plavac napisał(a):Tak sobie wczoraj myślałem, że pójdziecie dalej tym szlakiem. Tak się nienachalnie narzucał na mapie
. że nie wątpiłem, że Wam także się to przytrafiło
Jeziorko osiągnięte w tempie przyzwoitym, a więc czasu mieliśmy "cały worek", przepraszam "plecak".
Mapa była ... więc zgodnie z zasadą, że jak się da ... to nie wracać tą samą drogą ... nie było innej opcji.
CROberto napisał(a):Pełna harmonia - plener natchnień......
Taaa... tam jakoś wszystko ma i jest na swoim miejscu.
Pozdrawiam.
---------------------------------------------------------------------
Spoglądamy na druga stronę ...
... i ruszamy dalej, by wspiąć się jeszcze wyżej.
Osiągamy punkt widokowy leżący u samych stóp szczytu
Sas de Pief .
Za plecami, czyli w tym wypadku od wschodu mamy skałę, ale przed nami na pozostałe trzy strony świata rozciągają się rozlegle widoki.
Niekiedy tylko trochę zakłócone zachmurzonym niebem.
Po zachodniej stronie, widzimy dzisiaj kawałek doliny Val di Monzoni i wreszcie Catinaccio (nim. Rosengarten), a pod nim naszą Pozza di Fassa ...
Wszystko jeszcze w towarzystwie mgieł i chmur, ale jednak z dnia na dzień jest już lepiej.
... bardziej na północ, grzbiet Bufaure, z bliźniaczymi skałkami, a przed nimi Col de Larsk (1901 m)
... a północny wschód wyglądał tak ...
Nasze tempo wędrówki w czasie tej wycieczki, było faktycznie bardzo, bardzo spacerowe.
Ciągłe nas coś zatrzymywało, jak nie kwiatki ... to jezioro i kaczki, potem świstak, a teraz oprócz widoków ...
... krzewinki z owocami czarnej jagody.
No i jak tu odmówić sobie takiego czerwcowego, świeżego owocowego deseru ... we wrześniu !
Znów trochę czasu zeszło, no ale przecież to wakacje
.... i nigdzie, ale to nigdzie i nic nas nie pogania !
Sas del Pief (2590 m n.p.m.)