Franz napisał(a):Teraz to i my wspólnie wędrujemy (abstrahując od czwartego wymiaru). Po zejściu z Catinaccio d'Antermoia, też wtedy ruszyłem na południe.
Czyli każdy z nas z innej strony świata !
Jak widać tutaj sprawdza się powiedzenie, "że wszystkie drogi .... "
longtom napisał(a):Majestatyczne.
Jakoś na tym zdjęciu wyjątkowo.
...
plavac napisał(a):Zielona kurtka wylądowała w plecaku ...
Znaczy - ciepło
Nas ta przyjemność spotkała pod koniec sierpnia
Najgorszy był całkowity brak ruchu powietrza.
Dopiero ciut wyżej, na rozstajach coś się ruszyło - być może to taka specyfika ukształtowania terenu ?
Tak było, tak było !
Zapewne położenie i kształt tej rozległej doliny
Vajolet, powoduje tutaj przy braku jakiś zdecydowanych wiatrów taki klimat. W związku z tym, iż dolina biegnie wielkim łukiem ze wschodu na północ i jest osłonięta od zachodu olbrzymią i długą granią
Catinaccio ... w tych godzinach górna ścieżka to dosłownie "plaża".
Oczywiście w sensie ciepłoty, a nie drogi.
I właśnie to spowodowało, że w pewnym momencie postanowiliśmy opuścić wyznaczony szlak i na przysłowiową "szagę", po kilkudziesięciometrowej wspinaczce trawiastym zboczem zdobyliśmy również zielone o kopiastym kształcie
wzgórze
Col de Barbolada (2373m n.p.m.).
To miejsce to swoisty balkon, a właściwie "loża reprezentacyjna" tutejszego amfiteatru.
Szerokie widoki na trzy strony świata, a za plecami tylko potężna ściana masywu.
Jest tu zupełnie spokojne, wprost kameralnie.
Wzgórek leży między wyznaczonymi szlakami, więc jesteśmy tu zupełnie sami.
W związku z tym, że na tym etapie wędrówki byliśmy czasowo "do przodu", postanawialiśmy tutaj spędzić trochę czasu, wykorzystując go na piknik, a także na trochę lenistwa w promieniach słońca.
Schodzimy perę metrów poniżej szczytu wzgórza , mościmy sobie wygodnie stanowisko i rozsiadamy się w tej widokowej loży. W ruch idą kanapki i napoje, a potem krem na twarz na odsłonięte części ciała … bo słońce w górach jak wiadomo, potrafi zaskoczyć swoją skutecznością w wysyłaniu promieni UVB, UVA … czy jak im tam jest.
My odpoczywamy … ale aparat nie !
Jak widać nie tylko my sobie wymyśliliśmy sobie takie lajtowe spędzenie trochę czasu o tej porze ... także wielu takich
na hali
Gardeccia.
Piotrze widać także "odpoczywające" busiki.
W oddali " kątem oka" podgląda nas Królowa
Marmolada.
Jest cicho i sielsko ... tylko od czasu do czasu słychać dźwięczny gwizd - świst ...
Ostrożnie się przesuwamy i wyglądamy za skałkę ...
... i okazuje się, że tacy sami to tu nie jesteśmy ... parę metrów od nas ... też się ktoś wygrzewa i rozgląda ... raz w lewo, raz w prawo.
pozdrawiam.