plavac napisał(a):Ładna wycieczka. Już biorę mapę i patrzę na tą ścieżkę po północnej stronie.
Haaa ... natomiast my na kolejną wycieczkę, wybierzemy się na południową stronę doliny.
... i to wcale nie z przekory !
Pozdrawiamy.
....................................................................................
LaguselKolejna wycieczka, na którą zapraszamy odbędzie się także w obrębie doliny Val San di Nicolò.
Tym razem jednak będziemy próbowali sforsować jej południową stronę, by dotrzeć do niewielkiego jeziorka Lagusel.
Trasa ta z opisów znalezionych w Internecie wydała się nam ciekawa, a poza tym każde jeziorko w Dolomitach warte jest uwagi. Jak już wspominałem niewiele ich w tych górach.
Samochód zostawiamy tradycyjnie (bo już po raz drugi !
) … na parkingu w okolicach osady
Sauch leżącej tak prawie w połowie doliny.
Jest to dokładnie vis a vis bliźniaczych skał, po których poprowadzono nową trasę nazwaną
Via Ferrata I Magnifici 4.
Jest to według opinii ferratowców, aktualnie najtrudniejsza ferrata w Dolomitach … i jest trasą raczej typowo wspinaczkową.
Udostępniono ją w połowie lipca 2010 roku, ku pamięci 4 górskich młodych ratowników, którzy idąc w okresie Bożego Narodzenia 2009 r. na pomoc innym, sami zginęli w lawinie.
Ciekawostką jest także to, że to jedyna włoska ferrata (od 2002 r), co do której "zieloni" nie mieli zastrzeżeń.
Owszem oddano we Włoszech od 2002 roku kilka ferrat, ale wówczas, aby takowe żelazne drogi powstały zawsze odbywały się "przepychanki". Suma summarum z reguły zakończone kompromisami.
Dla zainteresowanych szkic ferraty :
TUTAJ, poza tym na YouTube jest już o niej sporo filmików.
No ale my na bliźniacze skałki tylko patrzymy i w związku z ich wspinaczkowymi atrakcjami, odwracamy się od nich na pięcie i wspinamy na przeciwne zbocze.
Następnie gdzieś na wysokości Malga Mezaselva (Mesa selva), wchodzimy na szlak nr 640, który to zaprowadzi nas nad jezioro.
Droga najpierw w miarę łagodnie wspina się wśród wysokiego gęstego lasu, by po niedługim czasie przejść w bardziej
stromą, a momentami nawet bardzo ostro pnącą się w górę.
Dzięki temu dość szybko zyskujemy wysokość, a co za tym idzie zostawiamy dolinę daleko w dole.
Okupujemy to lekką zadyszką , a nawet zgrzaniem, gdyż jeszcze po przyjemnym wilgotnym, cienistym dolnym odcinku, od pewnego momentu zrobiło się dość gorąco. Do tego dość szybkie tempo marszu i było jak było !
Trzeba było stawać i odpoczywać, ale muszę przyznać, że tym dającym hasło do postoju byłem najczęściej ja !
Mimo sporej już wysokości spotykamy znaną nam z nizin
Wierzbówkę kiprzycę, ale ona już tak ma !
Podobnie jak my
… niby z nizin, a od czasu do czasu poniesie ją w góry.
Lepiężnik w tym świetle też wygląda efektownie.
cdn.
Pozdrawiam.