16. Val di Fassa/Carazzea - Dolomitisuperski nr 05
W przewodnikach napisano o tym regionie, że "Val di Fassa to malownicza dolina, symbol Dolomitów, legendarne miejsce na narty. Otoczona szczytami Sassolungo, Catinaccio, Roda dei Vael, Marmolada, Sella... jest marzeniem każdego narciarza. Wzdłuż całej doliny Fassa są usytuowane najważniejsze ośrodki narciarskie w Dolomitach i w Alpach. Począwszy od Predazzo - Obereggen Latemar, Tre Valli, Buffaure, Catinaccio, Pozza Di Fassa, Col Rodella, Belvedere, Marmolada i wreszcie cała Sella Ronda. Miejscowości: Moena, Campitello, Canazei, Vigo di Fassa"
Na powyższej mapce dolina Fassa dosyć czytelnie wcina się między pasma górskie od Moeny u dołu do Alby u góry. Po obu jej stronach ma początek kilka stacji narciarskich. Pierwszy raz byłem tu w 2001 roku podczas mojego pierwszego wyjazdu w Dolomity. Wielki sentyment do tych gór zawdzięczam uczestnictwie w tamtej wycieczce narciarskiej. Obwożono nas wtedy po najlepszych, według organizatorów, stacjach. Codziennie jeździliśmy do innej miejscowości o niewiele mi mówiących wtedy nazwach. Canazei utkwiła mi w pamięci, bo była drugą po Marmoladzie areną pierwszych zmagań narciarskich w Dolomitach.
Wjazd na górę i powrót w Canazei możliwy tylko gondolką.
Typ gondolek jeden z wygodniejszych, nie trzeb nart trzymać w rękach i są miejsca siedzące.
Parking znajduje się bezpośrednio przy stacji.
Z Campitello natomiast wjeżdża się na górę kolejką linową.
W skład Val di Fassa wchodzą cztery ośrodki. Niestety nie są on ze sobą połączone bezpośrednio siecią wyciągów i nartostrad. Trzeba się między nimi przemieszczać autem bądź skibusami.
1.Canazei - Campitello z terenami pod Belvedere leżącymi bezpośrednio na szlaku Sellarondy.
2.Pera - Vigo di Fassa, tereny pod Catinaccio
3.Alba - Pozza di Fassa z terenami na Ciampacu i Buffaure
4.Carazzea z terenami po drugiej stronie grzbietu Catinaccio pomiędzy Passo Costalunga i Passo Neigra.
Każdy z osobna mógłby stanowić samodzielną stację narciarską. Połączone są w jeden ośrodek Val di Fassa, który z kolei włączony jest w system Dolomiti Superski.
Zjeździłem na nartach w całości pierwsze trzy ośrodki. Przez ostatni tylko przejeżdżałem autem widząc zaledwie kilka dolnych stacji wyciągów. Jest on dopiero w planach i raczej bardzo odległych. Kolejny wyjazd ma już tak bogaty harmonogram, że trudno cokolwiek do niego dodać.
Króciutki przegląd tutejszych ośrodków zacznę od Canazei - Campitello. Jest on jednym z częściej odwiedzanych do którego wjeżdża się między innymi gondolą z Canazei albo kolejką linową z Campitello.
Pierwsza miejscowość leży na wysokości 1460m n.p.m.. Jest z niej blisko na Marmoladę, Sella Rondę, czy wreszcie na Catinaccio i Ciampac. Jest to zarazem centrum narciarskie i jednocześnie centrum rozrywki. Sporo tu miejsc urozmaicających życie narciarza "po nartach". Dyskoteki i puby otwarte są do późnych godzin nocnych. Ostatnia informacja jest zaczerpnięta z przewodników, bowiem nie sprawdzałem tego osobiście. Natomiast mogę stwierdzić, że sporo tu knajpek, kawiarenek i sklepików, które miałem przyjemność odwiedzić.
Nieco poniżej w dolinie leży Campitello di Fassa mała, śliczna, bardzo spokojna miejscowość położona bezpośrednio pod kolejką na Col Rodellę.
Narciarsko nie jest to rejon wymagający zwiększonych umiejętności. Trasy są łatwe o łagodnym nachyleniu. Niestety, zazwyczaj panuje tutaj spory tłok. Tłumy narciarzy kręcących się wokół Selli stanowią nieodłączny tutejszy krajobraz. W tym roku miałem przyjemność dwukrotnie tamtędy przejeżdżać, więc w tym odcinku to wszystko o tym.
Col Rodella
Drugi ośrodek to tereny pomiędzy Perą a Vigo di Fassa. Od Vigo di Fassa po Albę jedzie się przez jeden zabudowany obszar. Napis końcowy jednej miejscowości jest początkowym kolejnej. Jadąc wzdłuż doliny nie sposób nie przejeżdżać pod wyciągiem krzesełkowym w Pera, przecina on szosę i wspina się gdzieś w góry porośnięte lasem. Stacja kolejki z parkingiem znajduje się tuż przy szosie.
Terenów narciarskich jest tutaj akurat na dwie, może trzy godziny z wypiciem bombardino w którymś ze schronisk na Catinaccio. W przewodnikach zapewniają, że gruba pokrywa śniegu jest zapewniona dzięki urządzeniom do sztucznego naśnieżania. Podczas mojej bytności tam łatwo to było zweryfikować już po przejechaniu kilku metrów kolejką. Dookoła czuć było w powietrzu wiosnę a trasa zjazdowa miała grubą warstwę śniegu.
Na tereny tej stacji można dotrzeć nie tylko wyciągiem krzesełkowym z Pera di Fassa, ale również kolejką linową z Vigo di Fassa. Z wysokości 2000 metrów, na których położone jest Ciampedie, co oznacza "Boskie pole", rozciąga się widok na masyw Catinaccio, znany także jako Rosengarten, ze szczytami Torri del Vajolet. Widoczne jest także Sassolungo, Sella, Marmolada, Sasso Vernale, grań Costabella, Buffaure, Monzoni i Vallaccia. To tak dla zobrazowania malowniczego położenia stacji. Przez to, że jest raczej nisko położona widok na wyższe pasma potęguje ich wielkość.
Z lewej Piz Selva 2945m i z prawej Sas Pordoi 2925m a za nim widoczny piramda Piz Boe 3152m
Przeczytałem na jakimś portalu przy prezentacji tej stacji takie zdanie "Gwarantująca dobrą zabawę, ale wymagająca dużej sprawności, trasa Thoeni ciągnie się przez 4,5 km i biegnie od Ciampedie w dół do Vigo di Fassa". Niestety południowa wystawa spowodowała na początku kwietnia całkowite jej rozmiękczenie. Zjeżdżaliśmy w dół z duszą na ramieniu po śnieżnym błocie i kałużach. Dotarliśmy do kolejki mocno przemoczeni. Jazda taką nartostradą byłaby z całą pewnością przyjemnością tylko w innym terminie. Prowadzi ona w przepięknej scenerii. W przecince leśnej mocno się kręci, czasem o 180stopni. Jest dobrze zabezpieczona siatkami, by przy większej prędkości nie wlecieć na drzewa.
Thoeni za siatką.
Sporo tu terenów dla dzieciarni.
Wyczytałem też, że "najbardziej wybredni narciarze mogą spróbować swych sił na czarnej trasie Alberto Tomba, bo ta właśnie trasa przez wiele lat była miejscem treningów samego mistrza". Oczywiście nie mogliśmy się oprzeć, aby jej nie przetestować. Czarna trasa, ale nie aż tak, aby przeciętnie jeżdżący miał z nią jakiekolwiek problemy.
Przejechaliśmy się po wszystkich nartostradach o wymownych dla znających się na sporcie alpejskim nazwach. Gdybym miał ocenić pod względem narciarskim tą stację to otrzymałaby wysoką notę. Trasy o wszystkich stopniach trudności, dobrze naśnieżone i co dla mnie ważne nie było tłumów.
Posiedzieliśmy chwilę przy piwie na Campedie, gdzie do wyboru było kilka schronisk. Zjazd do parkingu prowadził trzykilometrową, bardzo dobrze zmrożoną trasą, po północno-wschodnim zboczu. Była ona dosyć kręta z kilkoma przewężeniami. Szczęście dla mnie, że narciarzy jak na lekarstwo to też mogłem sobie na niej trochę poszaleć
Meta w Pera.
Na razie wystarczy. Ostatni rejon w Val di Fassa trochę później. Pora teraz wracać na tegoroczne trasy.