Kolejnego dnia ... już tradycyjnie
... budzę się gdy na dworze jeszcze ciemno.
Nie wiem starość , czy emocje ?
Cichutko wychodzę z sypialni i oczekując świtu nastawiam kawę w ekspresie.
Po kilku minutach robi się widno, a po chwili jasno.
Wychodzę na taras i stwierdzam, że już jest ciepło ...
... tylko niebo we mgle !
... i las we mgle !
Jedynie Monte Pelmo błyszczy, jakby było galwanizowane starym złotem.
Po kilku minutach wstaje także Gosia ... pewnie wyczuła zapach kawy ! ...
Okazuje się, że nie kawa ... a właśnie to moje "cichutko" , spowodowało, że już jest "wyspana".
Śniadanie etc ... i około dziewiątej opuszczamy apartament.
Jedziemy najpierw serpentynami Passo Cibiana, by po przejechaniu +- 15 kilometrów dotrzeć do Forcela Cibiana (1536 m)
Parkujemy na puściutkim parkingu położonym przy schronisku Rif. Remauro.
Dzisiejszy cel to ...
Monte Rite (2187 m n.p.m.)
Góra ta leży po północnej stronie schroniska, na jej szczyt prowadzi siedmiokilometrowa stara droga. Poprowadzona długimi łagodnie się wspinającymi długimi zakosami, by pokonać 700 metrowa wysokość od przełęczy. By ją pieszo pokonać, potrzeba na to co najmniej dwóch godzin.
Droga ta została wybudowana przez wojsko, w celu zapewnienia transportu do istniejącego tam kiedyś fortu.
Fort wybudowali Włosi w 1914 roku, na wysokości 2183 m.
W czasie pierwszej wojny światowej, w 1917 roku został on zdobyty przez Austriaków. Natomiast rok później ponownie znalazł się w rękach Włochów.
Fort był mocno zniszczony, gdyż Austriacy wycofując się wysadzili wiele jego fragmentów.
W 1918 roku przestał pełnić funkcje militarne i z czasem zaczął popadać w kompletną ruinę.
Od tego czasu docierali tu tylko okoliczni mieszkańcy, głównie myśliwi polujący w położonych na zboczach lasach, oraz nieliczni turyści.
W 1998 roku Reinhold Messner dzięki swojej kreatywności postanowił odrestaurować fort i stworzyć w nim muzeum.
Ale o tym jak i o pomysłodawcy to już może opowiem jak będziemy na górze.
W związku z tym, że Monte Rite, tego dnia to praktycznie jedyny punkt naszego planu ... to czasu będziemy mieli sporo.
Początkowo planowaliśmy wejście na górę, lecz po dokładniejszym zapoznaniu się z opisami drogi, stwierdziliśmy że lepiej zamiast na nudną wspinaczkę wykorzystać go na samej górze. Nie chcących tracić co najmniej dwóch godzin, na w sumie żmudne, dość monotonne, biegnące nie najciekawszą drogą wejście ... skorzystaliśmy z czekającego na dole busa, który za nie wygórowaną opłatą transportuje na górę.
Transfer ten zaczyna się z parkingu przy Rifugio Remauro, a kończy przy schronisku położonym w jednej z części fortu ... ciut poniżej muzeum.
Funkcjonuje on w godzinach 9:00 rano do 18.00 ... od 1 czerwca do 1 listopada (we wrześniu od 10:00 do 17:00) ... dokładnie tak jak otwarte jest muzeum.
Na parkingu jesteśmy na razie sami, więc pan wożący na górę informuje nas, że ruszymy za 15 minut.
Na wjazd, czekają też pracownicy muzeum i schroniska .
W końcu po jakiś dziesięciu minutach pojawia się jeszcze kilka osób i faktycznie po kwadransie, podnosi się szlaban i jedziemy do góry.
Po kilkunastu minutach samochodowej wspinaczki, jesteśmy na miejscu i po opuszczeniu auta od razu witają nas piękne widoki.
Ruszamy wzdłuż fortu do znajdującego się w nim muzeum ... aby ten punkt wycieczki mieć za sobą i móc poświęcić resztę czasu już naturze.
No to teraz wrócę do Reinholda Messnera
... cyt: Wikipedia.
Reinhold Messner (ur. 17 września 1944 w Brixen) - włoski himalaista i podróżnik, pochodzący z niemieckojęzycznego Południowego Tyrolu.
Autor książek o tematyce górskiej.
Jako pierwszy człowiek zdobył Koronę Himalajów - wszystkie czternaście ośmiotysięczników świata. Dokonał tego w 1986, a zdobycie kompletu szczytów zajęło mu łącznie 16 lat.
Z zawodu geometra.
Preferował w swych wspinaczkach himalajskich styl alpejski - starał się nie korzystać z tragarzy, zakładał minimalną ilość obozów pośrednich i poręczówek. Nie używał też butli tlenowych - w 1978 zdobył wraz z Peterem Habelerem w taki sposób Mount Everest (było to pierwsze wejście na ten szczyt bez użycia butli z tlenem), a następnie - samotnie - Nanga Parbat. W 1986 jako piąty człowiek na świecie mógł poszczycić się zdobyciem Wielkiej Korony Ziemi - najwyższych szczytów na wszystkich kontynentach w zaproponowanej przez siebie wersji ze szczytem Jaya zamiast Góry Kościuszki.
Po zakończeniu kariery alpinistycznej, podejmował różną działalność społeczną i polityczną.
Ostatecznie zamieszkał z rodziną w Południowym Tyrolu, we własnym zamku Juval w dolinie Senales.
Najistotniejszą rzeczą jaką w tym okresie zrobił, wydaje się właśnie projekt sieci muzeów, za pomocą których chce przybliżyć góry.
Jest już pięć takich muzeów ... ostatnie (MMM Ripa) ... otwarto w czerwcu 2011r. na Zamku Bruneck w Val Pusteria. Będąc w Bruneck w zeszłym roku, widzieliśmy związane z tym przedsięwzięciem prace.
W każdym z tych muzeów, za pomocą innych środków wyrazu, Messner opowiada o górach, o swojej nimi fascynacji a także pokorze wobec natury.
Muzeum w Zamku Firmiano koło Bolzano ... opowiada o górach w sztuce.
W tym w Zamku Juval ... przedstawiana jest sztuka Tybetu.
W Soldzie/Ortles ... tematem przewodnim są potworności lodu i mrozu - inspiracją była tu książka Christopha Ransmayra ... na ten sam temat.
Natomiast muzeum na Monte Rita otwarte w 2002 roku
MMM Dolomites ... opowiada o historii odkrywania Dolomitów.
Sama ekspozycja nazwana "Między chmurami" nie jest duża.
Składa się z kilku sal zawierających eksponaty takie jak sprzęt oraz pamiątki opowiadające historie zdobywania Dolomitów od pierwszych wspinaczy ... do czasów współczesnych.
Jest także nieduża sala kinowa, w której wyświetlane są filmy pokazujące jak wspinano się kiedyś a jak to wygląda dzisiaj.
Największe wrażenie robią wspinaczki bez asekuracji (cały sprzęt to buty i czasami rękawiczki) po zupełnie pionowych ścianach.
W miarę dokładne zwiedzanie muzeum, łącznie z obejrzeniem filmu nie zajmuje więcej jak kilkadziesiąt minut.
Wychodzimy na dach fortu (zarazem dach muzeum), który jest praktycznie zrównany z grzbietem góry, dlatego też fort od północnej strony jest praktycznie zupełnie niewidoczny.
W miejscach gdzie kiedyś były stanowiska obserwacyjne i gniazda artyleryjskie ... teraz stoją takie oto szklane konstrukcje.
Piwko, jeszcze z Polski.
Krótka przerwa na piwko i ruszamy dalej ... teraz już podziwiać 360 stopniowa panoramę.
Bo to jest TO ... po co tu przybyliśmy.
Dookoła nas góry ... doliny ... góry ... takie jak Zoldo, Agner, Civetta, Marmolada, Pelmo, Tofane, Sorapis, Antelao, Marmarole, Alpy Karnickie etc. etc.
Tyle gadania ...
... teraz będą (prawie) tylko zdjęcia, bo tak naprawdę, to one opowiadają o pięknie Dolomitów najlepiej.