nasz apartament znajdował się na II p.
Składał się z pokoju dziennego i kuchni (od frontu budynku) wzdłuż całego balkono/tarasu z pięknym widokiem na góry i sypialni także z balkonem od północnej strony.
Tego dnia pozostało nam już tylko zagospodarowanie się w apartamencie i nabranie sił, by z nastaniem następnego zacząć naszą kolejną dolomitowa przygodę, tym razem jeszcze raz tak długą jak we wrześniu 2010 roku bo czternastodniową.
Dlaczego w tym roku by zagospodarować urlop, ponownie wybraliśmy Dolomity ?
... ano dlatego, że przede wszystkim Dolomity są piękne, leżą niedaleko, są to góry praktycznie dla każdego i każdy tutaj odkryje coś dla siebie.
We wrześniu w górach tych znajdą swoje miejsca tacy jak Wojtek-Franz ,Plavac, Fatamorgana etc ... także ci co chcą spróbować swych sił wspinając się po pionowych ścianach i również tacy jak my, co to lubią spacery/wędrówki ... powiedzmy bardziej "laytowe".
Na mniej obytych z górami, mniej sprawnych i "wytrenowanych" czekają kolejki i wyciągi, które wwiozą wysoko tam, skąd można podziwiać bezkresne piękno Dolomitów.
Są one także rajem dla miłośników rowerowych tras - często bardzo ekstremalnych i nie łatwych w podjazdach i zjazdach.
O Dolomitach wiele już powiedziano/napisano, najczęściej jednak to ... że to jedne z najpiękniejszych i najbardziej zapierające dech w piersiach góry na świecie.
Porównywanie ich do wież, twierdz i katedr stało się już regułą.
Do tego doliny, przełęcze, szczyty, hale, serpentyny, lasy, zielone łąki, woda w wielu postaciach, fauna i flora, kultura, historia ... czyli wszystko co natura i ludzie stworzyli w miejscu rafy koralowej nad którą w okresie triasu falowało tropikalne morze zwane Tetys (Tetyda).
Szwajcarski architekt Le Corbusier tak napisał kiedyś o tych górach:
"Les plus belles archtectures du monde" ... czyli - najpiękniejsze budowle na świecie.
... z racji "fachu" .... wiedział co pisze !
Teraz jeszcze parę słów o miejscu gdzie dotarliśmy.
Borka di Cadore to niewielka miejscowość (wg danych z 2009 roku gminę zamieszkiwały 832 osoby) leżąca w prowincji Belluno ... 14 km na południe od Cortiny d'Ampezzo.
Położona w centrum długiej doliny rzeki Boite, na wysokości 942 m n.p.m.
Otoczona górami ... od zachodniej strony przez Monte Pelmo (3169 m n.p.m.), wschodniej przez Antelao (3264 m n.p.m.), południowej Monte Penna (2196 m)i Monte Rite (2181 m) oraz północnej przez Rocchette di Soraru (2374 m).
Widok tych majestatycznych szczytów towarzyszył nam przez cały pobyt, witając i żegnając każdy kolejny dzień.
Borca di Cadore oraz pobliskie San Vito di Cadore, to praktycznie przedłużenie turystycznej zimowo-letniej oferty stolicy Dolomitów Cortiny d'Ampezzo. Równie malowniczo położone gwarantują większy spokój niż osławiona "salonowa" Cortina.
Na koniec tego przydługiego wstępu ... trzy ujecia, które zostały zrobione powyżej naszego pensjonatu, a przedstawiają wiatrowskaz na hełmie dzwonnicy Kościoła "Chiesa di San Rocco" (XVII w) w Borca di Cadore na tle oświetlonego wschodzącym słońcem Monte Pelmo.
Fotki wykonane bladym ... eee nieeee !!! ... wczesnym co prawda ! ... ale kolorowym świtem !
Czyżby tutejszy Angelo ogłaszał nasze przybycie ?
Zdjęcia moje ... aczkolwiek pomysł już niekoniecznie.
Jestem przekonany, że Małgosi (Lidii K) na pewno te ujęcia nie będą całkiem obce. :)
Pozdrawiam.