Została nas piątka. Zanim zasiądziemy na dobre w aucie i wyruszymy w drogę powrotną do Wrocławia, w planie mam(y?) jeszcze leczniczy kubeczek wody zdojowej i obiad. Ponieważ nie mamy pojęcia, gdzie w Świeradowie dają dobrze zjeść, poddamy się losowi - to znaczy ulotce rozdawanej na parkingu pod wyciągiem przez Pana Rekina
.
Co prawda, nazwa
Świerkowa Karczma zupełnie nie pasuje do stroju naganiacza (jak się okaże, menu również
), ale decyzja i tak już zapadła, że zjemy
właśnie tam.
Ponieważ wiatr cały czas szaleje (to pewnie początek tego huraganu, co nadciąga z Hiszpanii), spacer po całym uzdrowisku
nie ma sensu. Pójdziemy
tylko do pijalni na zdrową wodę.
Auto zostawiamy pod budynkiem Zarządu Uzdrowiska. Do celu stąd mamy bliziutko, w zasadzie wystarczy przejść na drugą stronę ulicy i już jesteśmy przy Domu Zdrojowym. Widoczny za skwerkiem kościół św. Józefa i NMP (1898, rozbudowa 1978-79) obejrzymy może kiedyś przy kolejnej wizycie w zdroju...
Symbolem uzdrowiska jest żaba
jej wizerunek można zobaczyć na płaskorzeźbie na tarasie spacerowym naprzeciw wejścia do pijalni.
Dzięki żabie, a konkretnie
martwej żabie, w 1933 r. odkryto że tutejsze źródła wody są radoczynne. Leżały sobie żabie zwłoki w jednym ze źródeł dość długo i nie rozkładały się zupełnie. Fakt ten zapoczątkował dokładne zbadanie właściwości wody źródła, wkrótce odkryto kolejne radoczynne ujęcia.
Świeradowskie wody mineralne i ich lecznicze właściwości znane były jednak dużo wcześniej, już w XVI w. pisali o nich ówcześni lekarze. W 1739 roku komisja powołana przez właściciela tych ziem hrabiego Schaffgotscha potwierdziła lecznicze działanie wody. W roku 1754 wybudowano nad źródłem dach, obok postawiono dom dla dozorcy. Pierwszym kuracjuszem odnotowanym z nazwiska był niejaki Kloss
. Kuracjuszy przybywało, więc w 1768 r. wzniesiono pierwszy dom zdrojowy. Gdy w 1895 r. pożar zniszczył większość zdrojowej zabudowy, czym prędzej przystąpiono do odbudowy i już w 1899 r. kuracjuszy przyjmował nowy Dom Zdrojowy, który działa do dziś.
Na wieży zegarowej wysokiej na 46 m znajduje się taras widokowy, który jesienią ubiegłego roku został udostępniony do zwiedzania (bilet chyba 5 zł). Nie jesteśmy jednak zainteresowani wejściem na górę, już nam na dzisiaj wystarczy wietrznych punktów widokowych
.
Wejdziemy za to do Hali Spacerowej, aby poprzechadzać się po niej z kubeczkiem źródlanej wody i poczuć się jak prawdziwi kuracjusze
.
Aby napić się wody z tutejszego źródła, trzeba ją sobie nabyć za drobną opłatą (50 gr za plastikowy kubeczek - gdy się ma już naczyńko, to dolanie kosztuje 30 gr) w okienku tuż przy wejściu.
Woda podawana jest w wersji zimnej lub letniej. Zgodnie z ulotką, jest to niskomineralizowana szczawa wodoroweglanowo-wapniowo-magnezowa z żelazem, fluorem i radonem, działająca korzystnie na układ hormonalny, zwiększająca wydzielanie kwasów żołądkowych, pobudzająca perystaltykę przewodu pokarmowego i obniżająca poziom cukru we krwi.
No to pijemy
A także spacerujemy po świeradowskiej pijalni - najdłuższej
krytej hali spacerowej na Dolnym Śląsku (80 m) .
Jest to drewniana budowla łącząca dwie części Domu Zdrojowego, z szybami i ścianami ozdobionymi namalowanymi motywami roślinnymi. Na wprost głównego wejścia, nad małą sceną, widnieje stylizowany kolorowy herb fundatorów - rodziny Schaffgotschów.
I to już koniec zimowego weekendu. Pora myśleć o kolejnym, może już w będą ślady wiosny
?