Wracając do jedzonka… Wypada wspomnieć o tradycyjnej potrawie kaszubskiej, którą niestety obecnie rzadko da się spotkać w przybytkach lokalnej gastronomii.
Nam się kiedyś udało, gdy przed laty w Borowym Młynie przez jakiś czas działało Bistro w miejscu dawnego „Bociana”. Tyle, że nie do końca było to danie takie, jak w starych przepisach (konsultowanych z naszą Gospodynią-Seniorką
), gdyż zamiast kaszy gryczanej w Bistro stosowano kaszę jęczmienną. Ale i tak było OK, ta kasza zresztą pojawia się w nowszych przepisach! Początkowo dani było dostępne w zasadzie zawsze, potem trzeba było wcześniej zamówić (ale to rozumiem, gdyż przygotowanie wymaga czasu), w końcu danie całkowicie zniknęło z menu, w końcu
samo Bistro też…
Kilka razy my sami pokusiliśmy się o zrobienie ciszki. To co wyszło, znalazło uznanie
u Gospodarzy naszej miejscówki. Kiedyś też robili, ale odpuścili właśnie z powodu pracochłonności, przy liczebnej rodzinie to całkowicie zrozumiałe
. Ponieważ przygotowanie ciszki wymagało dużo pracy i czasu, na Kaszubach danie to przyrządzano zazwyczaj na specjalnie okazje lub jako potrawę świąteczną.
W internetach można wprawdzie trafić na przepisy uproszczone, ale w warunkach biwakowych ten oryginalny jest łatwiej (aczkolwiek niezbyt szybko ) wykonalny.
W kuchni kaszubskiej ziemniaki i kasza gryczana były dawniej charakterystyczne w potrawach, oczywiście poza daniami rybnymi. Ciszka wykorzystuje oba te produkty, danie nie jest drogie
, tylko napracować się przy nim trzeba
.
Gotujemy kaszę gryczaną na pół-miękko ( uważając, żeby całkiem nie rozgotować, lepiej sypka niż rozciaplana). Ziemniaki (oraz troszkę cebuli) trzemy na tarce o drobnych oczkach i nieco odciskamy (ale zbyt suche być nie mogą). Można też dodać troszkę ugotowanych kartofli, ale to już modyfikacja oryginalnej receptury (nam pasuje). Niektórzy dodają do masy jajko, ale nie jest ono niezbędne.