Dolny Śląsk i nieco dalej... (Gochy)

piekara114 napisał(a):Nadbałtyckie plaże są cudowne .... tylko ta chimeryczna pogoda

Kaprysy nadbałtyckiej aury odczułyśmy już niebawem...

Na szczycie góry Gosań znajduje się punkt widokowy, ale dojście do niego jest jedynie od parkingu przy szosie z Międzyzdrojów do Wisełki. Byłam tam ponad 20 lat temu, tym razem powtórki nie było nawet w planach… W pobliżu Góry Gosań (około 0,7 km na pd.wsch.) znajduje się najwyższe wzniesienie Pasma Wolińskiego - Grzywacz (116 m n.p.m.).

Klify pod górą Gosań są typu abrazyjno-osypiskowego. Piaszczysto-żwirowe zbocza nachylone są pod kątem zsypu naturalnego. Zakrzewienie i zadrzewienie wzmocnia górną partię klifu, jego korona jest wtedy pionowa. Aktywność klifu zależy od siły abrazji. Na podcinające podnóże fale morskie, wysuszający wiatr i spływającą wodę opadową klif reaguje natychmiastowo. Efektem tego są tworzenie się u podnóża stożki nasypowe. Po wypłukaniu z nich piasku pozostają jedynie kamienie. Osypywanie się klifu przy równoległym procesie abrazji, powoduje ciągłe ubywanie brzegu morskiego, średnio około 80 cm rocznie. Aby temu przeciwdziałać, w niektórych miejscach pod klifem znajdują się betonowe umocnienia, zatrzymujące większe frakcje w formie kamieni… Piasek zabrany w jednym miejscu przenoszony przez morze buduje plażę w innym.

Widok na coraz bliższe molo oznaczał, że niedługo zakończy się nasza plażowa wycieczka. Początkowo miałyśmy w planie jeszcze podejście na Kawczą Górę (61 m n.p.m.), dostępną z plaży drewnianymi schodami. Ostatecznie jednak, po ponad 10 km w upale, odpuściłyśmy. Zamiast sapania w skwarze podczas wspinaczki drewnianymi schodkami , jednogłośnie wybrałyśmy opcję zimnego piwka, w cieniu pod parasolami jakiejś smażalni, których na wschodnim krańcu Międzyzdrojów jest całe mnóstwo.
Widoku morza ze szczytu klifu więc nie było, ale na schody – owszem . Obecne powstały w 2013 r., poprzednie w 2007 zniszczył sztorm. Schody mają długość 128,5 m (267 stopni), wyprowadzają na brzeg klifu o wysokości 51 m, nieco z boku od szczytu Kawczej Góry.





Jeszcze chwilka i byłyśmy w Międzyzdrojach…

Międzyzdroje

Restauracja "Port" to dawna remiza ratownictwa przy wypadkach na morzu, od 1950 r. zaplecze gospodarcze i magazyny Szczecińskiego Urzędu Morskiego, potem garaż dla sprzętu używanego dla utrwalania wydm nadmorskich.




Na dorsza przysiadłyśmy jednak w innym miejscu, w jednej ze smażalni (konkretnie w "Perle"), których sporo znajduje się przy porcie rybackim.

Ponieważ następnego dnia miałyśmy pospacerować po kurorcie nieco dłużej, teraz ograniczyłyśmy się do przejścia Promenadą Gwiazd do Alei Gwiazd, następnie do molo…











Potem plażą ...



… dotarłyśmy do zachodniej części miasta, w której nocowałyśmy.



Na plaży (i w plażowym barze) trochę jeszcze zabawiłyśmy.

Nocą padał deszcz, rano też jeszcze trochę pryszczyło. Nie tak miało być , ale cóż począć? Z plażowania nic nie będzie!
Może pójść pooglądać figury woskowe? Nie… aż tak tragicznie nie leje, żeby trzeba było chronić się pod dachem .
Zagroda żubrów? Byłam tam, gdy moje dzieci były małe, zwierzaki jakieś marne wtedy były (fajniejsze w podobnym czasie oglądaliśmy w Gołuchowie), zdecydowanie wolę żubry w płynie .
No to może miniatury budowli z nadbałtyckich państw, zwłaszcza że od naszego noclegowego lokum miałyśmy tam blisko?.

Bałtycki Park Miniatur znajduje się tuż koło torów kolejowych w dzielnicy Lubiewo, przy wylocie z Międzyzdrojów w stronę Świnoujścia.
W parku można zobaczyć modele zabytków pochodzących z państw leżących nad Morzem Bałtyckim, z tym że w większości nie są to budowle usytuowane nad morzem.
Cena biletu 19 zł chyba trochę przesadzona, jak na niewielki teren parku i niezbyt imponującą liczbę miniatur, na szczęście fajnie wykonanych . Do dyspozycji zwiedzających są przewodnicy, którzy podczas 45 minutowej podróży opowiedzą o historii prezentowanych zabytków.
Jakoś nie chciało nam się zwiedzać w tłumie (bo o dziwo, pomimo kiepskiej aury i dość wczesnej pory, chętnych na oglądanie trochę było), więc obejrzałyśmy wszystko „w przeciwnym kierunku”, wiedzę o zminiaturyzowanych obiektach czerpiąc z umieszczonych obok tablic z opisami.

Oprócz modeli zabytków, można zobaczyć sporą makietę z kolejkami.



Bazylika św. Stanisława i św. Władysława (Wilno, Litwa):





Żuraw (Gdańsk):



Zamek w Schwerinie (Niemcy):

Zamek w Malborku:







Brama Brandenburska (Berlin, Niemcy):



Zamek Rosenborg (Kopenhaga, Dania):



Zamek Kalmarski (Kalmar, Szwecja):



Katedra w Helsinkach (Finlandia):

Sobór Zmartwychwstania Pańskiego (Petersburg, Rosja):





Pałac Kadriorg (Tallin, Estonia):





Dom Bractwa Czarnogłowych (Ryga, Łotwa):



Pałac w Jełgawie (Łotwa ):

Pośrodku środku parku znajduje się miniatura Morza Bałtyckiego z latarniami z krajów nadbałtyckich.





Latarnia Kopu (Estonia):



Latarnia Bengtskär (Finlandia):



Latarnia Christianso (Dania) , w tle latarnia w Świnoujściu:





Zwiedziłyśmy tyyyyyyyyle miejsc, że przez dalszą część dnia mogłyśmy poleniuchować bez wyrzutów sumienia .

Pomiędzy Bałtyckim Parkiem Miniatur a Promenadą Gwiazd kursuje bezpłatny „parkowy” pojazd.Bezpłatny teoretycznie, bo zapewne przejazd wkalkulowano w niemałą cenę biletu (można też przejechać tę trasę płatną turystyczną kolejką).

Żeby nie dreptać bez sensu przez mało ciekawą część miasta, oczywiście skorzystałyśmy z podwózki.
.

dangol napisał(a):Pośrodku środku parku znajduje się miniatura Morza Bałtyckiego z latarniami z krajów nadbałtyckich.

Bardzo fajne. W jakiej skali morze i latarnie wykonane? Bo chyba tu proporcji nie zachowali....

Też miałam wrażenie, że proporcje rozchwiane, nie tylko morza (aczkolwiek na stronie parku jest informacja, że wszystkie modele są w skali 1:25).

Poprzedniego dnia na molo wprawdzie zaglądnęłyśmy, ale tłok był taki, że po kilku metrach wycofałyśmy się czym prędzej. Korzystając z niezbyt atrakcyjnej aury (wprawdzie padać przestało, nawet coraz częściej wyglądało słońce, ale wiało przeokrutnie) skutecznie odstraszającej wielu spacerowiczów, tym razem (ale już po kawce z widokiem) dotarłyśmy do końca .









Gdy nadeszła pora obiadowa, wybrałyśmy miejsce położone w centrum, a mianowicie „Rafę”. Zajęłyśmy stolik w bardzo odpowiednim momencie – zanim doczekałyśmy się podania zamówionych dań (na szczęście napoje pojawiły się wcześniej ), lunęło jak z cebra. Do „Rafy” wpadło sporo ludzi polujących na wolne miejsca, których jednakże już nie było…

Tym razem wybrałam halibuta z pieca, do tego lokalne piwko.

Całkiem przyjemne te miniaturki , i podobne do oryginałów (parę obiektów widzieliśmy na żywo )
Tylko chyba trochę zbyt ciasno poustawiane? n a większym i bardziej zielonym terenie wydaje mi się, że prezentowałyby się lepiej.

kulka53 napisał(a): na większym i bardziej zielonym terenie wydaje mi się, że prezentowałyby się lepiej

Też tak sądzę

W międzyczasie rozpogodziło się . Wprawdzie nadal wiało mocno, ale momentami było dość ciepło. Tak więc, trochę jeszcze pospacerowałyśmy po Międzyzdrojach, z tym że z powodu wiatru, tylko po kurorcie.





Gabinet figur woskowych (nie weszłyśmy).



Do budynku, w którym się mieści, jednak wstąpiłyśmy, tyle że … na gofry do „Przepysznej kawiarni”. Trochę jednak za szybko od obiadu, żeby smak dzieciństwa odczuć jak należy .

dangol napisał(a):Na dorsza ...

to bym nawet chętnie się wybrał.
Jednak dziś na kolację zaplanowano pstrąga w galarecie.

pzdr

Mniam .... Na pstrągi (ale nie w galarecie) muszę jeszcze troszkę poczekać, będę się nimi objadać na Gochach. A na dzisiejszą kolację.... (po)pieprzony twarożek.