Dolny Śląsk i nieco dalej... (Sokołowsko)

Pierwsza część trasy to dość głęboki wąwóz (potem brzegi łagodnieją), którego dnem płynie rzeka z wręcz krystaliczną wodą.
Widoki cały czas fajne , ale od czasu do czasu trzeba skupić się nie na nich, lecz na przeszkodach .









Pierwszy mostek w niewielkiej odległości od Płocicza:







Dalej znów normalnie…







… tylko rzeka zadziwia sporą szerokością, jak na tak niewielki dopływ.

Malowniczo (i dość różnorodnie) jest przez cały czas. O nudzie nie ma mowy!

A co było po Hamer Młynie - gdzie pojechaliście?


Pozdrawiam

Jacek S napisał(a): A co było po Hamer Młynie - gdzie pojechaliście?

Zapomniałam .... napisać o tym, bo oczywiście pamiętam, gdzie byliśmy .
Jakoś przez weekend uciekło mi, że nie zakończyłam rowerowej wycieczkii szybciutko "spłynęłam"....
Uzupełnię pominięte - zapewne dokleję to do jakiegoś z porzednich postów, aby wycieczka była kompletna przed opisaniem spływu. Może jutro lub pojutrze znajdę trochę czasu?

dangol napisał(a):A to już Hamer Młyn…

2009:

2013:

1013:

Widzę, że już od tysiąca lat tam zaglądacie.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a): Widzę, że już od tysiąca lat tam zaglądacie

Tak się złożyło

A tak na poważnie... w jednym z kolejnych odcinków pokażę miejsce, w którym życie toczyło się w jeszcze dawniejszych czasach. Zapewne, gdybym wówczas była na świecie, to musiałabym być i tam...

dangol napisał(a):Widoki cały czas fajne

Dostrzegam nawet pewne plusy w stosunku do pływania kajakiem po Morzu Egejskim.

pzdr

Dla mnie plusów jest sporo, chociażby brak fal i płytka woda oraz możliwość wysiadania z kajaka w tym momencie, kiedy się chce, bo do brzegu blisko . No i wiosłować czasem nie trzeba wcale, bo nurt sam niesie...

Kolory wokół inne, ale to już kwestia gustu, dla mnie na Milos też byłoby atrakcyjnie

Jacek S napisał(a): A co było po Hamer Młynie - gdzie pojechaliście?

UZUPEŁNIAM

Mijamy most przy leśnictwie Wiśnica.





Według orientacyjnych czasów na stronach firm wypożyczających kajaki, powinniśmy tu być po około 2 godzinach od startu. Jesteśmy znacznie szybciej, chociaż nie wysilamy się zbytnio przy wiosłowaniu (nurt jest dobry, sam niesie ). To korzyść płynięcia tylko w dwa kajaki, przeszkody mijaliśmy sprawnie, nie było strat na ewentualne czekanie na tych, którym takie ewolucje wychodzą gorzej...

Postanawiamy, że postój na śniadanie zrobimy sobie już niedługo, czyli za połączeniem Kuśni i Rudej (co następuje jakieś 30 – 50 m dalej). Ciekawe, bo wpływająca do Kuśni (fotki z tego miejsca nie mam niestety) Ruda jest dużo węższa, dlaczego więc to ona przyjmuje dalej nazwę dla obu rzek?

Po mniej więcej 5 minutach od mostu trafiamy na wyśmienite miejsce na postój









Tradycyjnie (czyli przy zimnej parówce i piwku ) spędziliśmy w tym urokliwym miejscu około pól godziny.











Nie było żadnych oznak zbliżającego się pościgu kolejnych niebieskich superkajaków...

Mam pytanko - pomiędzy Rekowem a Lipnicą jest strzałka w bok na jakąś wieżę widokową - byliście tam?


Pozdrawiam

dangol napisał(a):Ruda jest dużo węższa, dlaczego więc to ona przyjmuje dalej nazwę dla obu rzek?

A może jest dłuższa albo głębsza i więcej wody w niej płynie

longtom napisał(a): może jest dłuższa albo głębsza i więcej wody w niej płynie

Dłuższa nie jest, to pewne! Ilości wody nie mierzyliśmy , ale skoro kajaków tamtędy nie puszczają , tylko Kuśnią,, to przypuszczalnie wody mniej...

Jacek S napisał(a): pomiędzy Rekowem a Lipnicą jest strzałka w bok na jakąś wieżę widokową - byliście tam? P

Owszem, kiedyś byliśmy , ale akurat z tej wycieczki rowerowej fotek nie mam (no, może jakąś „papierową”, ale i tego pewna nie jestem).

Góra nazywa się Siemierzycka – jest najwyższym wzniesieniem w rejonie Bytowa.
Co do widoków z wieży, to mam nieco przymgloną pamięć, ale wydaje mi się, że nie były one porywające, bo wieża otoczona była dość wysokimi drzewami, które skutecznie ograniczały panoramiczność. Trochę czasu jednak minęło od naszej wizyty, więc może coś powycinali i widać więcej?

Jak skończę z Rudą, to „pojedziemy” na inną wieżę widokową, w sumie dość blisko od Siemierzyckiej , chociaż zjazd do niej nią (przynajmniej od wspomnianej przez Ciebie drogi) oznakowany nie jest…
Moim zdaniem, warto nadłożyć kilka kilometrów (autem może będzie kilkanaście) i odwiedzić Górę Lemana . Jak dla mnie - ciekawsza od Siemierzyckiej. Na rowery jednakże okolice obu tych miejsc bardzo fajne .

Kolejny odcinek rzeki:

















Przed nami most w wiosce Suszka.

Wysiadamy z kajaków, żeby opracować strategię przeprawy, bo pod mostem jest spory spadek pełen wystających kamieni…
Przy okazji oglądamy rosnący w pobliżu pomnik przyrody – dąb Zygmunt, mający około 6 m obwodu, wysokość około 30 m.







W pobliżu znajduje się pamiątkowy głaz poświęcony leśnikowi Zygmuntowi Kaczmarkowi - który często gościł w okolicach Suszki.



Przepłynięcia w kajakach pod mostem nie ryzykujemy, ale nie ma potrzeby przenoszenia sprzętu górą. Wystarczy wysiąść i pilnować, by nieobciążone kajaki przepłynęły bezpiecznie przez kamieniste bystrze . Zaraz za mostem koryto Rudej przegradza powalone ogromne drzewo, nie ma obawy, ze kajak ucieknie .







„Oszczędność” czasową mamy coraz większą, teoretycznie Suszkę powinniśmy minąć po pięciu godzinach, nam trasa zajęła niespełna trzy.