Wracając do relacji...
Po krótkim rejsie docieramy na Lokrum zwaną wyspą miłości
Z wyspą wiaże się też inna historia, o której nie sposób nie pamiętać widząc przy wejściu coś takiego...
Czyżby Chorwaci byli przesądni i wierzyli w klątwę Lokrum?
Z tym miejscem związanych jest kilka legend...
Wyspę zamieszkiwali benedyktyni, którzy zostali wypędzeni stąd przez Napoleona. Legenda głosi, że gdy ostatni przeor opuszczał Lokrum przeklął to miejsce mówiąc, że każdy kto spędzi na niej noc stanie się nieszczęśliwy. W 1859 roku właścicielem wyspy stał się książę Maksymilian Habsburg, który na części ruin klasztoru wzniósł pałac. Maksymilian objął tron Meksyku, lecz wkrótce został zamordowany przez swoich poddanych. Po jego śmierci wyspa trafiła w ręce jego bratanka Rudolfa który popełnił samobójstwo w 1889r. Obecnie wyspa jest niezamieszkała.
Inna legenda podaje, że u jej brzegów miał się rozbić statek Ryszarda Lwie Serce, którego morze wyrzuciło na brzeg Lokrum. W podzięce niebiosom za uratowanie życia obiecał wznieść w tym miejscu kosciół, który ostatecznie powstał w centrum Dubrovnika i był pierwowzorem dzisiejszej katedry
Wracając do faktów potwierdzonych

- Lokrum jest letnim ogrodem Dubrovnika, cała wyspa to rezerwat przyrody. Wchodząc z pomostu w głąb wyspy uderza nas cisza i spokój czasem tylko przerywane przez odgłosy stałych mieszkańców - dostojnych pawi, co wydaje się nieprawdopodobne widząc ilość turystów napływających tu z gwarnego Dubrovnika.
Po całej wyspie przechadzają się dumnie pawie
My pierwsze kroki kierujemy w stronę plaży, mamy za sobą kilka godzin zwiedzania, więc pora na chwilę ochłody.
Po czym kierujemy się dobrze oznakowanym szlakiem wskazującym najciekawsze miejsca, który doprowadza nas do ruin klasztoru benedyktynów. W sezonie działa tu restauracja.
"Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a ja was pokrzepię"
Dalej docieramy do słonego jeziorka - Mrtvo More, mającego podziemne połączenie z morzem
cdn