mahadarbi napisał(a):Późno dotarłam, ale udało mi się jeszcze Was dogonić przed zdobyciem szczytu
Szczyty będą !
Głownie "szczyty" naszych możliwości !
Te prawdziwe .... to są u Wojtka ! ...
... ale i my postaramy się tutaj, raz po raz, utrzymać wysoki poziom ( oczywiście o ten nad poziomem morza chodzi) ...
... i kilka "górek" tu pokazać.
plavac napisał(a):Też się bardzo cieszę, że w miarę
punktualnie zdążyłem na początek opowieści.
Czytamy, oglądamy ( z Żoną ) i wspaniale się relaksujemy.
pozdrawiamy
P.S.
"Powitanie przez Anioła na wieży" - urzekająco piękne
Witajcie ... ciesząc się również ... dziękuję !
Co do Anioła ... to rankami miałem chwilkę czasu (zanim śniadanie na stół wjechało) ...
... a i pogoda dopisała i Anioł (mimo że ruchomy) ... to cierpliwy w pozowaniu był.
Na wycieczkach, to już w marszu ... więc z jakością zdjęć bywało różnie.
Najważniejsze, że jest dokumentacja (na potrzeby relacji), a i kilka pamiątkowych do rodzinnego albumu, też udało się zrobić.
Pozdrawiamy.
-------------------------------------------------------------
Dotychczasowy odcinek trasy ... oznaczony był na mapach jako nie za bardzo wymagający i według informacji podanej na drogowskazie miał trwać około 1 godziny.
Oczywiście my szliśmy zdecydowanie dłużej.
No może nie, że szliśmy ... no bo czasami staliśmy ... i w związku z tym pokonaliśmy go w zdecydowanie dłuższym czasie.
Po pierwsze ... to nic nas "nie goniło" (jeszcze)
... a atrakcje, typu odsłaniające się co rusz widoki, roślinki, konie etc. etc. skutecznie spowolniły nasza wędrówkę.
W końcu docieramy do miejsca, skąd już Monte Pelmo nie znikało nam z oczu.
W pewnym momencie szlak się rozwidla, główna jego nitka prowadzi dalej dookoła góry w kierunku "Rifugio Venezia" , oddalonego od tego miejsca jeszcze o około półtorej godziny, a druga skręca w lewo ... w kierunku ściany Pelmo.
W tym miejscu przypomnieliśmy sobie oczywiście o Wojtku, który właśnie z tego schroniska kontynuował swoja wyprawę by zdobyć szczyty Monte Pelmo.
Lecz to wyzwanie nie dla nas ! ... dlaczego ? ... aby to zrozumieć to może przytoczę fragment opisu z przewodnika Tkaczyka:
Wejście na Monte Pelmo jest w zasadzie przeznaczone dla alpinistów, ale leży również w zasięgu bardzo doświadczonych turystów alpejskich dysponujących odpowiednim wyposażeniem. Jest to jedna z ciekawszych dróg w Dolomitach. Brak typowego oznakowania (choć np. wiele kopczyków kamiennych) i brak ciągłych ubezpieczeń.
... a niedowiarkom
... polecam zajrzeć do relacji "Franza"
o tutaj ... i wszystko stanie się jasne !
Chwilę odpoczywamy i w międzyczasie (by podziękować oraz "zameldować" i zaznaczyć tu swoją obecność) wysyłamy MMS-em pozdrowienia z załączoną fotką góry, kibicującemu nam przez cały czas przygotowań do dolomitowej wyprawy Wojtkowi.
Mimo naszego kilkukrotnego tranzytu przez Dolomity ... to właśnie Wojtek -Franz i jego relacje, zmobilizowały nas do tego, że po raz drugi znaleźliśmy się w tych górach "pobytowo".
To teraz może parę słów o samym Monte Pelmo.
Należy się to tej górze, choćby z tego powodu, że jej piękna, elegancka i majestatyczna sylwetka towarzyszyła nam praktycznie przez cały czas urlopowego pobytu ...
... i także dlatego, że jestem jej to winien ... a to z powodu Waszych komentarzy za jej "konterfekt z Aniołem" ... wykonany przeze mnie w Borca, a pokazany na pierwszej stronie.
Monte Pelmo (3168 m) ...
Maleńka grupa składająca się z jednej, potężnej góry i otaczających ją łagodnych trawiastych wzgórz. To właśnie kontrast pomiędzy Monte Pelmo , skalnym kolosem wznoszącym się wysoko ponad granicę 3000 metrów, a zielonymi halami stanowi o atrakcyjności krajobrazu.
Jest to jeden z najbardziej charakterystycznych szczytów w Dolomitach. Potężny, skalny kloc wyrasta wprost z łąk z niebotycznymi ścianami. Oglądany z oddali robi wręcz nienaturalne wrażenie kosmicznego obelisku, potęgowane jeszcze jego izolowanym położeniem. Od masywnej grani głównej odstaje, przedzielony ogromną rozpadliną zwaną La Fassura, szczyt Monte Pelmetto (2990).
cyt. "Dolomity Tom I Wschód" D.Tkaczyk.
Z uwagi na tę rozpadlinę widoczną doskonale od południowej strony, a wyglądającą jak fotel olbrzyma ... Pelmo nazywane jest "Tronem Boga".
Hmmm ... zapewne niektórzy z Was ... zapewne się zastanawiają, co skłoniło nas do wybrania na wycieczkę właśnie tego miejsca.
Jak wspomniałem, nie nadajemy się na "zdobywców" szczytów Pelmo.
Samą górę i jej potęgę, także dobrze widać z innych miejsc, jak choćby z doliny Boite, Passo Ciabiana, czy Passo Staulanza.
Także nie poszliśmy przecież dalej, w kierunku leżącego po wschodniej stronie schroniska Wenecja. Skąd jest długie (ok. 7 godzinne ), ładne podobno widokowo, ale i dość monotonne, możliwe do pokonania przez zwykłego turystę zejście do Borca di Cadore.
No bo co z autem, pozostawionym na przełęczy Staulanza, po przeciwnej stronie góry niż Borca.
No to już się tłumaczę ...
... celem naszej wycieczki był wielki skalny fragment, który oderwał się od Pelmo i leży na piarżysku pod zachodnio-południową ścianą góry.
... Ooo ... co prawda słabo, ale już go widać !
... i nawet błękit zaczął przebijać !