Franz napisał(a):Moja kobieca intuicja podpowiadała, że tak właśnie się stanie.
...
----------------------------------------------------------------------
Weekend mija spokojnie, tak jak wspomniałem na odpoczynku i nabieraniu sił.
W końcu nadchodzi poniedziałek i zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, dostajemy wiadomość od Wojtka, że jest w Pozza di Fassa ... zaparkował samochód i próbuje zlokalizować nasze miejsce pobytu.
W związku z tym, iż w dolomitowych górskich miasteczkach uliczek sporo, a numeracja na budynkach dość zawiła, kierujemy Wojtka do centrum i uzgadniamy, że Gosia wyjdzie po niego … punkt „kontaktowy” to charakterystyczny sklep „SPAR”, który mamy pod bokiem.
Spotkanie odbyło się bez problemów.
Charakterystyczna „postać” od razu wpadła Małgorzacie w oko
… i po chwili byliśmy już razem.
Od tego momentu, było już tylko dobrze i bardzo dobrze.
Popołudnie i wieczór (daleko w noc) zleciał „ jak z bicza trzasł” na nieskończonych opowieściach.
Tak , tak …na nieskończonych !
Dlatego na drugi dzień do południa pozwoliliśmy Wojtkowi zdobyć tylko Col Ombert, a my w tym czasie, odbębniliśmy wizytę kontrolną w ambulatorium … aby następnie już spokojnie ponownie spędzić ze sobą wieczór, noc i środowe do południe.
Było faaantastycznie !!!
… dzięki Wojtkowi prawie zapomniałem o swojej niesprawności.
Z przewodnikami Tkaczyka i mapami w rękach cały czas „wędrowaliśmy” po Dolomitach i nie tylko.
Abyśmy nie opadli z sił i pragnienia, Małgorzata od czasu do czas zajmowała się „aprowizacją”.
Jak widać robiła to błyskawicznie
… też nie chciała, aby jakakolwiek z Wojtkowych opowieści ją ominęła.
pozdrawiam.