Dawna nazwa Karłowa to Carlsberg … Nie od piwa jednakże (chociaż pewnie czasem da się wypić carlsberga w jakiejś tutejszej restauracji, my akuratnie mieliśmy szczęście do innych marek), a od założyciela osady - cesarza Karola VI, ostatniego męskiego potomka z dynastii Habsburgów.
Restauracja Carlsberg (fotka z netu):
Od początku istnienia (1730 r.) była to osada leśników i być może tak by zostało, gdyby nie Szczeliniec, który jako cel turystyczny „odkryto” w 1790 r., kiedy w pobliżu Karłowa (na górze Ptak) rozpoczęła się budowa fortyfikacji (o Forcie Karola nieco więcej będzie w jednym z kolejnych odcinków).
Pierwszym przewodnikiem po Szczelińcu (a przy okazji od 1813 r. pierwszym mianowanym przewodnikiem na terenie Europy) był Franciszek Pabel, późniejszy sołtys Karłowa, a w czasach powstawania Fortu Karola ordynans majora von Rauch kierującego budową.
Pabel tak umiłował Szczeliniec, że wiele czasu poświęcił na jego przystosowanie do zwiedzania, część schodów wiodących na szczyt zachowała się od tamtych czasów aż do dziś… Franz Pabel osobiście prowadził turystów na Szczeliniec (czasem nawet cztery razy dziennie) przez 71 lat swego życia, a dożył ich ponad 87…
W sumie to nie wiem, czy oprowadzanie po Szczelincu to było tylko hobby Pabla, czy raczej niezły interes? No bo oprócz tego, że został „kasjerem Szczelińca” (opłaty za wstęp pobierano od 1804 r., z nich jednak finansowano wydatki na zagodpodarowanie turystyczne), niezłe dochody przynosiła gospoda prowadzona przez żonę Pabla, pieniążki płynęły też z wynajmowania lektyk, w których wnoszono na szczyt niektórych bardziej leniwych, ale majętnych amatorów niezwykłych widoków.
Fotka z netu:
My „musieliśy” dojść na szczyt pieszo (odrestaurowanym z funduszy unjnych szlakiem im. Franciszka Pabla – przy wejściu na trasę stoi stosowny kamień pamiątkowy), na dodatek na własną odpowiedzialność .
Na szczęście nie obawialiśmy się niezdrowego powietrza, jakim straszono ongiś kuracjuszy z Dusznik czy Kudowy. Z tego właśnie powodu ze Szczelińca zrezygnował Chopin, o czym wpomniał w jednym ze swych listów: „miejsce z którego widoki zachwycające, ale dla niezdrowego powietrza na samym wierzchołku, nie wszystkim dostępna, a ja jestem jednym z tych pacjentów, na nieszczęście którym tam nie wolno”.
Może owo niezdrowe powietrze do były wyziewy z Diabelskiej Kuchni ? No bo przecież nie gazy, jakie wydzielały gnijące szczątki organiczne na dnie morza, jakie było tutaj jakieś 100 milionów lat temu pod koniec kredy i z którego później ruchy górotwórcze podniosły ławice piaskowca, które utworzyły Góry Stołowe…
Przy deptaku wiodącym do podnóża Szczelińca znajduje się kilka miejsc, gdzie w sezonie można coś przekąsić lub wypić – tej ostatniej soboty 2013 roku czynna była jednakże tylko restauracja „Carlsberg” i restauracja „Hejszowina”. Pozamykane były kioski z pamiątkami, nie było też chętnych do wystawiania się na wiatr ze straganami, nie była także czynna kasa z biletami wstępu na Szczeliniec. Oczywiście, z powodu zamkniecia wyżej wymienionych, braków nie odczuliśmy . Tak samo z powodu nieczynnego Parku Dinozaurów , bo już samo ogrodzenie i to, co zza niego wystawało, nie zachęcało do odwiedzin. Czyżby byli tacy, co lubią takie koszmarki?