Dolny Śląsk i nieco dalej... (Gochy)

longtom napisał(a):
Nie dość, że przedziwny, to jeszcze cierpliwy.

A czyż ma coś więcej do zrobienia ?

Obiekty niezidentyfikowane ...

Tygrzyk…

W przerwie od kaszubskiego „robactwa”, wczoraj zadbałam o trochę kultury .
Pamiętacie, jak pokazywałam zrekonstruowane barokowe organy Englera we wrocławskim kościele garnizonowym? Wspominałam wówczas, że latem odbywają się bezpłatne koncerty. Tyle, że grają wówczas studenci akademii muzycznych…
Wczoraj jednakże była okazja posłuchania, jak organy brzmią , gdy gra Piotr Rojek, dziekan Wydziału Instrumentalnego i kierownik Katedry Organów, Klawesynu i Muzyki Dawnej na naszej Akademii Muzycznej, mający zasługi w odbudowie organów Michaela Englera. Prawie godzinny koncert dla wszystkich chętnych wrocławian został zorganizowany przez NOT jako część obchodów Światowego Dnia Inżyniera dla Zrównoważonego Rozwoju. Inżynierem nie jestem, ale jako wrocławianka chętnie przyjęłam zaproszenie na bezpłatny koncert. Ucztą dla uszu było zwłaszcza wysłuchanie Toccaty i Fugi d-moll Jana Sebastiana Bacha ( utwór kojarzy chyba każdy, więc i ja ). Poza tym można było usłyszeć jeszcze trzy utwory Bacha (21 marca przypada rocznica urodzin kompozytora, stąd wybór jego dzieł był oczywisty) oraz improwizację pana Rojka.

A na Gochach dźwięki wydają ptaki, czasem też jakiś świerszcz polny…

Danusiu , biorąc pod uwagę artystę i akustykę kościoła garnizonowego , takiego koncertu tylko pozazdrościć


Pozdrawiam
Piotr

Normalnie zoo i do tego za darmo

pzdr

Mikrokosmos Super


Pozdrawiam
Piotr

Fauny wszelakiej jest sporo, nie tylko owadów . Te większe jednakże są płochliwe i fotki ciężko ustrzelić - zanim się za to zabierze, zwierza już nie widać .
W kolejnym odcinku będzie jednak kilka okazów ciut większych od robactwa

Jeże…

Żmije (nie tylko te z widocznym zygzakiem, częsta jest tu także odmiana melanistyczna) …

Brrrr

Niedaleko nas, przy młodniku na drodze, którą bardzo często jeździliśmy rowerem (a i na piechotę , idąc na kurki, była nam po drodze), przez kolejne dwa lata niemal zawsze można było spotkać wygrzewające się skręcone w spiralki czarne żmije, zazwyczaj kilka . Trzeba było bardzo uważać, na szczęście ostatnio już tam ich nie widujemy, ale drogę od tej pory nazywamy Żmijówką .

dangol napisał(a): . Trzeba było bardzo uważać, na szczęście ostatnio już tam ich nie widujemy, ale drogę od tej pory nazywamy Żmijówką .

Zapewne młodnik sporo podrósł i zmieniły siedlisko , albo komuś przeszkadzały bardzo . . .
Fajna nazwa drogi , bardzo adekwatna


Pozdrawiam
Piotr