... czyli ... (bo to już najwyższy czas !)...
... porządny posiłek tym razem nie w apartamencie, a w tutejszym schronisku, które znalazło swoją siedzibę w w odnowionej części fortu poniżej muzeum MMM.
Mimo, że jak wspominałem nosi ono także nazwę "Muzeum w Chmurach" (Il Museo Dell Nuvole) ... to tego dnia, na całe nasze szczęście, nazwa ta nie była trafiona.
Siadamy na tarasie ... przyjemnie tu, ciepło, słoneczko grzeje, bezwietrznie, a przede wszystkim cały czas widokowo pięknie.
Mimo że myśliwymi nie jesteśmy ... to wegetarianami też nie ... a więc !
Zamawiamy "specialite della casa" ... czyli jako danie główne
pieczone mięso jaka, w ziołowo - borówkowym sosie, plus oczywiście włoską mieszankę sałat i pieczywo.
Potrawy z jaka, to atrakcja i w sumie unikatowa specjalność tego schroniska.
Tego mięsa nigdy nie jedliśmy ... a więc kolejne nowe doznanie.
Przystawką oprócz grissini maczanego w oliwie extra vergine ... jest także piękna panorama gór, więc oczekując na egzotyczną potrawę ... nie nudzimy się nic a nic.
No powiem raz jeszcze, już do znudzenia ... widoki przecudne.
Po jakimś czasie, dostajemy tę tak z ciekawością oczekiwaną potrawę.
Mięso jest bardzo smaczne ... idealnie kruche, przypominające porcję doskonałej chudej i delikatnej wołowiny, o wyraźnie wyczuwalnym smaku dziczyzny z charakterystyczną nutą ziół.
... a sałata ? ... jak to sałata we Włoszech ! ... zawsze rewelacyjna ...
Później odpoczywając po posiłku i czekając na transport, ponownie podziwiamy południowy graniczny dolomitowy mur, za nim już tylko coraz niżej, coraz bardziej płasko, aż do samego morza.
Ale na razie podziwiamy stąd tę północną ścianę grupy Bosconero, biegnąca od Cibiana di Cadore po Forno di Zaldo.
Najwyższy szczyt grupy to Sasso di Bosconero ma 2468m, inne począwszy od wschodniej strony to Croda de Cuz (2202m), Sassolungo di Cibiana (2413m), Torre Canpestrin Nord (2241).
Nie są to szyty specjalnie wysokie, lecz położenie wśród głęboko i ostro wcinających się dolin sprawia, że wyglądają imponująco. W górach tej grupy brak jest wygodnych szlaków wędrówkowych i spektakularnych ferrat, ale są one za to nieskażone cywilizacją. Podobno jest tam tylko jedno schronisko, brak jest także wygodnych dojazdowych dróg, a nawet wyciągów.
Najlepszym punktem wypadowym w tę grupę, jest właśnie przełęcz Forcella Cibiana .
Tyle w skrócie wiadomości na temat tej grupy, oczywiście zaczerpniętych z przewodnika D. Tkaczyka,
Ta strona, wygląda teraz zdecydowanie piękniej i ciekawiej niż rano ... gdy musieliśmy patrzeć na nią pod słońce.
W końcu dochodzi siedemnasta godzina , więc jeszcze ostatni rzut oka na szczyty ze szczytu i wczesno-wieczorny ptasi taniec na niebie .
Wreszcie na sam koniec pokazała nam się ... czyżby twarz Ducha Gór !
I nawet była uśmiechnięta, tak jak i nasze "pyski" zadowolone ze spędzonego tu dnia.
... nie wiem czy ją Widzicie ... my widzieliśmy ją wyraźnie ...
... czyli w tym roku nie tylko na Pagu dziwnie się działo !
Tu też "moce" były;)
Parę minut po siedemnastej, ostatnim transportem zjeżdżamy na przełęcz Cibiana.
Następnie wracamy tą samą trasą, zatrzymując się na trochę w miejscowości Cibiana di Cadore.
Powodem jest główna atrakcja Cibiana di Cadore, a mianowicie "Murales".
Fundujemy sobie tutaj jeszcze krótki spacer, by kilka z nich obejrzeć.
Wioska liczy około 450 mieszkańców i zachowała do dzisiaj oryginalną kamienno - drewnianą zabudowę, charakterystyczną dla tego regionu. Od wieków specjalnością Cibiany był wyrób wysokiej jakości kluczy, wytwarzanych na bazie miejscowych rud żelaza i do dzisiaj rzemiosło to daje podstawowe zatrudnienie wielu mieszkańcom.
Murales - to nie jest wielowiekowa tradycja, freski te istnieją tu dopiero od 31 lat.
Cibiana, aby podnieść atrakcyjność turystyczną w 1980 roku podjęła artystyczne wyzwanie dekoracji architektury miasta poprzez wielkie malowidła ścienne/freski - murales.
Najpierw malowali je lokalni artyści z Veneto. Później włączyli się do tej "akcji" także artyści z innych regionów, aż w końcu i innych krajów. Przybywali z Włoch, Niemiec, Japonii, Węgier, Szwecji, Hiszpanii, a także Polski.
Fresk wykonany przez artystę z Krakowa Feliksa Szyszko, a wykonany w 1995 roku, przedstawia woźnicę pługu śnieżnego i znajduje się budynku leżącym na szlaku w kierunku Monte Rita.
Obecnie takich obrazów jest już tutaj pięćdziesiąt pięć.
Z uwagi na brak odpowiedniego o tej porze światła, a może trochę i z powodu "wyeksploatowania" się już tego dnia mojej "twórczej weny" ...
... fotek malowidłom nie robiłem.
Ale jak to wygląda ...
można zobaczyć choćby tutaj .
Każdego roku w okresie letnim odbywa się tu także impreza pt.
"Murales Viventi" ("Żywe Murales")
Grupa szkoły artystycznej
"Arte tra passato e futuro" i mieszkańcy Cibiana di Cadore organizują wówczas dwudniowe obchody /festyn na tle fresków ... i pragną zaprezentować folklor zanikających umiejętności rzemieślniczych.
Po obejrzeniu kilku fresków ... już praktycznie w szarówce, wracamy do apartamentu.
Wieczorem ... raz jeszcze, ale już z tarasu ... spoglądamy na miejsce naszej dzisiejszej wędrówki, a mianowicie na ginącą w ciemności Monte Rite.
No i oczywiście, a jakże by inaczej !
... nasze ulubione ... już "przygotowujące się do snu" ... okryte "pierzynką" - Monte Pelmo.
Pozdrawiam.