Nasz mini-apartament (proszę o nie zwracanie uwagi na „twórczy” bałagan)
Ogólnodostępna kuchnia (tak wyszło, że miałyśmy ją do wyłącznej

dyspozycji):
Czwartkowy ranek rozpoczął się prześliczną pogodą , nie można było tego nie wykorzystać

!
Opcje wycieczki były dwie, wszystko zależało od tego, czy da się gdzieś podjechać bez ruszania auta z parkingu (jedyna „kierownica” zasłużyła bowiem na odsapkę po środowej podróży), a z komunikacją publiczną w Boże Ciało

mogło być różnie…
Wariant dojazdowy przewidywał dalsze wędrowanie na Gęsią Szyję (punkt startu był w zasadzie obojętny) i przy takim słoneczku

jakie nas obudziło, ta wersja najbardziej mi odpowiadała. Jednak czy

uda nam się złapać jakiegoś busika? Przecież gdy będą odjeżdżały z Zakopanego, na pewno będzie w nich komplet pasażerów! Dziwne, gdyby miało być inaczej…
Tym, czy będą jechały przez Chłabówkę i dalej przez Zazadnią, pomimo zamknięcia drogi na łączniku z szosą Bukowina – Łysa Polana, nie musiałyśmy się kłopotać

. Wiedziałyśmy bowiem od naszego gospodarza, że busiki tamtędy przejeżdżają, chociaż teoretycznie nie mogą

. Robią to nawet wtedy, gdy drogowcy pracują, tym bardziej będą jeździły w święto!
Co jednak, jeśli nie znajdą się

trzy wolne miejsca dla nas ? Wówczas zrealizujemy plan B – od razu pieszo, tyle że krócej, na Wielki Kopieniec.
Zanim jednak zaczniemy człapać górskim szlakiem, dobrze byłoby wypić kawkę

. Nie zabrałyśmy jednak z domu żadnej kawiarki (nasi panowie wzięli je sobie na tratwy), więc musiałyśmy to zrobić poza naszym pensjonatem. Na Górnej Chłabówce jest praktycznie jedno miejsce, gdzie można to zrobić – w hotelu „Karolówka”, tuż obok przystanku autobusowego. Tyle ż, chociaż to długi weekend, w okolicach hotelowej restauracji

nie było widać nawet śladu życia… Uznałyśmy, że wobec tego podejdziemy szosą aż do Cyrhli, na kawkę do „Siedmiu Kotów”

. Przy okazji będziemy obserwować stan zagęszczenia w busikach, dzięki czemu wyjaśni się , czy oby Kopieniec nie będzie jedyną realną opcją

wycieczki
Od restauracji w Cyrhli musiałybyśmy cofnąć się do początku szlaku tylko odrobinkę, więc w sumie wybór kawkowego kierunku był niezły

.
A więc ruszamy!
Cyrhla z Chłabówki wydaje się być tuż tuż.
Tyle, że szosą jest

nieco dalej. A skrótu

nie ma...