Doliną Vrbasu nad Adriatyk - wakacje 2011

trevia napisał(a):
Dzięki za miłe słowo i wyrozumiałość Jeśli chodzi o fotografowanie to jestem dopiero w powijakach

Ja w kwestii formalnej : gdzie można nabyć takie powijaki

Chętnie zakupię

Pozdrawiam
Piotr

trevia napisał(a):Dzięki za miłe słowo i wyrozumiałość Jeśli chodzi o fotografowanie to jestem dopiero w powijakach

trevia napisał(a):

Jak z folderu.

piotrf napisał(a):

trevia napisał(a):
Dzięki za miłe słowo i wyrozumiałość Jeśli chodzi o fotografowanie to jestem dopiero w powijakach

Ja w kwestii formalnej : gdzie można nabyć takie powijaki

Chętnie zakupię

Pozdrawiam
Piotr

To zróbmy zakup hurtowy - chętnie się przyłączę

Relacja SUPER!

Jak z folderu.

Tu akurat był wdzięczny model

Wrzuciłam kilka fotek dla Marcello1981 i innych osób zastanawiających się nad trasą przez Bośnię Po kliknięciu na obrazek przeniesie Was do folderu ze zdjęciami



A tutaj filmik (przepraszam za jakość, ale było już ciemno, a kamerka nie pierwszej młodości) odcinek Jablanica-Mostar.

Pozdrawiam!

trevia napisał(a):

Jak z folderu.

Tu akurat był wdzięczny model

Wrzuciłam kilka fotek dla Marcello1981 i innych osób zastanawiających się nad trasą przez Bośnię Po kliknięciu na obrazek przeniesie Was do folderu ze zdjęciami



A tutaj filmik (przepraszam za jakość, ale było już ciemno, a kamerka nie pierwszej młodości) odcinek Jablanica-Mostar.

Pozdrawiam!

Witam, dzieki za zdjecia, rozważam tą trase, filmik tez ekstra
Jeszcze mam pytanie jak dlugo się jedzie przy takich prędkościach z Zagrzebia do Mostaru?

Hmm... o 12 byliśmy na granicy Węgiersko-Chorwackiej, o ile pamiętam jakąś godzinkę zajęło nam dotarcie do Zagrzebia, potem był dłuższy, prawie godzinny postój a na granicę z Bośnią dojechaliśmy ok. 15, przez samą Bośnię droga zajęła nam ok 6,5 godz. wliczając krótsze postoje - zakup owoców, podziwianie widoczków i Jajce, przygodę z policjantami... w Mostarze byliśmy o 20:30 czyli tak mniej więcej z Zagrzebia do Mostaru jechaliśmy 7,5-8 godz. ruch był raczej niewielki.

trevia napisał(a):Hmm... o 12 byliśmy na granicy Węgiersko-Chorwackiej, o ile pamiętam jakąś godzinkę zajęło nam dotarcie do Zagrzebia, potem był dłuższy, prawie godzinny postój a na granicę z Bośnią dojechaliśmy ok. 15, przez samą Bośnię droga zajęła nam ok 6,5 godz. wliczając krótsze postoje - zakup owoców, podziwianie widoczków i Jajce, przygodę z policjantami... w Mostarze byliśmy o 20:30 czyli tak mniej więcej z Zagrzebia do Mostaru jechaliśmy 7,5-8 godz. ruch był raczej niewielki.

Na coś oprócz zielonej karty trzeba jeszcze zwracać uwage jadąc przez Bosnie? jakies wyposażenie dodatkowe do auta? winiety?

Marcello1981 napisał(a):Na coś oprócz zielonej karty trzeba jeszcze zwracać uwage jadąc przez Bosnie? jakies wyposażenie dodatkowe do auta? winiety?

Klik

U nas nikt nie chciał patrzeć w zieloną kartę ani w paszporty... ale lepiej mieć dla własnego spokoju

Wracając jeszcze na moment do plażowego odcinka...

Po obiadku, złożonym zazwyczaj z przewspaniałych weków, na które recepturę znalazłam na tym forum, plażowania ciąg dalszy... Ten jeden jedyny raz aparat został w pokoju - mieliśmy głównie pływać i stwierdziłam, że już raczej nic ciekawego się nie wydarzy - szybko okazało się, że bardzo się myliłam

Byliśmy na plaży kiedy w momencie z za gór rozległ się warkot silników i tuż nad naszymi głowami pojawił się samolot. Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak w pobliżu lotnisko, lecz ten zatoczył krąg i zaczął lądować na wodzie, nieopodal naszej zatoczki odbijając się od tafli to znów próbując wzbić się i odlecieć... kilka nieudanych prób zbliżyło go niebezpiecznie do niewielkiej wyspy wyrastającej tuż przed nim... uff udało się - odlatuje, ale po chwili pojawia się następny, znów robi koło lecąc tym razem wprost w zbocze góry... odbija w lewo i przelatuje nad naszymi głowami, z silników rozlega się zgrzyt, pojawia się ciemny dym, moje nerwy są trochę nadszarpnięte, oczami wyobraźni widzę, jak to żelastwo spada nam na głowę. W pewnym momencie zaczęłam rozglądać się za jakąś skałką, za którą mogłabym się schować Za dużo naoglądałam się filmów z serii "Podniebny Horror". Momentalnie też przypomniałam sobie, ze w tych górach rozbił się samolot z ministrem rządu USA... samolot podobnie jak poprzedni ląduje na wodzie i też ma problemy ze wzbiciem się w powietrze, cierpnę widząc na morzu sporo łódek...sytuacja powtarzała się kilka razy... Początkowo myślałam, że to jacyś szaleni piloci i rządni wrażeń turyści... Tyle z perspektywy przerażonej turystki
Okazuje się że te "akrobacje" oglądała cała okolica, zapytałam więc u źródła - naszą gospodynię
Samoloty były bośniackie i gasiły pożar w Bośni... szacun dla ich umiejętności

Na koniec zachody słońca zrobione innego dnia






Jako, że nie możemy zbyt długo wysiedzieć w jednym miejscu, w kolejnym odcinku wycieczka

Piesek też super.Maltańczyk dalmatyński.

Jak wcześniej pisałam dziś jedziemy na wycieczkę. Co prawda nie przejechaliśmy za dużo kilometrów, ale co zrobić skoro naprawdę ciekawe miejsca ma się pod nosem

Srd

Pierwszy punkt, z samego rana - wyjazd serpentynami na Srd





Niektórzy twierdzą że jest stąd najpiękniejszy widok na świecie









W środku wystawa dokumentująca przebieg odbudowy infrastruktury


Po drodze spotykamy osiołki





Które okazują się bardzo miziaste


I raz jeszcze widok na Dubrovnik, tym razem z innej perspektywy




cd wkrótce

Korzystając z wolnej chwili - wycieczki ciąg dalszy

Z wizytą w willi Ivana Gucevica

Do Trstena wybierałam się już od kilku lat, w końcu marzenie się spełniło Autko zostawiamy na przykościelnym parkingu i podobnie jak przed wiekami artyści i politycy z Raguzy, przechadzamy się po wspaniałym ogrodzie-arboretrum (obejmuje obecnie 28 ha, wstęp 35 kn).

Najbardziej znane miejsce - barokowa fontanna z Neptunem w otoczeniu nimf







Akwedukt


Dom Guceviców i kaplica sw. Hieronima










Stara olejarnia ze starymi tłokami do oliwek








Cytrusowy gaj (tym razem zielone)









[/img]

Last but not least Bugenvile


Do Trstena na prawdę warto zajrzeć, by odpocząć od miejskiego zgiełku i nacieszyć oczy mnóstwem kolorów i odcieniami zieleni.

Wracając z ogrodów kupujemy oliwę z oliwek, chleb świętojański i roślinki - palmy daktylowca i pomarańczę. Co roku z Chorwacji przytaszczymy jakąś roślinność i chyba niedługo będzie trzeba na to wybudować jakąś szklarnię

trevia napisał(a):Akwedukt

Prawie jak w Segowii.




W ogrodach Trsteno nie byłem ale plażę, którą Pokazałeś poniżej znam dobrze.
Miło wspominam ten czas...


Pozdrawiam

Cudne zdjęcia
Czy w jakikolwiek sposób je "ulepszałaś"?