Jestem przy budynku głównym sanatorium założonego przez doktora Brehmera (ul. Słoneczna 4 / ul. Różana)…
(fotka z netu)
Sokołowsko (dawniej Görbersdorf) w 1849 r. nabyła od Hochbergów (właścicieli Książa) Maria von Colomb, siostrzenica pruskiego marszałka Bluchera. Interesowała się ona balneologią, zwłaszcza leczeniem prysznicami i zimną wodą, za pożyczki sfinansowała budowę takiego zakładu w Sokołowsku. Niestety, nowy kurort nie przynosił dochodów, mało kto tu przyjeżdżał. Maria pożyczek nie spłacała, więc wierzyciele w 1854 r. posłali ją do więzienia za długi.
Uzdrowisko za niewielką kwotę przejął w 1855 roku jej szwagier Hermann Brehmer, lekarz specjalista pulmonolog. W 1859 roku uzyskał odpowiednią koncesję od rządu pruskiego uruchomił pierwsze na świecie sanatorium przeciwgruźlicze, kładąc nacisk na leczenie klimatyczne świeżym górskim powietrzem. Wtedy było nowe podejście do leczenia gruźlicy, bo do tamtej pory panowało przekonanie, że gruźlików najlepiej leczyć w klimacie śródziemnomorskim. Doktor Brehmer uważał jednak, że że wysoka temperatura i południowy klimat są zdecydowanie niekorzystne dla chorych na płuca.
W górskim sanatorium kuracjusze spacerowali po leśnych ścieżkach, wypoczywali w słońcu na werandach, wykonywali specjalne ćwiczenia oddechowe. Doktor Brehmer stworzył przy sanatorium wielki kompleks parkowy z licznymi ławeczkami i altankami wśród zieleni. W leczeniu stosowano też było zdrowe żywienie - dużo mięsa, jarzyn, masła, śmietany oraz pełnotłustego mleka. Posiłki podawano w regularnych odstępach czasu, pięć razy dziennie. Niektórym chorym zalecano natryski z zimnej wody – do 3 do 8 stopni Celsjusza – połączone z rozgrzewającym nacieraniem. Kuracja mogła się odbywać przez cały rok, a wszystkie zabiegi dostosowywano do potrzeb pacjenta, który znajdował się pod stałym nadzorem lekarza. Takie leczenie przynosiło rezultaty, nawet jeśli nie udawało się całkowicie wyleczyć chorego na gruźlicę, to poprawa była znaczna. Przed odkryciem prątka gruźlicy przez Kocha (lata 80.XIX) i wprowadzeniem szczepień w 1921 roku, gruźlica była niezwykle groźną chorobą dla wszystkich, bez względu na ich status i majątek.
Skoro więc metody stosowane w sanatorium Brehmera przynosiły pozytywne efekty, nic dziwnego że miało wzięcie u licznych kuracjuszy . Już w latach 70.XIX liczba chętnych przekraczała możliwości zakładu leczniczego doktora Brehmera. Na początku XX wieku miejscowość była przygotowana na przyjęcie około tysiąca kuracjuszy.
Brehmerowi w leczeniu towarzyszyło wielu współpracowników, w tym Theodor Römpler (o cmentarzyku jego rodziny wspominałam przy okazji spaceru ścieżką przyrodniczą ), zarządzający dużym budynkiem sanatoryjnym zwanym dziś „Biały Orzeł”. Römpler przyczynił się do zbudowania w wiosce kościoła protestanckiego, a w kuracyjnym parku dzięki niemu powstała prawosławna cerkiewka (ta, która pojawiła się na początku mojej relacji z Sokołowska i do której jeszcze wrócę pod koniec spaceru).
Jednym z ważniejszych współpracowników Brehmera był polski lekarz pulmonolog, dr Alfred Sokołowski, który w 1874 roku trafił do uzdrowiska jako pacjent, a ostatecznie został tu jako lekarz. Po śmierci Brehmera (1889 r.) kontynuował i doskonalił jego metody leczenia gruźlicy płuc. To na cześć doktora Sokołowskiego po II wojnie światowej wioska zyskała nazwę Sokołowsko, a potok płynący przez miejscowość nazwano Sokołowiec.
W kurorcie leczyło się wielu gości, wprowadzone tu nowatorskie metody zainspirowały ponoć Tytusa Chałubińskiego do założenia podobnego uzdrowiska w Zakopanem.
Kiedy Niemcy przegrali w czasie II wojny światowej, wieś zajęli Rosjanie, lecz wkrótce oddano ją władzom polskim. Niemieckich mieszkańców wysiedlono do Niemiec, a w ich miejsce przyszli polscy przesiedleńcy. Oficjalnie w 1946 roku Görbersdorf stał się Sokołowskiem. Nadal funkcjonował jako uzdrowisko, tym razem o profilu leczenia chorób dróg oddechowych, co oczywiście wiązało się też z leczeniem przeciwgruźliczym. Sanatorium zmieniło nazwę ma „Grunwald”...
Inne sukcesy na polu walki z gruźlicą podkopały sens jednak jego istnienia, sanatorium popadło w ruinę. Pod koniec lat 70.XX najstarsza część sanatorium została rozebrana, a w 2005 roku reszta spłonęła. Na szczęście dzięki Fundacji Sztuki Współczesnej „In Situ” (wykupiła obiekt dwa lata później) zaczął się remont. Prace wciąż trwają, ale już teraz wewnątrz działa Międzynarodowe Laboratorium Kultury wraz z Archiwum Twórczości Krzysztofa Kieślowskiego.
Sokołowsko stało się modne (aczkolwiek do czasów świetności wciąż mu daleko ), zwłaszcza wśród artystów. Ostatnimi laty z pewnością zainteresowanie dawnym kurortem wzmocniła powieść „Empuzjon” Olgi Tokarczuk, pierwsze jej dzieło po otrzymaniu Nagrody Nobla.